Jak pisze siostra Chmielewska, autokar z osobami niepełnosprawnymi, w tym na wózkach, przyjechał na parking przed muzeum podczas burzy.

Niepełnosprawni przeczekali ją w pojeździe, ale gdy chcieli wejść do muzeum, nie zostali wpuszczeni przez obsługę z powodu spóźnienia.

Siostra Małgorzata Chmielewska zauważa, że w placówce nie było tłoku, grupka mogła więc dołączyć do innych zwiedzających, zwłaszcza że zwiedzanie było umówione i opłacone.

Nie udało się przekonać personelu. "Św. JP II jest z was z pewnością dumny, bezduszni strażnicy porządku i świętości" - pisze sarkastycznie siostra i dodaje: "Rozgoryczeni i upokorzeni moi ludzie odjechali z niczym. Gdyby byli sprawni, przebiegliby parking. Wstyd Wadowice".

Nieco później siostra poinformowała, że ksiądz-dyrektor wadowickiego muzeum zadzwonił z przeprosinami. "Sprawa zatem załatwiona i z pewnością uczuli pracowników tej placówki" - napisała.