Nie sędziów i nie sądów, ale korporacji, jej formalnych i nieformalnych liderów, pałacowych sędziów.
To prawda, że kolejne projekty reform dociskają sądy, a media upraszczają nieraz ich wpadki, ale celem reformy i owej krytyki jest jednak konieczne usprawnienie sądów. Tymczasem z wypowiedzi tzw. pałacowych sędziów (to określenie ich młodszych kolegów), a więc prezesów oraz formalnych i nieformalnych liderów środowiska, płyną narzekania o ataku na trzecią władzę, o końcu demokracji i rządów prawa, o rozbitym Trybunale, ale też o tym, że sędziowie powinni dobrze zarabiać i mieć jeszcze większą samodzielność.