Zaskoczenie – to słowo najczęściej pojawiało się w kuluarowych rozmowach w Warszawie we wtorek. Jeśli dotyczyły oczywiście sytuacji Zjednoczonej Prawicy. Kontekst to nieoczekiwana rezygnacja Zbigniewa Jagiełły z funkcji prezesa PKO BP. Ta informacja pojawia się na kilka dni przed prezentacją Nowego Ładu, zakrojonego na szeroką skalę programu społeczno-politycznego, który ma być programem PiS aż do wyborów (niezależnie od ich terminu). Obiecać, zrealizować, pokazać ponownie wiarygodność – to trzy główne polityczne założenia stojące za Nowym Ładem, nad którym pracowali od miesięcy w politycznym tandemie prezes PiS Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki. Prezentacja Nowego Ładu ma się odbyć wkrótce, najpewniej w sobotę. I w tej właśnie chwili jeden z najbliższych ludzi premiera Morawieckiego w całej sferze polityczno-rządowej odchodzi ze stanowiska.
– Teorii jest już wiele, ale nawet jeśli przyczyną są rzeczywiście tylko np. względy osobiste, to i tak cała sytuacja nie jest wygodna politycznie dla premiera, przede wszystkim wewnętrznie – twierdzi nasz rozmówca z klubu PiS, równie zaskoczony sprawą jak wiele innych osób. To zaskoczenie mimo tego, że pogłoski o tym, że Jagiełło z tych czy innych względów pożegna się ze stanowiskiem, pojawiały się w Warszawie cyklicznie od wielu lat.
Liczy się chwila
W polityce nie ma chyba ważniejszej rzeczy niż wyczucie chwili. Dobrze przemyślana idea – ogłoszona w złym momencie – jest skazana na niepowodzenie. Wydarzenia tworzą dla siebie kontekst. Tak jest i tym razem. I mimo że wygląda na to, że po ogromnym wysiłku (a na ostatnim etapie – włączeniu koalicjantów) PiS i premier Morawiecki zbliżają się do prezentacji wspomnianego wcześniej Nowego Polskiego Ładu, to i tak kontekstem będzie teraz rezygnacja osoby tak bliskiej premierowi. Nie będzie to miało znaczenia – i to bardzo dobra wiadomość dla Morawieckiego – dla milionów osób, które Nowy Polski Ład ma dotknąć. Dla 80 proc. Polaków, dla których zmiany podatkowe, do których prezentacji szykuje się PiS, mają być korzystne, to, kto jest szefem nawet tak ważnej spółki jak PKO BP, nie ma dużego znaczenia.
Ale liczy się to w percepcji wewnętrznej rozgrywki w Warszawie i w Zjednoczonej Prawicy. Premier Morawiecki toczy starcie na wielu polach, także i na tym. Dlatego liczą się pojawiające się teorie dotyczące rezygnacji. Jacek Gądek na łamach Gazeta.pl wskazuje na wieloletnią pracę wicepremiera Jacka Sasina. Tłem miało być niezadowolenie z przejęcia Nordea Banku przez PKO BP, do czego doszło jeszcze za czasów rządów PO–PSL. W PiS rzeczywiście można było we wtorek usłyszeć, że rezygnacja Jagiełły to efekt długoletnich działań wicepremiera Jacka Sasina.
Teraz liczyć się będzie też to, kto zostanie nowym prezesem PKO BP. W rozmowach „Rzeczpospolitej" pojawiają się nazwiska m.in. wiceprezesa PKO BP i byłego posła PiS. Czasami też spekuluje się o innym wiceprezesie banku, Janie Emeryku Rościszewskim. Ta nominacja będzie bardzo uważnie obserwowana właśnie z punktu widzenia balansu wpływów i sił w obozie Zjednoczonej Prawicy, a nawet w samym PiS. Bo chociaż w ostatnich miesiącach najwięcej uwagi poświęca się sporom między koalicjantami, to PiS – partia Jarosława Kaczyńskiego – wcale nie jest monolitem.