Rossielchoznadzor - inspekcja żywnościowa Rosji zniosła z dniem 24 lipca tymczasowy zakaz wwozu jabłek z Białorusi. Decyzja została podjęta po przeprowadzeniu inspekcji 51 białoruskich gospodarstw sadowniczych. Tam Rosjanie dowiedzieli się, jaka jest powierzchnia białoruskich sadów, jakie odmiany tam rosną i ile owoców jest zbieranych.
Czytaj także: Rosyjski szlaban na jabłka z Białorusi
Widać rachunek się zgodził, bo Rosjanie odstąpili od blokowania jabłkowego importu od sąsiada. Na tym jednak nie kończą się działania mające ograniczyć dostęp do rosyjskiego rynku, zabronionej embargiem z 2015 r. żywności z Zachodu.
„Wraz z decyzją w sprawie Białorusi, Rossielchoznadzor planuje powtórnie wystąpić do Wiktora Nazarenko - ministra Euro-Azjatyckiej Komisji Ekonomicznej z propozycją zmian w prawie Euro-Azjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej (tworzy ją Rosja, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan i Armenia). Zmiany pozwolą wypracować mechanizm monitorowania produktów przemieszczających się między krajami-członkami EAWG" - czytamy w komunikacie inspekcji.
Między Rosją a Białorusią nie ma kontroli celnej na granicach. Moskwa wiele razy zarzucała sąsiadowi, że korzysta z tego wwożąc do federacji objęte embargiem z 2014 r. produkty, w tym jabłka z Polski. Rzeczywiście dane statystyczne potwierdzały, że od 2014 r. lawinowo wzrosła liczba „białoruskich jabłek" wwożonych do Rosji. Ostatnio lotne brygady rosyjskich celników zatrzymały kilka transportów tirów, które leśnymi drogami wjechały do Rosji z Białorusi z jabłkami z Polski. W maju w ten sposób wpadła kolumna dziewięciu tirów z ponad 100 tonami jabłek z Polski. Owoce warte były 70 tysięcy euro. Cała partia została zniszczona.