Wojsko wszczęło już w tej sprawie wewnętrzne śledztwo. Jak na razie nie wiadomo nie tylko, gdzie podziała się zaginiona amunicja, ale również co tak naprawdę zginęło.

Rzecznik armii Daniel Reist przyznaje w rozmowie z dziennikiem "Blick", że ze szkoły Aarau mogły zginąć np. granaty lub materiały wybuchowe.

Na razie nie wiadomo też, czy w Aarau doszło do kradzieży, czy też amunicja zaginęła w trakcie transportu lub została źle zewidencjonowana.

Reist zaznaczyły jednocześnie, że takie sytuacje zdarzają się w szwajcarskiej armii "bardzo rzadko".

W 2012 roku ze szkoły wojskowej w St Gallen skradziono 12 granatów ręcznych. Po dwuletni śledztwie okazało się, że granaty ukradł 22-letni rekrut.