Postępowanie dyscyplinarne wobec prokurator Beaty Mik za publikacje na łamach "Rzeczpospolitej"

Rzecznik dyscyplinarny prokuratury chce nagany dla publikującej na łamach "Rzeczpospolitej" prok. Beaty Mik.

Aktualizacja: 15.06.2018 08:56 Publikacja: 14.06.2018 16:11

Postępowanie dyscyplinarne wobec prokurator Beaty Mik za publikacje na łamach "Rzeczpospolitej"

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Sąd dyscyplinarny zakończył w czwartek proces w tej precedensowej sprawie przeciwko znanej prokurator Prokuratury Generalnej w stanie spoczynku, publikującej w „Rzeczpospolitej" od 20 lat. „Z uwagi na wagę sprawy" odroczył wyrok do 21 czerwca. Wcześniej rzecznik dyscyplinarny prok. Małgorzata Nowak wniosła o uznanie prok. Mik za winną uchybienia godności urzędu, polegającego na tym, że nie powiadomiła prokuratora krajowego o przesyłaniu od listopada 2016 r. do września 2017 r. redakcji „Rz" swych artykułów.

– Aby przełożony mógł skutecznie złożyć sprzeciw, musi być powiadomiony – dodała, zapewniając, że w sprawie nie chodzi o treść tekstów, ale niedopełnienie formalności.

– Jednak o treść także chodzi – replikował obrońca Beaty Mik, prok. Aleksander Herzog. – W zarzucie mowa jest także o tym, iż opinie obwinionej są niezgodne ze stanowiskiem kierownictwa prokuratury. – A to już byłaby forma zabronionej przez konstytucję cenzury – dodał. Ocenił, że działanie jego mocodawczyni w ogóle nie było deliktem. – Przepis mówi o powiadomieniu o zamiarze podjęcia dodatkowego zatrudnienia, a także o podjęciu lub kontynuowaniu dodatkowego zajęcia – wskazał i skonkludował, że jego klientka nie musiała o niczym zawiadamiać, zresztą miała zgodę jeszcze z 2000 r. od Lecha Kaczyńskiego.

– Ale zmienił się ustrój prokuratury, a decyzje nie są niezmienne – mówiła na to prok. Nowak.

Obrona obwinionej zauważyła jeszcze, że Beacie Mik zarzucono „przekazywanie" artykułów do publikacji. BdTXT - W - 8.15 J: – Takie przekazywanie nie jest „zajęciem" w rozumieniu ustawy. Chyba że chodziłoby o doręczyciela czy listonosza – ironizował prok. Herzog, podkreślając, że z żadnego przepisu nie wynika obowiązek prokuratora zawiadamiania przełożonego, że chce coś gdzieś opublikować. Na koniec wniósł o uniewinnienie oraz o stwierdzenie przez sąd dyscyplinarny „oczywistego braku podstaw do wniesienia oskarżenia" w tej sprawie.

– Przykro mi, że przeprowadza się na mnie doświadczenie sznurowania ust prokuratorom – mówiła na koniec sama Beata Mik. Jak podkreśliła, jest osobą ostrożną i w listopadzie 2016 r. zawiadomiła prok. Bogdana Święczkowskiego o zamiarze podpisania umowy z „Rzeczpospolitą" ws. praw autorskich (której zresztą nie podpisała wobec sprzeciwu szefa prokuratury), ale publikować mogła, bo sprzeciw dotyczył tylko kwestii umowy. – Prokurator Święczkowski, gdy był w stanie spoczynku, napisał książkę „Afery czasów Donalda Tuska". Nie wiem, czy miał zgodę – powiedziała „Rz" prok. Mik.

Sygn. akt: PK I SD 25. 2018

Sąd dyscyplinarny zakończył w czwartek proces w tej precedensowej sprawie przeciwko znanej prokurator Prokuratury Generalnej w stanie spoczynku, publikującej w „Rzeczpospolitej" od 20 lat. „Z uwagi na wagę sprawy" odroczył wyrok do 21 czerwca. Wcześniej rzecznik dyscyplinarny prok. Małgorzata Nowak wniosła o uznanie prok. Mik za winną uchybienia godności urzędu, polegającego na tym, że nie powiadomiła prokuratora krajowego o przesyłaniu od listopada 2016 r. do września 2017 r. redakcji „Rz" swych artykułów.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego