Wybory do KRS: rozmowa z sędzią Maciejem Miterą

Maciej Mitera | Skoro przedstawiciele suwerena zdecydowali o reformie, to ja się jej poddaję – mówi sędzia, kandydat do KRS.

Aktualizacja: 22.02.2018 09:37 Publikacja: 21.02.2018 16:53

Maciej Mitera

Maciej Mitera

Foto: materiały prasowe

Skąd pomysł na kandydowanie do Krajowej Rady Sądownictwa?

Maciej Mitera: Zauważyłem, że obecna Krajowa Rada Sądownictwa skupiła się tylko na jednym z celów, a mianowicie awansach sędziowskich, zapominając o rzeczywistych, przyziemnych problemach sędziów. Postanowiłem więc coś zrobić, by to zmienić. By szeregowi sędziowie mieli się do kogo zwrócić ze swoimi postulatami. A to przecież nic innego jak korzystanie z uprawnienia polegającego na bezpośrednim zwróceniu się do KRS.

Co dla pana oznacza niezawisłość?

To oczywiste. Odpowiadanie swoim sumieniem, działanie na podstawie i w granicach prawa. Niepodleganie naciskom zewnętrznym i nie mniej ważnym – wewnętrznym. Ci, którzy mnie znają, dobrze wiedzą, że im nie ulegam. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić sędziego dyspozycyjnego albo podlegającego naciskom: wewnętrznym i zewnętrznym, w równym stopniu niedopuszczalnym.

Czy według pana niezawisłość sędziowska jest dziś zagrożona?

Moja czy sędziów?

I pana, i sędziów.

Moja nie, w żaden sposób. Natomiast sędziów... ufam, że również nie. Niezawisłość ma się w sobie albo się jej nie ma. To sprawa, którą należy traktować zero-jedynkowo. Rozmowa -

Czy reforma Trybunału Konstytucyjnego była potrzebna?

To temat obszerny i skomplikowany prawniczo. Powiem tak: skoro przedstawiciele suwerena zdecydowali o reformie, to ja się jej poddaję.

Co pan sądzi o reformie Sądu Najwyższego?

To zależy, czy mówimy o strukturze czy o organizacji. Jeśli chodzi o reformę strukturalną, to proszę pamiętać, że od lat mówiło się o reformie sądownictwa dyscyplinarnego. Wiele osób zastanawiało się, czy sądownictwo na poziomie apelacyjnym w sprawach tak drażliwych i kluczowych dla sędziów jest wystarczające. Mamy przykłady potwierdzające takie wątpliwości, choćby ostatni – vide sprawa sędziego Topyły. Ja również należę do tych, którzy mieli wątpliwości. Uważam, że powołanie Izby Dyscyplinarnej w SN to dobre rozwiązanie. Zresztą uważam, że żaden sędzia mający przymiot nieskazitelności i dający rękojmię należytego wykonywania zawodu nie powinien niczego się obawiać. Podobnie jak dobra muzyka... zawsze się obroni.

A organizacyjnie?

Co do meritum skarga nadzwyczajna może się okazać pożyteczna. Wszyscy mamy świadomość, że zdarzają się pomyłki, których dziś nie da się naprawić za pomocą wyższej instancji. Może więc dobrze, że pojawi się instytucja, która mogłaby je korygować. Proszę spytać obywateli naszego kraju, którzy ponieśli szkody w wyniku niefortunnych orzeczeń sądowych, czy jest to konieczne.

Są jeszcze inne, bardziej kontrowersyjne zmiany.

Myśli pani o wygaszeniu kadencji pierwszej prezes SN czy członków obecnej KRS? To sprawa rzeczywiście ciekawa dla przedstawicieli nauki prawa. Ilu prawników, tyle interpretacji Konstytucji RP. Ale skoro uchwalił ją parlament, a Trybunał Konstytucyjny nie zakwestionował, to trudno a priori przyjmować, że doszło do złamania prawa. Byłbym tutaj bardzo ostrożny.

Czy asesorzy, którzy niedawno pojawili się w sądach po latach nieobecności, rozwiążą problem sądownictwa?

Zdecydowanie tak. Jako wykładowca w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury mogę śmiało potwierdzić, że są to osoby wręcz nafaszerowane wiedzą, świetnie przygotowane merytorycznie. Proszę zauważyć, jak zmienia się otaczający nas świat. Prawo również się zmienia. Trzeba cały czas śledzić zmiany, rozwijać, doskonalić swój warsztat etc. Asesorzy są świetnie przygotowani do orzekania. Cały czas się rozwijają, czują współczesny świat i wyzwania, jakie on niesie pod względem regulacji. Należymy do Wspólnoty Europejskiej, co rodzi konieczność śledzenia i wdrażania orzeczeń choćby Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu czy Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.

Czy nadzór administracyjny ministra sprawiedliwości nad sądami jest potrzebny?

Oczywiście, że tak. Taki mamy zapisany w ustawie. Mówimy oczywiście o nadzorze zewnętrznym.

Sędziowie często mówią, że woleliby nadzór pierwszego prezesa Sądu Najwyższego.

To melodia przyszłości. Nie wyobrażam sobie, kto miałby faktycznie sprawować taki nadzór. Sam pierwszy prezes? Przecież mamy 10 tys. sędziów. Kto miałby nad nimi sprawować nadzór? Pracownicy służby cywilnej? Inni pracownicy? Referendarze? A jeżeli sędziowie, to mieliby zostać delegowani do Biura Prezesa SN?

Czy zawód sędziego powinien być koroną zawodów prawniczych?

Zdecydowanie tak. Powinni to być ludzie doświadczeni, profesjonalni, niezależni pod każdym względem – także finansowym.

Jak pan ocenia konflikt między władzą sądowniczą a wykonawczą?

A jest jakiś konflikt? Ja w nim nie biorę udziału.

Pan nie, ale inni sędziowie – owszem. Pojawiają się apele stowarzyszeń, np. o bojkot wyborów do KRS.

O jakim apelu pani mówi?! Straszono mnie postępowaniem dyscyplinarnym, usunięciem z zawodu, odebraniem stanu spoczynku. Uważa pani, że to było fair? Ja naprawdę nie lubię dyktatu. Albo rozmawiam z pozycji równej strony, albo ktoś na mnie wpływa argumentem siły. Patrzę na inne kraje, np. Niemcy, i nie mieści mi się to w głowie. Nie wyobrażam sobie, wzorem innych krajów, żeby sędzia bojkotował coś, kontestował, nawoływał do nieposłuszeństwa wobec państwa.

Co pan myśli o stosowaniu przez sądy kontroli rozproszonej?

Sąd jest organem stosującym prawo i niech tak pozostanie.

—rozmawiała Agata Łukaszewicz

Rozmowa z kolejnym kandydatem w piątkowej "Rzeczpospolitej" i na prawo.rp.pl.

Dr Maciej Andrzej Mitera: asesor od 2000 do 2003 r; sędzia od 2003 r., ostatnio w wydziale karnym Sądu Rejonowego Warszawa-Wola, od 2016 r. delegowany do Departamentu Legislacyjnego w Ministerstwie Sprawiedliwości, od lutego prezes Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście. Brał udział w telewizyjnych programach interwencyjnych, np. „Państwo w państwie", „Wolne Głosy", „O co chodzi". Wykłada w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, na kursach na aplikacje prawnicze oraz studiach podyplomowych na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Jego pełnomocnikiem jest sędzia Dariusz Drajewicz (który także kandyduje do KRS).

Skąd pomysł na kandydowanie do Krajowej Rady Sądownictwa?

Maciej Mitera: Zauważyłem, że obecna Krajowa Rada Sądownictwa skupiła się tylko na jednym z celów, a mianowicie awansach sędziowskich, zapominając o rzeczywistych, przyziemnych problemach sędziów. Postanowiłem więc coś zrobić, by to zmienić. By szeregowi sędziowie mieli się do kogo zwrócić ze swoimi postulatami. A to przecież nic innego jak korzystanie z uprawnienia polegającego na bezpośrednim zwróceniu się do KRS.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona