Koronawirus a wybory korespondencyjne: Grodzki w roli hamulcowego

Rola Senatu ogranicza się do swego rodzaju korektora decyzji większości sejmowej.

Aktualizacja: 14.04.2020 15:44 Publikacja: 14.04.2020 02:00

Tomasz Grodzki

Tomasz Grodzki

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Już wielu się wypowiadało o dacie wyborów prezydenckich (przesunięciu ich) i o korespondencyjnym głosowaniu, więc skupię się na jednym ogniwie państwowej maszynerii: marszałku Senatu, który jakby nie zauważył, że mamy czas szybkich decyzji, i zamiast dodawać gazu, wybrał rolę legislacyjnego hamulcowego.

Intencji swoich marszałek Tomasz Grodzki nie kryje.

– Będziemy musieli zasięgnąć opinii RPO, Państwowej Komisji Wyborczej, Sądu Najwyższego i innych autorytetów po to, by wyrobić sobie zdanie, jak ten akt ustawodawczy wpisuje się w wymogi konstytucyjne, w zapisy, że głosowanie musi być bezpośrednie, tajne itd. – zapowiedział marszałek. A zapytany wprost, czy chce zamrozić na maksymalny czas tę ustawę, powiedział równie jasno, że jak sądzi, Senat wykorzysta 30 dni, czyli tyle, ile mu przysługuje.

Czytaj także:

A może wybory w sobotę 23 maja? Prawo nie stawia przeszkód

Marek Domagalski - głosowanie korespondencyjne: techniczna zmiana w ogniu polityki

Czy mu jednak aby przysługuje?

Owszem, Senat ma 30 dni na rozpatrzenie sejmowej ustawy, ale to termin maksymalny,

w czasie którego może lub nie ją rozpatrzyć. Konstytucja nie uważa zresztą, że Senat ma koniecznie poprawiać ustawę.

Przesunięcie wyznaczonych dawno temu wyborów nie zależy od Senatu, nie zależy od niego nawet uchwalenie ustawy o korespondencyjnym głosowaniu, bo jego rola ogranicza się do swego rodzaju korektora decyzji większości sejmowej.

Jeśli nawet Senat liczy na to, że Sejm nie przełamie jego stanowiska, to nie powinien z nim czekać do ostatniego dnia, trzymając w niepewności wyborców i Państwową Komisję Wyborczą, która musi teraz przygotowywać wybory według starych zasad i stanie niemal w ostatniej chwili do przygotowania głosowania w pełni korespondencyjnego. Bo korespondencyjne głosowanie jest już w kodeksie wyborczym zapisane i uprawnia do niego już teraz ponad 9 mln obywateli. Rozszerzenie go na wszystkich niesie ryzyko, ale i nadzieje.

Przewlekanie decyzji Senatu przysporzy tylko państwu i obywatelom trudności w tak trudnych czasach. Nawet na wojnie obrona pozycji ma granice, musi czemuś sensownemu służyć, nie można nierozsądnie trwonić sił.

Mam nadzieję, że marszałek to nie Senat, że większość senatorów to rozumie, tym bardziej że chciałaby uchodzić za izbę rozsądku. Za izbę potrzebną państwu, w co nie wszyscy wierzą.

Już wielu się wypowiadało o dacie wyborów prezydenckich (przesunięciu ich) i o korespondencyjnym głosowaniu, więc skupię się na jednym ogniwie państwowej maszynerii: marszałku Senatu, który jakby nie zauważył, że mamy czas szybkich decyzji, i zamiast dodawać gazu, wybrał rolę legislacyjnego hamulcowego.

Intencji swoich marszałek Tomasz Grodzki nie kryje.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem