Funkcjonariusze policji przed południem aresztowali co najmniej 30 osób. Do opanowania protestujących użyto armatek wodnych i gazu łzawiącego.

Agencja Reutera podaje, że najbardziej niespokojnie było w okolicy Pól Elizejskich. Spłonął co najmniej jeden samochód, a uczestnicy protestu włamywali się do znajdujących się w pobliży ekskluzywnych sklepów. Zniszczono również witryny znanej restauracji Fouquet's.

Minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner powiedział, że bandyci szukający kłopotów przeniknęli do demonstracji. Wydał rozkaz, aby odpowiedzieć na "niedopuszczalne napady z jak największą stanowczością".

- Niech nie ma wątpliwości: szukają przemocy i są tam, aby zasiać chaos w Paryżu - ocenił szef MSW Francji.

Organizatorzy protestów liczyli, że zbiorą większą liczbę uczestników. Dziś przypada czwarty miesiąc od kiedy protesty wybuchły w całej Francji, jednak cotygodniowe demonstracje stają się coraz mniejsze.