"Wychodząc naprzeciw palącej potrzebie społecznej - ulżeniu przepracowanym i przemęczonym pracownicom i pracownikom w Polsce - ustawa ma na celu zmniejszenie ogólnego wymiaru czasu pracy z 40 do 35 godzin w tygodniu" - czytamy w projekcie ustawy opracowanym przez komitet "Pracujmy krócej".
- Ośmiogodzinny dzień pracy został wywalczony przez pracowników sto lat temu. Czasy się zmieniają, technologia idzie do przodu, nie ma powodu, żebyśmy pracowali tyle co wtedy, gdy nie było nawet pralek, a po ulicach jeździły dorożki - wyjaśnia Marcelina Zawisza z komitetu inicjatywy.
- Krótszy tydzień pracy to nie tylko więcej czasu dla siebie, rodziny i przyjaciół, lecz większa wydajność pracowników i pracownic. Badania wskazują, że dzięki skróceniu czasu pracy jesteśmy bardziej wypoczęci i rzadziej chorujemy. Pięć dodatkowych wolnych godzin można też poświęcić na niezliczone prace domowe, a później - odpocząć - dodaje polityk partii Razem.
Komitet za zamiar rozpocząć zbiórkę podpisów w poniedziałek 7 maja. Jednak Razem o postulacie skrócenia czasu pracy mówi już od dawna. 1 maja w Poznaniu wspominał o tym m.in. Adrian Zandberg. - To jest hańba, że prawa pracownicze są traktowane jako prawa drugiej, a często trzeciej kategorii - prawa, których nie trzeba przestrzegać, bo najważniejsze jest prawo właściciela do zysku. To musi się skończyć - mówił jeden z liderów partii Razem na placu Wolności, w czasie pochodu z okazji święta pracy.
- Każdemu, który pracuje, należy zapewnić podstawowe bezpieczeństwo i stabilność. Stać nas na to, żeby skrócić czas pracy, żeby przywrócić pracy godność - przekonywał. Zandberg zwrócił uwagę, że jego ugrupowanie opowiada się także za likwidacją tzw. umów "śmieciowych" i podniesienie płac w sektorze państwowym.