Po niedawnych ćwierćfinałach Ligi Mistrzów nie milkną dyskusje o ostatnich minutach rewanżowego meczu Manchesteru City z Tottenhamem. Manchester co prawda wygrał 4:3, ale nie awansował, bo zabrakło jednego gola. Wprawdzie Raheem Sterling strzelił bramkę w 93. minucie, ale turecki sędzia jej nie uznał po zapoznaniu się z zapisem wideo. Stwierdził, że był spalony. Kontrowersje wywołał też wcześniejszy gol dla Tottenhamu uznany przez sędziego także po skorzystaniu z VAR. Czy była ręka? Według powtórek telewizyjnych tak. Czy na VAR było to widoczne? Raczej nie. Sędzia widzi to, co zarejestrowała oficjalna kamera, i to – obok własnych oczu i oceny sędziów pomocniczych – jest dla niego wiążące w wydawaniu decyzji podczas meczu. Dyskutowaliśmy o tym nawet podczas kolegium redakcyjnego w Wielki Czwartek. Przesądzający okazał się argument szefa działu sportowego, który powiedział: bramka była, sędzia widzi to, co mu pokażą.