Australijczyk był przetrzymywany przez dziewięć dni. Wcześniej uczęszczał na studia podyplomowe na uniwersytecie w Pjongjangu.

Student został wyrzucony z kraju. Północnokoreańskie media poinformował, że przyznał się on do "aktów szpiegowskich". Alek Sigley miał m.in. przekazywać dane i zdjęcia, które zgromadził wykorzystując swój status zagranicznego studenta.

Mężczyzna przekazał mediom z Korei Południowej, że agenci, znani jako bowibu, porwali go z uniwersyteckiego akademika. - Byłem niewinny, ale wnieśli przeciwko mnie fałszywe oskarżenia - powiedział.

Dodał, że zmuszano go do złożenia pisemnego oświadczenia, które zawierało sfabrykowane dowody. Podczas zatrzymania student nie miał kontaktu ze światem zewnętrznym. W tym czasie australijscy urzędnicy walczyli o jego uwolnienie.

W czasie pobytu w Korei Północnej Australijczyk publikował artykuły na temat codziennego życia.