Jak informuje radiozet.pl, na co dzień, 61-letni Mike Hughes pracuje jako kierowca limuzyny. Jego pasją jest głoszenie teorii o tym, że świat nauki jest w błędzie, a Ziemia w rzeczywistości jest płaska. Chcąc potwierdzić swoją teorię, zbudował napędzaną parą rakietę.
24 marca na pustyni Mojave w Kalifornii mężczyzna postanowił wystrzelić się w powietrze skonstruowaną przez sienie rakietą. Jego spadochrony nie zadziałały i spadł 400 metrów dalej. Po wypadku przyjechała po niego karetka i został zawieziony do szpitala.
Mimo nieudanej próby, mężczyzna nie poddaje się. - Czy cieszę się, że to zrobiłem? Myślę, że tak. Poczuję to dopiero rano, kiedy nie będę mógł wstać z łóżka. Na razie mogę iść do domu, zjeść kolację i zobaczyć moje koty - powiedział mediom Mike Hughes.
Zapowiedział także, że zbiera już pieniądze na kolejną rakietę. Tym razem chce wzbić się na 110 kilometrów, skąd, jak twierdzi, będzie dokładnie widać, że Ziemia jest płaska.