Po złożeniu wniosku przez premiera do Trybunału Konstytucyjnego o rozstrzygnięcie kolizji między Konstytucją RP a prawem Unii, co ma pomóc Polsce w sprawach dotyczących reformy sądownictwa, pojawiły się obawy, czy przyszły wyrok TK nie zostanie rozciągnięty np. na sprawy frankowe. Czy słusznie?
Moim zdaniem nie ma problemu. W sprawach frankowych nie występuje tego typu kolizja prawna. Konstytucja RP bezpośrednio nie reguluje praw frankowiczów. Reguluje to dyrektywa unijna, czyli unijne prawo pochodne, a także polski kodeks cywilny, którym implementowano dyrektywę. Inna rzecz, że dokonano implementacji błędnej i np. mamy przepisy dyrektywy, które głoszą, że sąd krajowy może orzec o nieważności całkowitej umowy o kredyt frankowy, a jednocześnie dyrektywa nakazuje, aby banki zostały ukarane finansowo (wprowadza prewencję indywidualną i generalną na gruncie regulacji cywilnoprawnych) i kara finansowa ma trafić do kieszeni frankowiczów. Kodeks cywilny nie zawiera zaś takich uregulowań. Tego typu kolizja między ustawą a dyrektywą została rozstrzygnięta w polskiej konstytucji na korzyść dyrektywy.
Czytaj też: Spór o sądy może dotknąć także biznes i frankowiczów
A podatki, zwłaszcza VAT, który jest bardziej zharmonizowany w ramach Unii, czy tutaj polskie sądy nie zaczną sięgać częściej po polską konstytucję?
Znowu nie ma po co sięgać, bo podatki są szczegółowo uregulowane w unijnym prawie pochodnym i w polskich ustawach zwykłych. Zresztą tutaj problem polega nie tylko na kolizji między prawem krajowym i unijnym, ale na błędnym stosowaniu prawa, kiedy polska skarbówka chce, aby podatnik wyręczał państwo w ściganiu przestępstw podatkowych i śledził swoich kontrahentów. Jest to problem słynnych karuzeli VAT-owskich, a TSUE orzeka, że tak nie można. Piszę komentarze do takich wyroków TSUE i zwracam uwagę, że polskie organy podatkowe pozbawiają podatników prawa do odliczenia VAT w sposób niezgodny z dyrektywą, stosując odpowiedzialność obiektywną, w miejsce wymaganej przez unijną zasadę proporcjonalności, na zasadzie winy.