Rozwiązywaniu sporów o dzieci ponad granicami służyć mają specjalistyczne sądy i zakaz wydawania dziecka za granicę przed uprawomocnieniem się orzeczenia, wyraźnie wskazany centralny urząd przyjmujący i przekazujący wnioski w tych sprawach, wreszcie ustawowo uregulowane procedury, czego do tej pory nie było.
Zmiany te przewiduje projekt ustawy o wykonywaniu niektórych czynności organu centralnego w sprawach rodzinnych, dotyczący właśnie uprowadzeń rodzicielskich rozpatrywanych na mocy m.in. konwencji haskiej, przyjęty we wtorek przez rząd.
– To mała rewolucja – ocenia proponowane zmiany Michał Wójcik, wiceminister sprawiedliwości, który kierował pracami na nim.
Bolesne sprawy
Spraw takich nie ma może zbyt dużo, choć ich liczba systematycznie rośnie, i bez wątpienia są trudne prawniczo. Dotyczą nie tylko prawa rodzinnego i karanego, ale też międzynarodowego. Zwykle są bolesne i angażują nieraz całe rodziny. A chodzi o jednostronne, bezprawne zatrzymanie dziecka przez jedno z rodziców czy też wywiezienie dziecka do obcego kraju bez zgody drugiego, nieraz ukrycie i utrudnianie kontaktów, na czym cierpi rodzina, ale zwłaszcza dziecko.
Wnioski o zwrot dziecka z Polski pochodzą w 95 proc. przypadków od jednego z rodziców. Trafiają się jednak również takie przypadki, gdy wniosek pochodzi od obcego organu opieki społecznej, np. Jugendamtu w Niemczech, który uzyskał prawo do opieki nad dzieckiem w wyniku orzeczenia sądowego.