To przede wszystkim potrzeba uzupełnienia licznych luk w ustawie oraz znowelizowania niektórych przepisów, np. o przedłużaniu pobytu w ośrodku co sześć miesięcy na podstawie notatki załączanej do akt. Brak postanowienia, jego zaskarżalności, prawa do bycia wysłuchanym sprawia, że obecne regulacje nie mogą być uznane za respektujące standardy pozbawienia człowieka wolności. Tymczasem pobyt w KOZZD jest bezterminowy. Jak dotychczas Sąd Okręgowy w Płocku, któremu podlega KOZZD, tylko raz zdecydował o zwolnieniu pacjenta (w październiku 2018 r.), jednak prokurator zapowiedział zaskarżenie tej decyzji.
Przykłady funkcjonowania podobnych do KOZZD ośrodków w Holandii i Niemczech pokazują, że przepisy i praktyka działania takich miejsc mogą być diametralnie inne. W Dolnej Saksonii ośrodek zbudowano przy zakładzie karnym. Niebezpieczni mają przepustki raz w miesiącu, robią zakupy w sklepach zewnętrznych w towarzystwie ochrony, mają prawo wziąć udział w pogrzebie bliskiej osoby i swobodnie wychodzą na świeże powietrze w dowolnym momencie. Zasadą izolowania osób, które mogą być niebezpieczne dla społeczeństwa, jest traktowanie ich lepiej niż skazanych. Zapewnia im się możliwość wykonywania pracy, ale nie zmusza do niej, daje możność zagospodarowania czasu wolnego oraz gwarantuje pojedyncze pokoje, które każdy może wyposażyć według własnego uznania. Żaden z tych elementów nie występuje w Polsce.
Furtka do nadużyć
Ustawa na etapie jej uchwalania była mocno krytykowana przez środowisko psychiatryczne i psychologiczne. Profesor Józef Gierowski wskazywał, że „styk prawa i psychiatrii to szczególnie delikatna materia. Historia zna wiele przykładów na wykorzystywanie instytucji psychiatrycznych do realizacji celów politycznych". Po kilku latach jej stosowania prof. Janusz Heitzman podkreślał w trakcie konferencji, że „ustawa jest nieudolna. Psychiatria zajmuje się leczeniem, a nie resocjalizacją. Podmiot leczniczy, jakim jest KOZZD, nie jest właściwym miejscem do prowadzenia resocjalizacji. Osoby umieszczone w KOZZD są określane pacjentami, ale to tylko osadzeni, którzy preferują warunki zakładu karnego nad pobyt w KOZZD. Przymusowe poddawanie psychoterapii jest nieskuteczne, nie przyniesie oczekiwanego rezultatu. Stan wyższej konieczności to tylko furtka do nadużywania prawa. Wprowadzenie ustawy to nonszalancki stosunek do ochrony zdrowia psychicznego. Jeśli trafisz do oddziału terapeutycznego, to trafisz do KOZZD, a stamtąd nie ma wyjścia. To powoduje, że obecnie ustawa rozwala system terapeutyczny zakładów karnych".
Dyrektor Zakładu Karnego w Sztumie stwierdził, że w obawie przed opuszczeniem jednostki penitencjarnej przez osobę, która przebywa w oddziale terapeutycznym i może stwarzać zagrożenie dla społeczeństwa, ich dyrektorzy są gotowi uruchamiać procedurę cywilną z ustawy, jak i procedurę karną o zastosowanie środka zabezpieczającego.
Czy taki ma być kierunek działania? Ile jeszcze osób trafi do KOZZD przy wciąż składanych przez dyrektorów zakładów karnych wnioskach do sądów o uznanie za osobę stwarzającą zagrożenie dla społeczeństwa? Ile osób spędzi tam resztę życia? Można stawiać wiele pytań. Niezmiernie ważne jest jednak nie zostawiać tego tematu.
Minister sprawiedliwości, minister zdrowia oraz minister spraw wewnętrznych i administracji powinni niezwłocznie przystąpić do prac legislacyjnych nad zmianą ustawy, omawiając dalszą koncepcję funkcjonowania KOZZD. Rzecznik praw obywatelskich oczekuje na spotkanie zapowiedziane przez podsekretarza stanu w Ministerstwie Zdrowia Zbigniewa Króla.