W lipcu w białoruskich sklepach różnica w cenie polskich i rodzimych jabłek jest bardzo wyraźna na korzyść polskich owoców. Te kosztują dwa razy mniej (1,2-1,6 rubla białoruskiego za kilo) od jabłek z białoruskich sadów (2-2,5 rubla), informuje portal tut.by. Dodaje, że rodzajów jabłek z Polski i innych krajów jest więcej aniżeli krajowych.

Czytaj także: Rosja znosi zakaz na jabłka z Białorusi. To nie koniec wojny

Białorusini obawiają się, że po zdjęciu przez Rosjan 24 lipca tymczasowego embarga na import jabłek z Białorusi, z rynku znikną te owoce (nie tylko białoruskie), a ceny podskoczą.

- Polskie jabłka są tańsze, możliwe dlatego, iż pochodzą z ubiegłorocznych zbiorów, a nasze są świeże, dlatego droższe - wyjaśnia Artur Karpowicz wiceminister rolnictwa Białorusi. Zapewnił, że Białoruś nie pozostanie bez świeżych jabłek.

- Mamy fundusze stabilizacyjne, gdzie gromadzimy jabłka na jesienno-zimowy okres od września do maja. Dlatego żadnego nadmiernego popytu tutaj nie będzie, a jeżeli nawet, to jesteśmy gotowi go zaspokoić - zapewnia urzędnik. Białoruś jest głównym dostawcą jabłek do Rosji, po tym jak Rosjanie sami odcięli się od owoców i innej żywności z Zachodu wprowadzając embargo w sierpniu 2014 r. Białoruscy eksporterzy nie mając dość krajowych owoców, importują jabłka z Ukrainy, gdzie z kolei dominują owoce z Polski. Do tego dochodzi element cenowy. Tańsze jabłka z Polski są atrakcyjniejsze dla białoruskich eksporterów, nawet jeżeli wysyłając je do Rosji, ryzykują zajęcie towaru i straty.