Co trzeci kandydat do wyjazdu na saksy został z powodu pandemii zwolniony z pracy, prawie trzech na dziesięciu skłania do migracji obniżka wynagrodzenia, a co piątego czasowe zamknięcie zakładu pracy w Polsce – wynika z ankiety agencji zatrudnienia Otto Work Force, którą „Rzeczpospolita" opisuje jako pierwsza.
– Niestabilna sytuacja na polskim rynku wpływa na wyraźny wzrost zainteresowania pracą za granicą. Szacujemy, że chętnych do wyjazdu do pracy sezonowej jest teraz niemal o 30 proc. więcej niż w poprzednim roku – mówi Patrycja Liniewicz, dyrektor zarządzająca w Otto Work Force.
Agencja zbadała ponad 500 osób spośród tych, które w maju i czerwcu odpowiedziały na jej oferty o pracy za granicą, pytając o historię ich zatrudnienia, plany wyjazdowe i powody poszukiwania pracy na Zachodzie. Najczęściej wskazywanym argumentem okazały się wprawdzie wyższe zarobki (77 proc.), lecz dla wielu osób dodatkowym motywem jest teraz pogorszenie sytuacji ekonomicznej.
Jak przypomina Patrycja Liniewicz, zachodnie wynagrodzenia wciąż są ok. trzykrotnie wyższe niż w Polsce a ich atrakcyjność zwiększa kurs euro, który wzrósł w czasie pandemii (choć ostatnio zaczął spadać). Wyższe płace na Zachodzie to od lat główny powód emigracji zarobkowych. Dlatego też wzrost wynagrodzeń i dobra koniunktura na polskim rynku pracy w ostatnich latach ograniczały chęci do wyjazdu za granicę.
Młodzi mobilni
W najnowszym Raporcie Migracyjnym Work Service, z końca 2018 r., prawie czterech na dziesięciu Polaków wskazało, że przed emigracją powstrzymuje ich atrakcyjna praca w kraju. Była to druga najczęściej podawana bariera (po przywiązaniu do rodziny i znajomych w kraju). Jednak teraz dla osób zwolnionych w czasie pandemii, gdy liczba bezrobotnych w rejestrach urzędów pracy zwiększyła się od końca lutego do końca czerwca o 107 tys., ta bariera zniknęła.