Resort obrony zdecydował o poszerzeniu grona osób, które mogą starać się o służbę wśród komandosów. Na razie pilotażowo otwiera drzwi dla 30 ochotników. – Wojsko, podobnie jak firmy, stara się wybierać chętnych spośród dużej grupy ludzi, to zwiększa szansę na znalezienie dobrych kandydatów – mówi Jarosław Rybak, ekspert ds. bezpieczeństwa, autor książek o komandosach.
Gen. Jerzy Gut, dowódca komponentu wojsk specjalnych, przypomina w rozmowie z „Rzeczpospolitą", że dotąd dla cywilów bez przeszkolenia wojskowego brakowało ścieżki naboru na stanowiska w tego rodzaju oddziałach. – O przyjęcie do służby w naszych szeregach ubiegać się mogli żołnierze z różnych jednostek naszej armii, osoby po przeszkoleniu wojskowym oraz funkcjonariusze innych służb mundurowych – tłumaczy.
Dodaje, że armia chce przyciągnąć młodych ludzi. – Widzimy ogromny potencjał w tych, którzy biorą udział w imprezach organizowanych przez nasze jednostki oraz stowarzyszenia współpracujące z wojskami specjalnymi. To oni uczestniczą np. w marszu śladami generała „Nila", Memoriale im. gen. Włodzimierza Potasińskiego czy Biegu Katorżnika – mówi.
Zgodnie z decyzją szefa MON ochotnicy ubiegający się o miejsce w szeregach wojsk specjalnych powinni się zgłosić do wojskowej komendy uzupełnień i do 30 września 2016 roku złożyć dokumenty.
Na jakich kandydatach zależy wojskowym? – Poszukujemy osób, które sprawność fizyczną łączą z odpowiednimi cechami charakteru, otwartych na wyzwania, spełniających kryteria niezwykle trudnej i wymagającej służby – mówi ppłk Krzysztof Plażuk z Dowództwa Komponentu Wojsk Specjalnych. – Chodzi nam o kandydatów, którzy są w stanie sprostać wieloetapowej kwalifikacji w czasie procesu naboru oraz – co równie ważne – chcą stale rozwijać i podnosić swoje kwalifikacje i umiejętności. Służba w naszej formacji związana jest bowiem z nieustannym przystosowywaniem się do stale zmieniającej się rzeczywistości, warunków i nowych zagrożeń – dodaje.