Systemy informacji prawnej takie jak Lex czy Legalis są w powszechnym użyciu od wielu lat. Korzystają z niech nie tylko kancelarie prawne, ale też oczywiście sądy. Jednak Ministerstwo Sprawiedliwości nie pozwala sądom na korzystanie z więcej niż jednego systemu. Tymczasem, choć w obu konkurencyjnych systemach prawo i orzecznictwo jest takie samo, to treści komentarzy prawniczych – już różne.
Problem początkowo dotyczył sporu między dwoma konkurencyjnymi wydawnictwami: Wolters Kluwer Polska i C.H. Beck. Poszło o przetarg ogłoszony przez krakowskie Centrum Zakupów dla Sądownictwa na dostawę takiego programu dla wszystkich sądów powszechnych. Chodziło – ogólnie mówiąc – o to, jak ma wyglądać specyfikacja zamówienia. Innymi słowy – co konkretnie ma zawierać dostarczany program, oprócz prawa i orzecznictwa. Spór rozpatrywała Krajowa Izba Odwoławcza, a następnie Sąd Okręgowy w Krakowie. Wyrok był korzystny dla C.H. Beck, podobnie zresztą jak wynik przetargu. W rezultacie w przyszłym roku sędziowie będą musieli „przesiąść się" z najczęściej używanego dotychczas Lexa (z wydawnictwa Wolters Kluwer) na Legalisa (C.H. Beck).
Tylko centralny zakup
Sama zmiana jednego systemu na inny nie jest jednak tym, co niepokoi zarówno wydawców, jak i samych sędziów. Otóż wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki w piśmie z 17 października br. poinformował wszystkie sądy o wygranej C.H. Beck, a w związku z tym o „niezasadności dokonywania zakupów innych systemów informacji prawnej, niż wybrany na podstawie umowy centralnej". Zdaniem wiceministra pozwoli to uniknąć nadmiernych wydatków oraz potencjalnego naruszenia przepisów o zamówieniach publicznych. Patryk Jaki zaznacza w swoim piśmie, że tę zasadę należy stosować również do modułów komentarzy i piśmiennictwa, które można nabywać oddzielnie.
Właśnie owe moduły publicystyki prawnej budzą najwięcej emocji. Dotychczas bowiem sądy, nawet jeśli korzystały z systemu jednego z dwóch dużych wydawców, mogły kupować moduły komentarzowe od innych dostawców. Sęk w tym, że w tej części Legalis oferuje trochę inną zawartość niż Lex, a obie się uzupełniają. Bywa, że autorzy piszący dla jednego wydawnictwa nie piszą dla drugiego. Jeśli nawet piszą dla obu, to dla jednego wydawnictwa np. monografie, a dla drugiego glosy. Kancelarie prawne przedstawiające w sądach swoje argumenty z piśmiennictwa używają obu źródeł. Nic więc dziwnego, że sędziowie też chcą mieć taki dostęp.
Chcą działać szybko
– Tu chodzi przede wszystkim o czas, a on jest bardzo ważny, gdy mamy taki nawał spraw w sądach – mówi sędzia Waldemar Żurek, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa. Zauważa on, że sędziowie i tak będą mieli dostęp do piśmiennictwa i komentarzy, nawet jeśli nie będzie ich w wybranym w przetargu systemie Legalis. – Ale będziemy musieli korzystać z nich w sposób archaiczny, sięgając do źródeł papierowych – zauważa Żurek. I dodaje, że sąd powinien mieć taki dostęp do prawa i doktryny jak kancelarie prawne.