To deprymujące, że społeczeństwo niemalże przyzwyczaiło się do strzelanin i detonacji – stwierdził w parlamencie poseł opozycyjnej prawicowo-centrowej Umiarkowanej Partii Koalicyjnej Johan Forsell. To nie ma nigdy prawa stać się codziennym zjawiskiem – ostrzegał.
Mówił o tym także premier Stefan Löfven, oceniając, że „strzelaniny i eksplozje to jeden z najbardziej dotkliwych problemów w społeczeństwie".
Według danych policji, od stycznia do kwietnia doszło w Szwecji do 98 strzelanin. Zabito 15 osób. Wynik nie różni się od zeszłorocznego. W 2019 r. w Szwecji odnotowano 257 przypadków zniszczenia mienia społecznego wywołanego eksplozjami. Statystyka detonacji wyróżnia ten kraj w Europie.
Działania przeciw zorganizowanej przestępczości trwają wiele lat, ale od listopada ubiegłego roku zainicjowano ogólnokrajową operację Szron wymierzoną w gangi. Mimo to próby morderstw ulicznych i liczba zabitych nie wskazuje, że specjalna policyjna akcja przyniosła efekt. Czasami eksplozje zdarzają się nie na obrzeżach miast, ale w dzielnicach śródmiejskich.
I choć fatalna statystyka mówi sama za siebie, szef operacji Szron Stefan Hector twierdzi, że nie ma mowy o fiasku – policji bowiem „z pewnością" udało się zapobiec poważnej przemocy i zredukować liczbę śmiertelnych ofiar. Podczas operacji mundurowi przeprowadzili setki domowych rewizji, skonfiskowali prawie 700 sztuk broni palnej i 150 kg środków wybuchowych, zatrzymali 250 podejrzanych. Gangi jednak grasują i nawet w czasie pandemii koronawirusa nie stały się mniej dokuczliwe.