W środę wieczorem Izba Dyscyplinarna SN uchyliła immunitet Igorowi Tulei, zawiesiła w czynnościach orzeczniczych i obniżyła wynagrodzenie. Na nic zdały się zdały się protesty i apele grupy prawników skupionych w Komitecie Obrony Sprawiedliwości, wspierających Tuleye i kwestionujących legalność tej decyzji.
Dla władz Sądu Najwyższego sprawa formalnie była czysta. Izba Dyscyplinarna SN miała prawo się nią zająć. A głośne zabezpieczenie TSUE nie mogło tego zablokować. Jest to bowiem sprawa immunitetowa, traktowana jako karna, a zabezpieczenie Trybunału dotyczy tylko i wyłącznie spraw dyscyplinarnych.
Zarzuty stawiane Tulei nie należą do szczególnie ciężkiej kategorii. Przypomnijmy: prokuratura złożyła wniosek w sprawie pociągnięcia sędziego do odpowiedzialności za ujawnienie informacji ze śledztwa w politycznej sprawie prowadzenia obrad sejmowych. Po odmowie uchylenia mu immunitetu złożyła odwołanie do ID.
Czytaj także: Izba Dyscyplinarna SN uchyliła immunitet sędziemu Tulei
Samo uchylenie immunitetu niczego nie przesądza. W sądzie oskarżenia mogą być utrzymane, ale równie dobrze rozsypać się. Bo akt oskarżenia nie przesądza o winie, jednak niewątpliwe stygmatyzuje. Dlatego sprawę Tulei na obecnym etapie można odczytywać nie tylko w wymiarze prawnym, ale również symbolicznym i politycznym.