Gravelines 1588: Klęska Wielkiej Armady

Kiedy w XVI w. Anglia rozpoczynała swą przygodę z żeglugą, na morzach i oceanach dominowały Hiszpania i Portugalia. Papież Aleksander VI oficjalnie potwierdził, że wszystkie terytoria Nowego Świata będą należeć do królestw Półwyspu Iberyjskiego. Anglia uznała taki podział za niesprawiedliwy.

Aktualizacja: 08.02.2019 06:38 Publikacja: 07.02.2019 13:37

8 sierpnia 1588 r. w okolicach Gravelines angielskie statki uderzyły w Wielką Armadę

8 sierpnia 1588 r. w okolicach Gravelines angielskie statki uderzyły w Wielką Armadę

Foto: Wikipedia

W wieku XVI z Nowego Świata płynęły do Hiszpanii ogromne bogactwa, jakie Hernán Cortés, Francisco Pizarro i inni konkwistadorzy wysyłali do Korony Hiszpańskiej po spacyfikowaniu Meksyku, Peru i Wysp Morza Karaibskiego. Okręty hiszpańskie załadowane złotem, srebrem, drogimi kamieniami i przyprawami korzennymi regularnie przecinały Atlantyk z wyrastających jak grzyby po deszczu portów wybrzeża atlantyckiego obu kontynentów amerykańskich.

Wraz z bogaceniem się Hiszpanii zaczęła się bogacić także Anglia. Około 1563 r. na Morzu Karaibskim pojawił się korsarz Francis Drake, który łamiąc wszelkie obyczaje handlowe, postanowił przemocą przełamać monopol handlowy Hiszpanów i Portugalczyków. Drake był dzieckiem morza. We flocie angielskiej zrobił niebywałą karierę od chłopca okrętowego aż do godności szlachcica i admirała. Jego protektorem był żeglarz sir John Hawkins, pod którego okiem młody marynarz uczył się pirackiego fachu. Korsarstwo było formą rozbójnictwa morskiego, po cichu aprobowaną przez samą królową Elżbietę I. Napady na karawele i karaibskie kolonie hiszpańskie zasilały skarbiec koronny bardziej niż wszystkie inne roczne dochody królestwa. W 1577 r. Elżbieta I pozwoliła na ekspedycję Drake'a w kierunku Karaibów, która wkrótce zamieniła się w drugie po wyprawie Magellana opłynięcie całej kuli ziemskiej.

Policzek wymierzony Filipowi II

W 1534 r., 42 lata po przełomowych odkryciach dokonanych przez Krzysztofa Kolumba, król Anglii Henryk VIII zerwał religijne pęta, jakimi Rzym paraliżował jego matrymonialne i polityczne plany. Za przykładem reformacyjnych ruchów w Europie kontynentalnej korona angielska utworzyła swój własny Kościół, którego głową został król. Po śmierci Henryka VIII w 1547 r. na tronie zasiadł jego syn Edward VI, którego matką była królowa Jane Seymour. Młody monarcha był gorliwym protestantem, ale rządził w kraju, gdzie połowa społeczeństwa pozostawała katolikami. Edward VI zmarł w wieku zaledwie 16 lat. 19 lipca 1553 r. na tron wstąpiła jego starsza siostra przyrodnia Maria I Tudor, córka Henryka VIII i Katarzyny Aragońskiej. W przeciwieństwie do brata Maria była fanatyczną katoliczką, która postanowiła brutalnie rozprawić się z protestantami i związać kraj z arcykatolickim Królestwem Hiszpanii. 25 lipca 1554 r. z inicjatywy cesarza Karola V Maria poślubiła jego syna Filipa, regenta Hiszpanii i księcia Asturii. Na podstawie układu ślubnego Filip przyjął tytuł króla Anglii.

Małżeństwo Marii I Tudor i Filipa II miało cechy związku Iure uxoris, co oznaczało, że oboje mieli takie same prawa i równoważną pozycję w państwie. Na protestantów, którzy nazwali królową „Krwawą Mary", a jej męża „Szatanem Południa", zaczęły spadać krwawe represje. Anglikanizm musiał poczekać na lepsze czasy i zejść do podziemi na kilka lat. Małżeństwo podstarzałej Marii i młodego Filipa nie było udane. Po kilkunastu miesiącach spędzonych razem okazało się, że królewska para nie będzie miała potomstwa. Zniesmaczony Filip opuścił Anglię, aby od 1555 r. objąć rządy namiestnika Niderlandów. Rok później jego ojciec abdykował, a Filip wstąpił na tron Hiszpanii jako Filip II Habsburg.

Maria I zmarła bezpotomnie 11 listopada 1558 r. Przed śmiercią wahała się, czy nie zgładzić swojej młodszej siostry Elżbiety, która była owocem „grzesznego" związku jej ojca z Anną Boleyn. Uznała jednak, że taki czyn byłby śmiertelnym grzechem. Z bólem odchodziła z tego świata, wiedząc, że władzę obejmie po niej żarliwa protestantka Elżbieta, która niewątpliwie rozprawi się z katolikami. Nie myliła się. Jedną z pierwszych decyzji nowej królowej Elżbiety I było odrzucenie propozycji ślubu złożonej przez katolickiego króla Hiszpanii Filipa II. Do dzisiaj nie wiadomo, dlaczego Filipowi zależało na tym związku. Powodem nie było na pewno powiększenie terytorium imperium hiszpańskiego, które rozciągało się od obu Ameryk, poprzez Afrykę, Indie Wschodnie, aż po Filipiny. Władca Hiszpanii miał jednak obsesję na punkcie dwóch spraw: powiększania swojego państwa i działalności misyjnej. Być może ślub z protestantką Elżbietą też był postrzegany jako jakaś próba nawrócenia angielskiej władczyni na katolicką ścieżkę wiary.

Filip II, absolutny władca Hiszpanii, urzędował w małym pokoiku, który traktował niczym celę zakonną w ogromnym kompleksie pałacowo-klasztornym Eskurial, oddalonym o 50 kilometrów od Madrytu, do którego przeniósł stolicę Hiszpanii. Biograf Filipa II prof. Geoffrey Parker pisze, że monarcha był fanatykiem pracy, człowiekiem małomównym i raczej skrytym. Mówił bardzo cicho, a rozmówcę przeszywał wzrokiem. Miał słabe zdrowie i często kasłał. Był przekonany, że przyczyną tego jest nieustanny kontakt z książkami i dokumentami. Ze swoimi urzędnikami, którzy pracowali tuż za ścianą, porozumiewał się listownie. Ten bezkompromisowy katolik miał bez wątpienia ponure usposobienie, chociaż potrafił znakomicie panować nad emocjami i chłodno oceniać wszystkie złe lub dobre wieści, jakie docierały do niego ze świata.

Pierwowzór MI5 i MI6

Filipowi II protestancka Anglia jawiła się jako diabelski twór, który należało zniszczyć. Wyspą rządziła 54-letnia, przedwcześnie postarzała, łysiejąca, nosząca upiorny makijaż „Królowa Dziewica", która odrzuciła jego zaloty i doprowadziła do ścięcia katoliczki Marii Stuart, córki króla Szkocji Jakuba V i jego francuskiej żony Marii de Guise. Popierała antyhiszpańskie powstanie protestantów w Niderlandach, wysyłając buntownikom pieniądze i wojska dowodzone przez Roberta Dudleya. Elżbieta zdawała sobie sprawę, że gdyby Filipowi II udało się dokonać podboju Anglii, oddałby ją pod sąd i skazał na śmierć. Rekatolizacja kraju ruszyłaby zapewne pełną parą, a połowa katolickiego społeczeństwa angielskiego przyłączyłaby się ochoczo do hiszpańskiej konkwisty nad Tamizą. Anglię ogarnęłaby krwawa bratobójcza wojna domowa, a to znaczyłoby nie tylko koniec protestantyzmu, ale i koniec Albionu.

Żeby zapobiec takiemu scenariuszowi, królowa Elżbieta nakazała utworzyć siatkę kontrwywiadowczą i wywiadowczą, którą bezpośrednio dowodził pierwszy lord, kanclerz i Wielki Skarbnik William Cecil. Szpiedzy donosili o przygotowaniach do inwazji hiszpańskiej na Anglię. Od wiosny 1588 r. tajne służby królestwa zostały postawione w stan podwyższonej gotowości bojowej, a żyjąca w ciągłym napięciu królowa rozkazała aresztowania katolików. Od czasu, gdy była ekskomunikowana w 1570 r. przez papieża Piusa V, cały czas obawiała się zamachów na swoje życie.

W kwietniu 1587 r., aby opóźnić wypłynięcie Wielkiej Armady ku angielskim brzegom, kapitanowie Francis Drake i Thomas Fenner z siłą 33 okrętów wypłynęli z Plymouth i dokonali wyprzedzającego ataku na niczego niespodziewający się andaluzyjski port Kadyks. Według różnych szacunków Anglicy zniszczyli od 24 do 33 hiszpańskich statków, zatopili zapasy żywności szykowanej na wyprawę inwazyjną oraz dużą ilość suszonych klepek, z których Hiszpanie chcieli wyprodukować beczki na żywność i wino, które miały wyżywić wyprawę. Zniszczone klepki zastąpiono nowymi, lecz niewysuszonymi, co spowodowało, że podczas inwazji większość żywności uległa zepsuciu.

Ponadto na wysokości Azorów flota angielska zdobyła powracający z Indii Wschodnich galeon „Sao Felipe" z ładunkiem o wartości 114 tys. funtów. Zdobycie i zniszczenie Kadyksu było kroplą przepełniającą czarę gniewu Filipa II, któremu najsłynniejszy korsarz Elżbiety I „osmalił brodę". Udana inwazja Drake'a na Kadyks i niespodziewana śmierć w lutym 1588 r. dowódcy Armady Álvaro de Bazána, markiza Santa Cruz, załamała morale Hiszpanów. Nawet popierający inwazję przeciw heretykom „żelazny papież" Sykstus V zaczął mieć wątpliwości, czy inwazja na pewno się uda.

Na nowego dowódcę Wielkiej Armady Filip II wyznaczył Alonsa Pereza de Guzmana el Bueno, księcia Mediny-Sidonii, który źle znosił podróże morskie i był całkowicie nieobyty z tajnikami żeglarskimi. Otaczali go jednak doświadczeni dowódcy poszczególnych eskadr, w tym jego zastępca admirał Juan Martínez de Recalde, znakomity żeglarz i taktyk.

Doradca militarny Filipa II Juan de Zúniga przekonał króla, aby zmniejszyć koszty pierwotnie planowanej ekspedycji. Ostatecznie Wielka Armada składała się ze 130 statków. Na ich pokładach płynęło 8766 żeglarzy i 21 556 żołnierzy piechoty lądowej dowodzonych przez Francisco de Bobadillę. Poza pracownikami pomocniczymi, w tym cieślami okrętowymi, dodatkowo zabrano na wyprawę 180 księży i doradców religijnych.

Przygotowania do inwazji

Aby zniszczyć Elżbietę I, należało przebyć z Madrytu dystans 1200 km, ale można go było pokonać wyłącznie drogą morską. Richard Hakluyt, geograf i duchowny anglikański, nazwał flotę angielską murem obronnym wyspy. Inwazja Wielkiej Armady miała ten mur skruszyć, a reszty miał dopełnić desant wojsk lądowych.

Piechota hiszpańska, „tercios", uzbrojona w długie piki, stanowiła ruchomą ludzką fortecę z pikinierami i szermierzami. Pozycje na skrzydłach zajmowali arkebuzerzy i muszkieterzy. Oddział „tercios", uformowany w kształt prostokąta, miał 27 szeregów i 59 rzędów. Ten poruszający się wolno „ludzki taran" miażdżył wszystko na swej drodze. Nasuwa się tu pewne porównanie z grecką lub macedońską falangą. W XVI w. była to najlepsza na świecie formacja piechoty.

Angielskie wojska lądowe były słabo wyćwiczone i nie stanowiły dla Hiszpanów żadnej przeciwwagi. W czasie walk na morzu wybrzeże morskie od Kornwalii po Kent chronione było przez 25 tys. uzbrojonej milicji. Na szczęście dla Anglików nie dane im było sprawdzić swoją wartość bojową. Gdyby wojska lądowe Filipa II wylądowały na ziemi angielskiej, los wyspy byłby przesądzony.

Piechota Wielkiej Armady miała się połączyć z 31-tysięcznymi siłami lądowymi księcia Farnese we Flandrii. 200 barek desantowych miało przewieźć 17 tys. żołnierzy na ziemię angielską.

Z kolei dowódcą floty Elżbiety I został, z racji swego wysokiego urodzenia, lord admirał Charles Howard of Effingham, kuzyn Elżbiety. Jako królewski urzędnik nie miał pojęcia o dowodzeniu flotą wojenną. Otaczali go jednak doświadczeni dowódcy, jak sir Francis Drake, lord Henry Seymour, Thomas Howard, Aleksander Gibson, William Winter czy Robert Southwell, żeby wspomnieć zaledwie kilku.

Wielka Armada wyruszyła 22 lipca 1588 r. poprzez Zatokę Biskajską w kierunku kanału La Manche. Zgodnie z planem u wybrzeży Flandrii miano się połączyć z siłami księcia Farnese.

Pierwszą wiadomość o zbliżaniu się Wielkiej Armady do brzegów Anglii dostarczył kapitan Thomas Fleming. Niepomyślne warunki pogodowe unieruchomiły flotę angielską w porcie Plymouth. Natomiast Hiszpanom płynącym z wiatrem nadarzała się fantastyczna wręcz okazja, aby okręty Elżbiety zablokować i zniszczyć. Dodatkowo okolice Plymouth nie były ubezpieczane przez i tak słabe oddziały milicji. Biograf Filipa II, brytyjski historyk prof. Geoffrey Parker znalazł w Archiwum Narodowym w Madrycie teczkę pt. „Rozkazy wojskowe", w której były zapiski admirała Juana Martíneza de Recalde. Wynika z nich jednoznacznie, że doświadczony wilk morski błagał Medinę-Sidonię o wykonanie ataku na flotę angielską sparaliżowaną w porcie w Plymouth. Nie otrzymał takiej zgody, a bezpowrotnie stracona szansa miała dla Wielkiej Armady tragiczne następstwa.

Pomoc powstańców niderlandzkich

Głównodowodzący Medina-Sidonia odrzucił nalegania admirałów hiszpańskich i nakazał żeglować ku wybrzeżom Flandrii na spotkanie z księciem Farnese...

Okręty angielskie miały mniejszą wyporność niż hiszpańskie. Zapewniało im to większą prędkość i zwrotność. Ponadto górowały nad nimi siłą ognia z dystansu i szybkostrzelnością. Armaty floty Elżbiety I odlane były z żelaza, a nie mosiądzu. Anglicy postawili więc na siłę ognia artyleryjskiego, a Hiszpanie ze swymi wysokim burtami liczyli na zbliżenie się do okrętów wroga, ostrzeliwanie Anglików z muszkietów na krótki dystans, abordaż i walkę wręcz. Efektywna żegluga była dla floty Filipa II możliwa tylko z wiatrem. Z uwagi na różne typy okrętów Armada mogła żeglować z przeciętną prędkością 2,5 węzła przy sprzyjającym wietrze.

31 lipca 1588 r. doszło do pierwszej wymiany ognia pod Plymouth. Ogień artylerii angielskiej nie wyrządził większych strat Hiszpanom poza uszkodzeniem dwóch okrętów: „San Salvador" i „Rosario". Następnego dnia Francis Drake dogonił i opanował niesterowny okręt „Rosario", zdobywając bajeczny łup 50 tys. złotych dukatów. Przechwycono także okręt „San Salvador" ze 132 beczkami prochu. 3 sierpnia admirał Howard podzielił flotę angielską na cztery eskadry. Dowództwo angielskie sądziło, że Armada będzie chciała wykorzystać wyspę Wight lub cieśninę Solent jako miejsce zakotwiczenia czekających na zgrupowanie w Dunkierce, gotujących się do desantu oddziałów księcia Farnese. Jednak załadunek na barki desantowe w Dunkierce został zablokowany przez 30 okrętów powstańców niderlandzkich. Toczone 4 sierpnia walki nie przyniosły rozstrzygnięć dla żadnej ze stron. W drodze do Dunkierki Armada stanęła na redzie w neutralnym porcie Calais.

Cztery eskadry angielskie, które cały czas podążały za Armadą, a do których dołączyła jeszcze jedna (Henry'ego Seymoura), postanowiły w nocy z 7 na 8 sierpnia zaatakować Hiszpanów za pomocą ośmiu branderów, czyli płonących statków wypełnionych materiałami łatwopalnymi. Armada nie poniosła wielkich strat, ale szyk bojowy okrętów został złamany.

Bitwa pod Gravelines

8 sierpnia 1588 r. Anglicy uderzyli w Armadę usiłującą odtworzyć złamany szyk. Pierwszą ofiarą ataku był osiadły na mieliźnie i niesterowny galeas „San Lorenzo". W tym czasie flagowy galeon „San Martin" został otoczony przez trzy okręty angielskie: „Revenge" Drake'a, „Victory" Hawkinsa i „Triumph" Frobishera. Artyleria angielska wystrzeliła w galeon przeszło 200 kul armatnich, które spowodowały wiele strat w ludziach i uszkodziły okręt.

„San Martin" przetrwał i połączył się z resztą Armady, uformowanej w kształcie półksiężyca z 16 okrętami na każdym skrzydle i dowództwem w centrum szyku. Nieustający atak artyleryjski Anglików sprawił, że ten szyk Armady zaczął się łamać. Bitwa toczyła się na niewielką odległość, a dużą rolę odgrywała broń palna, muszkiety, arkebuzy oraz małe działa okrętowe falkony i falkonety. Armada straciła okręt „La Juan Maria", a uszkodzone galeony „San Mateo" i „San Felipe" z eskadry portugalskiej zdryfowały na mielizny wybrzeża flandryjskiego. Załogi poddały się powstańcom niderlandzkim. Z uwagi na okup oszczędzono jedynie oficerów szlachciców, a resztę stracono.

Historycy obliczają, że bitwa pod Gravelines trwała ok. 8 godzin. Straty hiszpańskie oblicza się na kilkuset zabitych i drugie tyle rannych. Rankiem 9 sierpnia było bezwietrznie, a sytuację pogarszał prąd pływowy spychający Armadę na mielizny Flandrii. Anglicy czekali na rozwój wypadków. Niespodziewany południowy wiatr stał się dla Armady ratunkiem i odepchnął ją od wybrzeży Niderlandów. Podczas narady wojennej większość kapitanów statków hiszpańskich opowiedziała się za odpłynięciem z rejonu Calais z powrotem do kraju. Zdecydowano o powrocie do La Coruny i wybrano okrężną drogę wokół Wysp Brytyjskich. Z powodu deficytu wody pitnej załogi hiszpańskie wyrzuciły w drodze powrotnej do morza muły i konie.

Niemal całkowicie pozbawiona amunicji flota angielska ruszyła za nimi, obserwując Armadę aż do zatoki Firth of Forth. Od tego miejsca zdecydowała się na powrót. Admiralicja angielska obawiała się powrotu Hiszpanów i przez 6 tygodni utrzymywała w swej flocie stan pogotowia. Na północnym Atlantyku pogoda była bardzo niesprzyjająca. 20 sierpnia 1588 r. 50 statkom Armady udało się przepłynąć między Szetlandami a Orkadami. Pozostałe 50 statków dotarło 21 września do Santander. Trzy dni później warunki pogodowe rozproszyły część Armady. Potężny sztorm spowodował rozbicie 40 statków na zachodnim wybrzeżu Szkocji i Irlandii. Neutralna Szkocja udzieliła rozbitkom gościny, natomiast Lord Namiestnik Irlandii William Fitzwilliam rozkazał zabijać każdego schwytanego rozbitka bez względu na stan jego zdrowia. Zginęło wtedy 5 tysięcy marynarzy, w tym jeden z dowódców Armady Alonso de Leiva. Straty angielskie szacuje się na 100 zabitych. Flota Elżbiety I nie straciła ani jednego okrętu. Ostatecznie Wielka Armada straciła 65 statków, z których 41 należało do jej głównej siły uderzeniowej. Przetrwało zaledwie kilkadziesiąt jednostek. W wyniku walk, głodu, egzekucji i chorób w Anglii i Irlandii śmierć poniosło ok. 20 tys. Hiszpanów. Po otrzymaniu wieści o klęsce Filip II złożył ślubowanie, że nie zaprzestanie wysiłków, aby usunąć Elżbietę I z angielskiego tronu. Nieudolny dowódca Armady Don Alonso Pérez de Guzmán uzyskał przebaczenie króla Filipa II. Admirał de Recalde, czując wstyd i upokorzenie, zniknął z oczu rodziny i przyjaciół.

Wyprawa Wielkiej Armady na Anglię była pierwszą z trzech wielkich prób zdobycia Wysp Brytyjskich. Drugą była inwazja Napoleona Bonaparte, zakończona bitwą pod Trafalgarem, a trzecią agresja III Rzeszy. Wszystkie trzy skończyły się klęskami agresorów.

Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie