Zbigniew Janas był jednym z niewielu liderów NSZZ Solidarność, którzy nie zostali zatrzymani przez bezpiekę po wprowadzeniu stanu wojennego. Ukrywał się przez trzy lata. Było to możliwe dzięki sieci kilkunastu łączniczek, które organizowały mieszkania, transport, dostarczały żywność, a także pomocy ok. 150 innych osób. Wyjątkową rolę odegrał wśród nich nieżyjący już Lutfi Habib, iracki Kurd.
Jego rodzina dostała właśnie pamiątkowe odznaczenie Tajnej Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność dawnego Zakładu Mechanicznego Ursus.
Habib przyjechał do Polski z Iraku w latach 50. i ukończył SGPiS. W trakcie nauki poznał przyszłą polską żonę. W latach 60. pobrali się. Zamieszkali w Siedlcach. W latach 80. Lutfi Habib zbudował szklarnię do upraw pomidorów we wsi Gręzów. Co go połączyło ze Zbigniewem Janasem?
Jaruzelski wypowiada wojnę
Po powstaniu Solidarności Janas został liderem związku w Ursusie, a także członkiem Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. 12 grudnia 1981 r. uczestniczył w Gdańsku w jej posiedzeniu. – Po zakończeniu komisji postanowiłem wracać do Warszawy. Pojechaliśmy pod hotel Monopol w Gdańsku, gdzie przebywała część członków komisji. Przed hotelem spotkaliśmy Jana Olszewskiego i Antoniego Macierewicza. Podjechały tam wtedy oddziały ZOMO. Pamiętam, jak to skomentował Antek: „Pewnie po waluciarzy i prostytutki przyjechali".
W rzeczywistości rozpoczęła się obława na działaczy związkowych. Janas wraz z Bujakiem przez jakiś czas jeździli po Gdańsku tramwajem. Potem się rozdzielili. Janas ukrył się u koleżanki Basi Trocha. 14 grudnia pociągiem wrócił do Warszawy.