Przemysł wydobywczy, energetyka, w tym elektrownie, infrastruktura, telefonia komórkowa, dobra konsumpcyjne i handel detaliczny to nasze główne obszary działania. W Afryce, podobnie jak w Chinach, liczba ludności stale rośnie, a sprzedaż jest działalnością na ogromną skalę. Mamy w związku z tym dużo pracy korporacyjnej, fuzji i przejęć oraz transakcji finansowania. Obserwujemy też duże zainteresowanie rynkiem polskim afrykańskich inwestorów, zwłaszcza w sektorze nieruchomości. Kilka dużych transakcji z udziałem tzw. powierniczych funduszy nieruchomości [REIT – Real Estate Investment Fund – przypis redakcji] już się w Polsce odbyło. Jest co najmniej kilku dużych graczy zainteresowanych inwestycjami w regionie, pracujemy z nimi w różnych częściach świata, zapraszamy ich między innymi do Polski, staramy się wzbudzić ich zainteresowanie. To partnerska współpraca.
Skoro była mowa o Afryce, porozmawiajmy teraz o Azji. Czy to nadal łatwy, czy raczej już trudny rynek dla prawników?
Możliwości rozwoju w Azji są nadal duże. Po kryzysie wiele kancelarii ograniczyło skalę swojej działalności albo zamknęło azjatyckie biura ze względu na mniejszy popyt na usługi prawnicze. Linklaters obrała jednak perspektywę długofalową. W Hongkongu obecni jesteśmy od 40 lat, w Singapurze od 30 lat, w Szanghaju i Pekinie od 15 lat. Nie zamykamy swoich biur, nawet jeśli na danym rynku pojawiają się problemy i przez jakiś czas pracy jest nieco mniej. To, jak się okazało, dobra strategia. Chińczycy nas za to doceniają i pamiętają, że nie zrezygnowaliśmy z ich rynku w cięższych czasach. Jesteśmy jedyną kancelarią prawną, która została zaproszona do współpracy w ramach inicjatywy „One Belt, One Road" [projekt Nowego Jedwabnego Szlaku zainicjowany przez przewodniczącego Chińskiej Republiki Ludowej – przypis redakcji].
Jest pan w kancelarii starszym partnerem, mężczyzną. Podobno jednak Linklaters to firma, w której jest jeden z najwyższych współczynników kobiet wśród partnerów kancelarii globalnie. To przypadek czy efekt przemyślanej strategii?
W naszej firmie równe traktowanie osób o odmiennej płci, rasie czy wyznaniu jest bardzo ważnym aspektem kultury korporacyjnej. W kadrach zarządczych Linklaters kobiety to 42 proc. To w mojej ocenie dobry wynik. Jeśli zaś spojrzymy na dyrektorów i menedżerów, to kobiety stanowią 43 proc. z nich. Wśród nowo wyłonionych partnerów na całym świecie 37 proc. to kobiety. Osiągamy coraz lepsze wyniki, jeśli chodzi o różnorodność pod względem płci, ale nie tylko, dbamy także o równe traktowanie pod względem rasy. Zasadniczo w tej dziedzinie prawnicy, w tym Linklaters, mają jeszcze dużo do zrobienia, ale na tle konkurencji my radzimy sobie całkiem nieźle. Byłbym zaskoczony, gdyby moim następcą nie była kobieta.