Frankowiczu, sprawdź swoje szanse przed sądową batalią

Sędziowie także mają kredyty we frankach.

Aktualizacja: 26.02.2017 15:22 Publikacja: 26.02.2017 09:06

Frankowiczu, sprawdź swoje szanse przed sądową batalią

Foto: 123RF

Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego wywołała wielką konsternację osób, które liczyły na ustawowe uregulowanie sytuacji prawnej kredytów frankowych. Prezes PiS jednoznacznie poinformował, że na działania prezydenta oraz rządu kredytobiorcy nie mają co liczyć i powinni „zacząć walczyć w sądach". Nie każda walka w sądzie zakończy się sukcesem, a to oznacza dodatkowe koszty procesowe dla kredytobiorcy.

Każdy zastanawiający się nad wytoczeniem powództwa przeciwko bankowi powinien w pierwszej kolejności ocenić, czy go na to stać, a w szczególności, czy stać go na przegranie. Zgodnie z art. 13 ust. 1a ustawy z 28 lipca 2005 r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych „opłata stosunkowa w sprawach o roszczenia wynikające z czynności bankowych, o których mowa w art. 5 ust. 1 i 2 ustawy z 29 sierpnia 1997 r. – Prawo bankowe (DU z 2015 r., poz. 128 z późn. zm.), pobierana od konsumenta albo osoby fizycznej prowadzącej gospodarstwo rodzinne wynosi 5 proc. wartości przedmiotu sporu lub przedmiotu zaskarżenia, jednak nie mniej niż 30 zł i nie więcej niż 1000 zł". Ustawodawca zdecydował się na ograniczenie kosztów opłaty sądowej, ale nie ograniczył wynagrodzenia pełnomocnika banku, które będzie zobowiązany pokryć konsument w razie przegrania procesu.

Również w tym przypadku wysokość kosztów uzależniona jest od wartości roszczenia, jednakże przy założeniu, że powództwa frankowiczów nie przekroczą wartości 2 mln zł i będzie wyższa niż 10 tys. zł, należy przyjąć ryzyko procesowe z tego tytułu w widełkach 3600–10 800 zł. Dodatkowo należy się liczyć z kosztami opinii biegłego, która w większości spraw będzie niezbędna do określenia faktycznego zadłużenia kredytobiorcy.

Tylko konsumenci

Ponieważ sądy rozpoznające sprawy frankowiczów analizują przede wszystkim występowanie klauzul abuzywnych i w zasadzie tylko ich wystąpienie pozwala liczyć na wygraną przed sądem, szansę mają jedynie konsumenci. To oznacza, że jeżeli kredyt został zaciągnięty w ramach prowadzonej działalności gospodarczej, na ochronę sądu nie ma co liczyć. Do takiego stwierdzenia upoważnia orzeczenie Sądu Najwyższego z 22 stycznia 2016 r. (I CSK 1049/14), w którym SN stwierdził, że umowa kredytu indeksowanego mieści się oczywiście w konstrukcji ogólnej umowy kredytu bankowego i stanowi możliwy wariant (art. 3531 k.c. w zw. z art. 69 prawa bankowego).

Po dokonaniu oceny formalnej predyspozycji i uznaniu, że kredytobiorca posiada środki na prowadzenie postępowania oraz jest konsumentem w rozumieniu ustawy, może przejść do merytorycznej oceny swoich szans w procesie przeciwko bankowi.

Podstawowym kryterium, które pozwoli uchronić się przed dodatkowymi kosztami związanymi z przegraniem procesu, jest ustalenie, jaką umowę kredytową podpisaliśmy z bankami.

Zasadniczo umowy zawarte po wejściu w życie ustawy z 29 lipca 2011 r. o zmianie ustawy – Prawo bankowe oraz niektórych innych ustaw (DzU nr 165, poz. 984) nie powinny zawierać klauzul niedozwolonych, zatem osoby, które zaciągnęły kredyt frankowy po 26 sierpnia 2011 r., mogą mieć trudności z wykryciem klauzul niedozwolonych w swoich umowach.

Również nie wszystkie umowy zawarte przed 26 sierpnia 2011 r. zawierają klauzule niedozwolone. Część banków udzielała typowych kredytów walutowych, których cechami charakterystycznymi jest wskazanie jako waluty kredytu waluty innej niż polski złoty, wypłata kwoty kredytu w walucie innej niż złoty polski, spłata kredytu następuje w walucie innej niż złoty polski. Kredytobiorcy, którzy podpisali typową umowę o kredyt walutowy, będą mieli trudności w wykazaniu abuzywności ich zapisów, gdyż co do zasady oprócz waluty nie różnią się one od typowych kredytów w złotych polskich.

Komu będzie łatwiej

W zdecydowanie lepszej sytuacji procesowej są konsumenci, których łączy lub łączyła umowa o kredyty określone w walucie obcej, ale wypłacone w walucie polskiej, bądź w których kwota kredytu jest indeksowana lub waloryzowana kursem waluty obcej, ale została określona i wypłacona w walucie polskiej. W takich umowach zdecydowanie łatwiej natrafić na klauzule niedozwolone i takie umowy trafiły już przed oblicze Temidy, która wielokrotnie przyznała rację konsumentom. Wielokrotnie w tych sprawach wypowiadał się też prezes UOKiK oraz rzecznik finansowy, przedstawiając sądowi istotny pogląd w sprawie.

Przechodząc do analizy wskazanej umowy, należy szczególną uwagę zwrócić na sposób ustalania kursu waluty przez bank. Jeżeli kurs, po którym była ustalana kwota kredytu oraz kwota raty, był ustalany arbitralnie przez bank, w oderwaniu np. od średniego kursu podawanego przez NBP, lub zasady ustalanie kursów waluty i kryteria ich kształtowania przez bank nie zostały w ogóle przedstawione, to możemy przyjąć, że taki zapis stanowi klauzulę abuzywną, chyba że została ona indywidualnie ustalona przez strony. Gdy sposób ustalania kursu waluty znajduje się w regulaminie kredytu, oczywiste jest, że zapis ten nie był indywidualnie negocjowany z konsumentem. Na abuzywność arbitralnego charakteru zobowiązania kredytobiorców i braku możliwości kontroli przez nich wyznaczanej wysokości miesięcznych wpłat zwrócił uwagę Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z 8 września 2016 r. (II CSK 750/15).

Kwestia spreadu

Za abuzywne powinny być uznane również klauzule indeksujące kwotę kredytu według kursu kupna waluty, a spłatę rat według kursu sprzedaży waluty. Taki zapis powoduje, że kredytobiorca, zaciągając jednego dnia kredyt w kwocie np. 200 tys. zł, chcąc go spłacić następnego lub nawet tego samego dnia, musiałby zwrócić bankowi kwotę około 220 tys. zł, ponieważ niektóre banki w latach 2005–2011 utrzymywały około 10-proc. spread, czyli różnicę między kursem kupna a kursem sprzedaży waluty. Ponieważ takie uprzywilejowanie banku nie znajdowało ani nie znajduje żadnego uzasadnionego usprawiedliwienia ani podstawy, zapis ten powinien zostać uznany przez sąd za niedozwolony.

Składając pozew, nie można zapomnieć o złożeniu wniosku o wystąpienie przez sąd do prezesa Urzędu Konkurencji i Konsumentów (art. 31d ustawy z 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów) oraz do rzecznika finansowego (art. 63 k.p.c. w zw. z art. 28 ustawy z 5 sierpnia 2015 r. o rozpatrywaniu reklamacji przez podmioty rynku finansowego i o rzeczniku finansowym) z wnioskiem o przedstawienie istotnego poglądu w sprawie. Istotny pogląd w sprawie to pisemne stanowisko uprawnionego organu lub organizacji pozarządowej, które przedstawia własne zapatrywanie podmiotu składającego pisemne stanowisko istotne dla rozstrzygnięcia danej sprawy.

Należy podkreślić, że chodzi o stanowisko ważne dla rozstrzygnięcia konkretnej, rozpoznawanej przez dany sąd sprawy, choć może ono mieć znaczenie również dla innych spraw, dlatego istotne jest, że zarówno prezes UOKiK, jak i rzecznik finansowy przedstawili stanowisko w naszej konkretnej sprawie.

Ostatnią sprawą, którą trzeba sprawdzić, jest to, czy nasze roszczenia wobec banku się nie przedawniły. Zasadniczo roszczenia frankowiczów przedawniają się z upływem dziesięciu lat od zawarcia umowy, przy czym należy wskazać, że do powództw konsumentów przeciwko bankom szczególnie często będzie znajdował zastosowanie art. 5 k.c., zgodnie z którym sądy będą mogły uznać podniesienie przez bank zarzutu przedawnienia za sprzeczne z zasadami współżycia społecznego.

Żądanie pozwu powinno być maksymalnie szerokie, w szczególności należy żądać w pierwszej kolejności unieważnienia umowy, a dopiero w żądaniach ewentualnych uznania za abuzywne określonych postanowień umowy. W razie unieważnienia umowy hipoteka również będzie nieważna, co pozwoli konsumentowi zrefinansować faktyczne zadłużenie w innym banku na podstawie kredytu złotówkowego, a w skrajnym przypadku zbyć nieruchomości bez obciążenia i z uzyskanych środków spłacić faktyczne zadłużenie do banku i jeszcze zachować środki na inne, mniejsze mieszkanie.

Dlaczego warto

Reasumując, po stwierdzeniu w umowie kredytowej klauzuli niedozwolonej warto wystąpić na drogę postępowania sądowego, tym bardziej że:

- znaczna część sędziów również jest frankowiczami, o czym będzie się można przekonać dopiero w połowie 2018 r., kiedy będą jawne oświadczenia majątkowe sędziów;

- konsument uzyska merytoryczne wsparcie od prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który regularnie składa istotne poglądy w postępowaniach sądowych z udziałem frankowiczów, i to w większości przypadków na korzyść konsumenta;

- konsument uzyska merytoryczne wsparcie rzecznika finansowego, który podobnie jak prezes UOKiK również może przedstawić istotny pogląd w sprawie;

- Sąd Najwyższy wypracował wytyczne, na podstawie których sądy powszechne są w stanie bardzo łatwo zidentyfikować podstawowe klauzule abuzywne w umowach frankowych;

- rząd nie będzie bronił banków, bo miał otrzymać 5,5 mld zł z podatku bankowego, a otrzymał 3 mld zł, przy czym sektor bankowy zarobił prawie 14 mld zł, czyli 24 proc. więcej niż 2015 r., mimo podatku bankowego;

–co zdaje się obecnie najważniejsze... prezes tak radzi!

Autor jest adwokatem z Warszawy, z kancelarii Mikołajczyk, Gładki Adwokaci

Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego wywołała wielką konsternację osób, które liczyły na ustawowe uregulowanie sytuacji prawnej kredytów frankowych. Prezes PiS jednoznacznie poinformował, że na działania prezydenta oraz rządu kredytobiorcy nie mają co liczyć i powinni „zacząć walczyć w sądach". Nie każda walka w sądzie zakończy się sukcesem, a to oznacza dodatkowe koszty procesowe dla kredytobiorcy.

Każdy zastanawiający się nad wytoczeniem powództwa przeciwko bankowi powinien w pierwszej kolejności ocenić, czy go na to stać, a w szczególności, czy stać go na przegranie. Zgodnie z art. 13 ust. 1a ustawy z 28 lipca 2005 r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych „opłata stosunkowa w sprawach o roszczenia wynikające z czynności bankowych, o których mowa w art. 5 ust. 1 i 2 ustawy z 29 sierpnia 1997 r. – Prawo bankowe (DU z 2015 r., poz. 128 z późn. zm.), pobierana od konsumenta albo osoby fizycznej prowadzącej gospodarstwo rodzinne wynosi 5 proc. wartości przedmiotu sporu lub przedmiotu zaskarżenia, jednak nie mniej niż 30 zł i nie więcej niż 1000 zł". Ustawodawca zdecydował się na ograniczenie kosztów opłaty sądowej, ale nie ograniczył wynagrodzenia pełnomocnika banku, które będzie zobowiązany pokryć konsument w razie przegrania procesu.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?