Marsze i wiece odbyły się łącznie w kilkunastu francuskich miastach i były częścią akcji sprzeciwu przeciwko "brutalnej polityce gospodarczej" Macrona.
W Paryżu demonstrowało 21 tysięcy (według wyliczeń policji), albo 80 tysięcy (według wyliczeń największej centrali związków zawodowych, CGT) osób. W czasie demonstracji stojący na czele CGT Philippe Martinez apelował do Macrona, by ten "wyjrzał przez okno swojego pałacu i zobaczył prawdziwe życie".
O bezpieczeństwo w czasie demonstracji w Paryżu dbało 1500 funkcjonariuszy policji. Przed marszem zatrzymano 39 osób, a 26 z nich trafiło do aresztu. Większość z nich zatrzymano "prewencyjnie", po tym jak znaleziono przy nich "sprzęt", który mógł zostać użyty do niszczenia mienia lub elementy stroju służące do zasłonięcia twarzy.
Kilka innych osób ubranych na czarno, z zasłoniętymi twarzami, zatrzymano w trakcie protestu za wybijanie szyb i niszczenie przystanków autobusowych. Policja użyła wobec agresywnych demonstrantów gazu łzawiącego. Siedmiu funkcjonariuszy doznało niewielkich obrażeń w starciu z protestującymi.
Związki zawodowe i lewicowa opozycja oskarżają Macrona o osłabianie pozycji pracowników i wspieranie reformy podatkowej, która będzie korzystna dla najbogatszych, a także ograniczeniu zakresu świadczeń publicznych. Przeciwnicy Macrona sprzeciwiają się też planowanym przez rząd ograniczeniom w swobodzie wyboru publicznej uczelni wyższej przez studentów i "represyjnym działaniom policji" w uboższych dzielnicach.