Pilot F-16 otworzył ogień do wieży z karabinu maszynowego M61 Vulcan, który w ciągu sekundy jest w stanie wystrzelić nawet 100 pocisków. Na szczęście żadnemu z oficerów znajdujących się w zaatakowanej wieży nic się nie stało. Kpt. Brynjar Stordal, rzecznik norweskiej armii poinformował, że rozpoczęto już dochodzenie, które ma wyjaśnić jak doszło do tego incydentu.

W symulowanym ataku, który ćwiczyły norweskie siły powietrzne na niezamieszkanej wyspie u zachodniego wybrzeża kraju, brały udział dwa myśliwce F-16.

Co ciekawe to już drugi przypadek, w ciągu ostatnich siedmiu lat, ostrzelania przez norweskie siły powietrzne wieży kontrolnej na wyspie Tarva. Do poprzedniego doszło w 2009 roku - wówczas również wieżę zaatakował norweski F-16.

W 2014 roku podobną wpadkę zaliczyły holenderskie siły zbrojne - należący do nich myśliwiec F-16 ostrzelał z działka o kalibrze 20 mm wieżę kontrolną na wyspie Vlieland położonej na północ od Amsterdamu.