W weekend zmiany w przepisach zapowiedział premier Mateusz Morawiecki. Według propozycji, rozszerzeniu ma ulec ochrona prawna pieszych tak, by kierowca musiał ustępować im już na etapie dochodzenia pieszych do przejścia lub oczekiwania na wkroczenie na pasy. Inne propozycje to ujednolicenie dopuszczalnej prędkości na obszarze zabudowanym do 50 km/h oraz odbieranie prawa jazdy kierowcom przekraczającym dopuszczalną prędkość o co najmniej 50 km/h także poza teren zabudowanym. Przedstawiciele rządu, np. Michał Dworczyk, doprecyzowali później, że istotnym elementem ma być też podniesienie stawek mandatów - dziś najwyższy możliwy to 500 zł.
- Zwracam uwagę, że pomysły rządu, polegające na wprowadzeniu bezwzględnego pierwszeństwa dla pieszych są niczym nieuzasadnione, bo nie mamy do czynienia z rosnącym problemem, tylko gasnącym. Wypadków jest w ogóle coraz mniej, wypadków z udziałem pieszych jest również coraz mniej. Kilka lat temu, bodajże w 2010 roku piesi odpowiadali za 11 procent wypadków, a teraz odpowiadają za 30 procent. W związku z czym, jeśli już, mamy do czynienia z większym udziałem wypadków z winy pieszego. Tymczasem próbujemy zrzucić to na kierowcę - mówił w środę w Sejmie Dobromir Sośnierz z Konfederacji.
W 2018 roku odnotowano 7 548 wypadków z udziałem osób pieszych, w których zginęło 803 pieszych a prawie 7 tys. odniosło obrażenia. Głównymi przyczynami potrąceń było nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na przejściu. Według statystyk Komendy Głównej Policji, o ile w ciągu 10 ostatnich lat istotnie zmalała łączna liczba wypadków z udziałem pieszych, to praktycznie nie zmienia się liczba wypadków na przejściach - przez 10 lat niezmiennie oscyluje wokół 4 tys. Z kolei według raportu portalu BRD24.pl przez pierwsze sześć miesięcy tego roku liczba ofiar śmiertelnych wypadków w Polsce wzrosła o blisko 150 w porównaniu z analogicznym okresem 2018 r. Zginęło o 20 proc. więcej pieszych.
Zdaniem byłego europarlamentarzysty „ta konstrukcja pierwszeństwa (pieszego) według naszego ustawodawcy jest kompletnie niezrozumiała”. - Pierwszeństwo polega na tym, że pieszy ma się zatrzymać i upewnić, że pojazd nie nadjeżdża. Czyli zachować się dokładnie tak, jak kierowca wyjeżdżający z drogi podporządkowanej. Czyli na czym polega to pierwszeństwo? Co w przypadku, kiedy się pieszy nie upewni? Kto będzie wtedy odpowiedzialny? (...) Ustawa nie mówi też o tym, co wtedy, kiedy pieszy np. upewni się, że auto jedzie, a mimo to wejdzie na jezdnię. Co w takim przypadku? - pytał.
- Jeśli mamy problem w wypadkami na przejściach dla pieszych, to być może należałoby raczej spojrzeć w stronę poprawienia infrastruktury. To jednak wymagałoby od rządzących nakładów, więc oni raczej myślą, jak zrzucić winę na kierowców - argumentował Sośnierz.