Tomasz Krawczyk: Parę rad dla rzecznika dyscyplinarnego sędziów Przymysława Radzika

Wiadomo, że nadgorliwość nie jest cnotą

Publikacja: 11.11.2018 07:53

Tomasz Krawczyk: Parę rad dla rzecznika dyscyplinarnego sędziów Przymysława Radzika

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodkowski

Kultura masowa wykreowała kilka dobrze skrojonych figur służbisty tak przejętego sprawowaną funkcją, że niedostrzegającego absurdów własnego postępowania. Komizm takiej postawy był gwarantowany. Nie sądziłem jednak, że doczekamy się takiej postaci w polskim sądownictwie. Ostatnimi czasy życie sądowe jest jednak pełne niespodzianek.

Czytaj także: Sądy dyscyplinarne sędziów, czyli więcej pytań niż odpowiedzi

Wszystko szło swoim trybem

Od kiedy większość parlamentarna, reformując postępowania dyscyplinarne, stworzyła funkcje rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych i jego zastępców, a następnie pojawili się piastuni tych urzędów, zyskały one nową dynamikę. Do niedawna dyshonorem dla sędziego było mieć postępowanie dyscyplinarne, bo dotyczyło zwykle poważniejszych uchybień. Gwoli rzetelności trzeba wskazać, że już za poprzednich rządów były przypadki ścigania sędziów na wątpliwej podstawie faktycznej i prawnej, ale sporadyczne i zwykle mało medialne. Zazwyczaj też samo postępowanie dyscyplinarne nie zaskakiwało. Toczyło się swoim trybem i z reguły, poza samym zainteresowanym, „pies z kulawą nogą" nie interesował się nim.

Dotychczasową praktykę postanowił rozsadzić swą młodzieńczą energią sędzia Przemysław Radzik, nowy zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych.

Najpierw wezwał na przesłuchanie w charakterze świadków sędziów, którzy zwrócili się do Trybunału Sprawiedliwości UE z pytaniami prejudycjalnymi dotyczącymi ostatnich zmian w sądownictwie, potem także dwóch innych, związanych z Iustitią. Nijak nie znajdziemy w procedurze dyscyplinarnej podstawy prawnej do przesłuchania w tej sytuacji sędziego jako świadka. Sens przesłuchiwania go na okoliczność wydanego orzeczenia jest zresztą o tyle wątpliwy, że zmierza ono do niedopuszczalnego złamania tajemnicy narady sędziowskiej.

O, absurdzie niezmierny

Sędzia Radzik zastosował przy tym sprawdzone wzorce prokuratorskie, łącznie z: zakazem nagrywania czynności przez przesłuchiwanego, poleceniem wyłączenia telefonów i złożenia ich w widocznym miejscu oraz nagrywaniem kamerą przez przesłuchującego całej czynności. Swą genezę w prokuraturze miało też podjęte równolegle „trałowanie" referatów kontrolowanych sędziów, celem znalezienia jakichś punktów dyscyplinarnego zaczepienia. Dalej rzecznik twórczo rozwinął własną metodę przesłuchań, wyrzucając za drzwi adwokata reprezentującego przesłuchiwanego sędziego Tuleyę.

Kolejnym osiągnięciem było wezwanie paru sędziów uczestniczących w Pol'and'Rock Festival 2018 wobec podejrzenia, że naruszyli wtedy godność urzędu. Kiedy wydawało się, że zdołał już osiągnąć wierzchołek absurdu, prędko udowodnił, że takiego szczytu jednak nie ma i zaczął też ścigać sędziego Arkadiusza Krupę, który podczas owego festiwalu prowadził symulację rozprawy głównej w sprawie o stalking. Albo raczej jej „parodię" – jeśli przywołać terminologię użytą w piśmie wzywającym sędziego Krupę do złożenia wyjaśnień. Przy takim tempie samorozwoju sędziego Radzika, zaczynam się poważnie zastanawiać, czy w połowie kadencji nie dojdzie on przynajmniej do niektórych metod rodem z Guantanamo i/lub do ścigania nawet za niepubliczne kwestionowanie konstytucyjności obecnych zmian legislacyjnych, czyli, odwołując się do terminologii czasów słusznie minionych, za tzw. szeptaną propagandę.

To jest po prostu głupie

Mógłbym się rozwodzić nad znaczeniem „wychodzenia" sędziów do społeczeństwa nawet w tak ewidentnie nieprawniczym plenerze jak festiwal muzyczny. Byłbym w stanie podkreślać wagę wszelkich form edukacji prawnej w społeczeństwie, które każdego dnia wykazuje permanentny jej niedostatek. Z powodzeniem dałbym też radę wskazać wiele innych inicjatyw, które ze złą wolą można by rozpatrywać w kategoriach „parodii", takich jak: prowadzone w ramach sądowej edukacji prawnej kostiumowe procesy o czary czy przeciwko negatywnym bohaterom dziecięcych bajek, nie wspominając już o serialu sądowym z udziałem pewnej znanej sędzi (już w stanie spoczynku) z mojego rodzinnego miasta. Owych inicjatyw nikt jednak nie traktował jako „parodii rozprawy", doskonale zdając sobie sprawę z umowności konwencji, która miała przybliżyć społeczeństwu pracę nie tylko sędziów ale i prokuratorów, radców prawnych i adwokatów.

Obroniłbym tezę, że nadaktywność pana zastępcy rzecznika (będącego sędzią rejonowym) dostarcza amunicji krytykom pomysłu, aby też sędziowie najniższego szczebla, pomimo młodszego wieku i relatywnie mniejszego doświadczenia życiowego, pełnili funkcje w sądownictwie dyscyplinarnym. Mógłbym się wreszcie zastanawiać, czy aby ściganie przez rzecznika osób nie wynika z ich uprzedniej działalności, niezgodnej z oczekiwaniami partii rządzącej, a także na ile podaje w wątpliwość apolityczność i niezależność samego sędziego Radzika.

Zamiast tego pozwolę sobie na refleksję może mniej przemawiającą do samego zainteresowanego, za to z pewnością zdolną trafić do jego przełożonych. Ściganie dyscyplinarne kogokolwiek za udział w podobnej symulacji rozprawy jest po prostu głupie. Gdy jednak dotyczy to akurat sędziego, który otrzymał w nieodległej przeszłości honorowy tytuł Obywatelskiego Sędziego Roku, ten z założenia niemądry pomysł nieuchronnie niesie dodatkowo fatalny wydźwięk medialny i polityczny, nie wspominając o zwykłej śmieszności podobnych aktów nadgorliwości. I może warto, aby ktoś uświadomił tę prawdę sędziemu Radzikowi. Zanim do reszty przekształci on w parodię ... sprawowany przez siebie urząd. ?

Autor jest sędzią Sądu Okręgowego w Łodzi

Kultura masowa wykreowała kilka dobrze skrojonych figur służbisty tak przejętego sprawowaną funkcją, że niedostrzegającego absurdów własnego postępowania. Komizm takiej postawy był gwarantowany. Nie sądziłem jednak, że doczekamy się takiej postaci w polskim sądownictwie. Ostatnimi czasy życie sądowe jest jednak pełne niespodzianek.

Czytaj także: Sądy dyscyplinarne sędziów, czyli więcej pytań niż odpowiedzi

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie