Gdy za oknami co chwila eksplodują fajerwerki, nasi domowi pupile mogą się schować pod łóżko. Psy w schroniskach nie mają tyle szczęścia.
Przerażonym hałasem psom zdarza się samookaleczać, w skrajnej panice próbują uciec przez oszklone drzwi, co skutkuje ciężkimi ranami.
Jedno z amerykańskich schronisk w hrabstwie Maricopa w Arizonie, Maricopa County Animal Care and Control, w ubiegłym roku wpadło na pomysł, jak ulżyć zwierzętom w takich chwilach.
Zaapelowało do lokalnej społeczności, by 4 czerwca jak najwięcej osób odwiedziło schroniska i próbowało psy uspokoić.
Odzew mieszkańców okolicznych miejscowości przeszedł najśmielsze oczekiwania. Do dwóch schronisk w Phoenix zgłosiło się ponad 300 osób i wzięło udział w akcji uspokajania psów.
Wolontariusze stosowali rozmaite metody - czytali psom, śpiewali, niektórzy po prostu do nich mówili. Skoncentrowane na obecności człowieka i bardzo jej spragnione psy nie zwracały uwagi na dochodzące z zewnątrz wystrzały.
Akcję uznano za tak udaną i pożyteczną, że postanowiono organizować ją co roku. Wczoraj odbyła się po raz drugi.