Marek Migalski: Lato będzie należeć do PiS

Rządzący umiejętnie wykorzystali pielgrzymkę Franciszka.

Aktualizacja: 03.08.2016 21:28 Publikacja: 02.08.2016 18:55

Marek Migalski: Lato będzie należeć do PiS

Foto: PAP, Grzegorz Momot

W przeciwieństwie do szczytu NATO, wizyta Franciszka przebiegała idealnie po linii oczekiwań rządzących. O ile Barack Obama sprawił Jarosławowi Kaczyńskiemu, Andrzejowi Dudzie i Beacie Szydło niemiłą niespodziankę w postaci skrytykowania ich za przedłużający się konflikt o Trybunał Konstytucyjny, o tyle papież nie powiedział niczego, co można by uznać za kłopotliwe dla PiS. W sprawie uchodźców zajął diametralnie odmienne stanowisko od tego, jakie prezentuje gabinet Szydło, ale prorządowe media szybko wyjaśniły, że tak naprawdę miał coś innego na myśli i że panuje pełna zgoda między głową Kościoła katolickiego a ekipą rządzącą.

Dodatkowo nie zanotowano żadnych zgrzytów – ŚDM zostały bardzo dobrze przygotowane, nie odnotowano poważniejszych incydentów i, najważniejsze, nie doszło do zamachów terrorystycznych. Raczej było to wynikiem tego, że nikt się o takowe nie pokusił, a nie że polskie władze tak sprawnie rozbroiły potencjalne niebezpieczeństwo, ale nie ma to znaczenia – pozostaje faktem, że w czasie tych kilku dni nie doszło do zamachu i wszyscy pielgrzymi szczęśliwie wrócili do domów.

W cieple papieża

Ponadto przedstawiciele obozu rządzącego skwapliwie wykorzystali każdą okazję do tego, by ogrzać się w cieple Franciszka. Trudno zresztą mieć o to do nich pretensje – czynią tak wszystkie ekipy i wszyscy politycy. Sposobnością były oficjalne spotkania papieża z władzami naszego kraju, a także kolejne msze. Pani premier nie zawahała się także stać w tłumie pod „papieskim oknem" na Franciszkańskiej w Krakowie, co było widowiskiem tyleż żenującym, co korzystnym wizerunkowo.

Żenującym, bo trudno sobie wyobrazić, by Angela Merkel czy Margaret Thatcher w czasie swego urzędowania wystawały w tłumie pod oknem, w którym ma pojawić się głowa innego państwa; a korzystnym wizerunkowo, bo zapewne zachowanie to spodobało się większości Polaków nieprzywiązujących zbytniej wagi do takich drobnostek, jak powaga urzędu i prestiż państwa. Beata Szydło z całą pewnością nabiła sobie punktów i zyskała dzięki temu miano „równej babki" i zwykłej kobiety. To, że stało się to ze szkodą dla państwa, ma mniejsze znaczenie – ważne, że ona osobiście, jej rząd i jej partia na pewno na tym zyskali.

PiS wchodzi więc w okres pełnej kanikuły zwycięsko – organizacja ŚDM przebiegła wzorowo, uniknięto tragedii, a politycy tej partii ocieplili swoje wizerunki w blasku autorytetu papieża. To musi się odbić pozytywnie w sondażach partyjnych. Bo tego typu wydarzenia mają swoje znaczenie.

Warto uświadomić sobie, że śmierć Jana Pawła II pomogła w 2005 r. w wygranej PiS (i Lechowi Kaczyńskiemu). Ta hipoteza nie została naukowo zbadana, ale wydaje się oczywiście prawdziwa – nastrój po odejściu „naszego papieża" musiał sprzyjać formacji, która odwoływała się do jego świadectwa i która była społecznie bardziej z nim kojarzona niż nieco bardziej liberalna w sprawach aksjologicznych Platforma. Nawet jeśli wziąć poprawkę na to, że PO w tamtym czasie była najbardziej konserwatywna w całej swej historii, to i tak była w tym konserwatyzmie mniej wiarygodna niż PiS. Dlatego też warto bronić hipotezy, że śmierć papieża wpłynęła pośrednio na wyniki elekcji parlamentarnej i prezydenckiej w 2005 r.

Dziś efekt wizyty Franciszka może być podobny, choć zapewne krótkotrwały. Poprawi ona notowania rządzącej formacji i urzędującego prezydenta. To oni byli najbliżej papieża i to oni najlepiej politycznie i wizerunkowo wykorzystali jego pobyt w Polsce.

Co zobaczą wyborcy?

Biorąc pod uwagę szacunek i sympatię, jaką Franciszek cieszy się wśród naszych rodaków, można zaryzykować tezę, że odbije się to korzystnie dla PiS w najbliższych sondażach. I nie będzie miał na to wpływu fakt, że w kwestiach miłosierdzia, pomocy uchodźcom i stosunku do muzułmanów papież powiedział coś dokładnie odwrotnego do tego, co na co dzień głoszą politycy związani z Jarosławem Kaczyńskim. Nie będzie to pierwszy raz, gdy wyborcy usłyszą i zobaczą coś całkowicie innego niż to, co jest rzeczywiście realne. Rozstrzygające bowiem w polityce nie jest to, co się wydarza, ale to, co dociera do elektoratu. A tym, co odebrali polscy wyborcy w ostatnich dniach, jest pełny sojusz tronu i ołtarza.

Właściciel ołtarza wyjechał z Polski, więc sympatią zostaną obdarzeni zasiadający na tronie.

Autor jest politologiem, byłym europosłem PiS i PJN

W przeciwieństwie do szczytu NATO, wizyta Franciszka przebiegała idealnie po linii oczekiwań rządzących. O ile Barack Obama sprawił Jarosławowi Kaczyńskiemu, Andrzejowi Dudzie i Beacie Szydło niemiłą niespodziankę w postaci skrytykowania ich za przedłużający się konflikt o Trybunał Konstytucyjny, o tyle papież nie powiedział niczego, co można by uznać za kłopotliwe dla PiS. W sprawie uchodźców zajął diametralnie odmienne stanowisko od tego, jakie prezentuje gabinet Szydło, ale prorządowe media szybko wyjaśniły, że tak naprawdę miał coś innego na myśli i że panuje pełna zgoda między głową Kościoła katolickiego a ekipą rządzącą.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej