Na kłopoty… Bodnar

Prawica nie może darować kandydatowi na RPO m.in. poparcia dla równościowych dążeń społeczności LGBT. I choćby dlatego przypina mu się łatki wywrotowca – piszą eksperci Sieci Obywatelskiej – Watchdog Polska.

Publikacja: 13.07.2015 22:00

Kandydaturę Adama Bodnara popierają PO i SLD wraz z posłami niezależnymi

Kandydaturę Adama Bodnara popierają PO i SLD wraz z posłami niezależnymi

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek

W urzędzie czy na demonstracji, przemawiając w Trybunale Konstytucyjnym czy przed Trybunałem w Strasburgu, niezależnie od decyzji Sejmu i Senatu, Adam Bodnar i tak jest i będzie rzecznikiem praw obywateli. Pytanie tylko, czy politycy zrozumieją, że jego wybór na rzecznika praw obywatelskich jest korzystny również dla nich.

Droga lekcja


Ciemny garnitur, telefon przy uchu i ogromna wiedza o prawach człowieka – bez tych atrybutów Adam Bodnar nie byłby sobą. I takiego właśnie poznały go setki, a może i tysiące Polaków – w kuluarach Sejmu, na salach sądowych i ulicznych demonstracjach.

Kilkanaście lat temu Bodnar porzucił prestiżową kancelarię adwokacką i zaangażował się w obronę praw podstawowych. Dziś jest wykładowcą na Uniwersytecie Warszawskim i wiceprezesem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka (HFPC), znanym nam z mediów jako działacz stający po stronie osób słabszych, dyskryminowanych oraz poszkodowanych przez źle funkcjonujące instytucje publiczne.

W środkach nie przebiera. To „dzięki" Adamowi Bodnarowi Polska wielokrotnie przegrywała przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Przy czym słowo „przegrywała" oznacza tu proces bardzo pozytywny dla obywateli. Weźmy choćby sprawę Kiejkut – to prawda, że ze Skarbu Państwa wypłaciliśmy prawie ćwierć miliona euro odszkodowań, ale ta niewątpliwie droga lekcja na długie lata nauczyła polityków, że u nas miejsca na tortury nie ma. Że Polska to kraj, w którym bezwzględnie należy szanować prawa człowieka. Nasze prawa!

Podobnych spraw było więcej, a dzięki każdej z nich żyjemy w coraz lepszym kraju. Kierowany przez Bodnara Program Spraw Precedensowych, do którego przyciągnął największe kancelarie prawne angażujące się bez wynagrodzenia, wspierał i wspiera setki poszkodowanych: osobę przymusowo i niesłusznie umieszczoną przez sąd w ośrodku pomocy społecznej, właściciela, któremu państwo chciało odebrać ziemię, wypłacając zbyt niskie odszkodowanie, kibica, który od lat bez wyroku siedzi w areszcie, chorych, którym Ministerstwo Zdrowia opieszale zapewnia leczenie przeciwbólowe, osoby pobite przez policjantów czy ojców, którym uniemożliwiono kontakt z dziećmi.

Zaangażowani przez Bodnara prawnicy współpracujący pro bono z Fundacją Helsińską odmieniają losy pojedynczych ludzi, ale dzięki temu powstaje orzecznictwo sądowe, które chroni i nas przed podobnymi niegodziwościami. Na sali sądowej prawnicy fundacji mówią nie tylko o przepisach, lecz również o godności każdego człowieka, jak choćby w przypadku sprawy niedosłyszącej więźniarki, która bez ich pomocy nie dostałaby aparatu słuchowego i dodatkowo byłaby skazana na wieloletnią ciszę.

Skuteczny obrońca

O Kiejkuty srogie pretensje do Bodnara może mieć wielu polityków, a w szczególności lewica z Leszkiem Millerem oraz Aleksandrem Kwaśniewskim na czele. Prawica nie może mu darować zaangażowania w sprawę Alicji Tysiąc, a także poparcia dla równościowych dążeń społeczności LGBT. I choćby dlatego przypina mu się łatki wywrotowca, „proaborcyjnego lewaka", „tęczowego rzecznika" bądź „Che Guevary z korporacji". Takie szufladkowanie i dzielenie społeczeństwa np. przez Smoleńsk, przez aborcję czy przez sprawy mniejszości seksualnych nie tylko zawęża dyskurs publiczny, ale też jest pozbawione sensu w kontekście kandydowania Bodnara na urząd rzecznika praw obywatelskich. Zajmować się on będzie najróżniejszymi sprawami. Wspomniane wyżej stanowić będą tylko niewielki ułamek wśród tysięcy innych.

Ostatnio, kiedy wraz z ponad 60 organizacjami pozarządowymi, lokalnymi mediami i grupami nieformalnymi poparliśmy kandydaturę Adama na urząd RPO, konserwatywne media zaczęły straszyć, że jego wybór oznaczać będzie legalizację małżeństw jednopłciowych i liberalizację prawa aborcyjnego. Takie sformułowania kryją ułamek prawdy – Bodnar rzeczywiście jest osobą szalenie skuteczną. Ale uspokajamy: nawet on jako RPO nie będzie miał jednoosobowej władzy ustawodawczej.

Wierzymy natomiast, że w pełni wykorzysta możliwości, jakie wiążą się ze stanowiskiem. Władzą trudno je nazwać. Rzecznik przepisów przecież nie zmienia; wyroków sądowych również. Ale może wymusić pogłębiony i merytoryczny dialog – zamiast wytaczać Polsce, jak robił to dotąd, sprawy przed Trybunałem w Strasburgu, kontrowersyjne przepisy skieruje do Trybunału Konstytucyjnego. Będzie mógł też składać skargi kasacyjne do Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego; przyłączać się do spraw toczonych przed sądami powszechnymi. Niemal to wszystko Adam robił już wcześniej jako reprezentant fundacji, jednak znaczenie głosu przedstawiciela organizacji pozarządowej jest brane pod uwagę mniej niż głos rzecznika praw obywatelskich.

Ostrożny optymizm

To bardzo przykre. Wolelibyśmy żyć w państwie, w którym stanowisko strony społecznej nie jest mniej ważne niż głos rzecznika praw obywatelskich. Ale tak nie jest! Władza oddaliła się od ludzi i właśnie dlatego zależy nam, by funkcję tę objęła osoba zasługująca na miano męża zaufania społeczeństwa, a nie partii bądź poszczególnych posłów. A politycy powinni zrozumieć, że lepszy Bodnar w urzędzie niż na czele manifestacji.

W tej chwili jesteśmy pełni ostrożnego optymizmu. Poparcie dla kandydatury Bodnara wyraziły już PO i SLD wraz z posłami niezależnymi. To pierwsze nasze wspólne zwycięstwo: Adama (bo doceniono jego kompetencje i doświadczenie), organizacji społecznych (bo zostały wysłuchane i nie trzeba było wychodzić na ulicę czy okupować Sejmu), a w końcu samych parlamentarzystów, bo zrozumieli, że za słowami o „zbliżaniu się do wyborców" muszą iść konkretne działania.

Na tym trzeba w przyszłości budować i zmieniać standardy demokracji przedstawicielskiej, bo choć oczywiście posłowie sprawują mandaty wolne – czyli nie są związani instrukcjami wyborców – powinni wyborców i ich wolę szanować. Tego byśmy bardzo chcieli.

Wymagający partner

Wśród organizacji społecznych popierających kandydaturę Adama Bodnara znalazły się takie, które zajmują się ochroną prawa do prywatności, wolnością w internecie, wolnością słowa, ekologią, prawami zwierząt, prawami osób z niepełnosprawnościami, prawami pacjentów, odpowiedzialnością wielkiego biznesu, prawami kobiet, mniejszościami etnicznymi, mniejszościami seksualnymi i ogólnie zapobieganiem dyskryminacji oraz przejrzystością.

Nieczęsto udaje się zbudować taką koalicję wśród organizacji, które w wielu aspektach mają odmienne wizje państwa. Nie wszystkie też zgadzają się we wszystkim z samym Bodnarem. Nie mamy jednak wątpliwości, że ten kandydat na stanowisko RPO jest najlepszy.

O jego oddaniu prawom człowieka już wspominaliśmy. Ale RPO to nie tylko adwokat nas wszystkich, lecz również osoba wytyczająca kierunki działania dość sporego – bo liczącego 300 etatów – Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Nie wiemy, czy to cecha przyrodzona czy wyniósł ją z korporacji, ale Adam Bodnar to świetny organizator i lider. Nie mamy wątpliwości, że zdynamizuje prace urzędu. Zresztą, sam to zapowiada, m.in. otwierając Biuro RPO na dialog z mieszkańcami regionów.

Wybór Bodnara wpisałby się też korzystnie w zachodzące na świecie zmiany. Współcześnie funkcja rzecznika wymaga przede wszystkim znajomości nowych zagrożeń, na przykład związanych z inwigilacją elektroniczną, prekaryzacją czy globalnym handlem ludźmi. Tu międzynarodowe obycie Adama Bodnara – absolwenta Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego, stypendysty German Marshall Memorial Fellowship, członka rady dyrektorów powołanego przez sekretarza generalnego ONZ Funduszu na rzecz Ofiar Tortur – przynosiłoby niebagatelne korzyści Polakom i Polsce.

Za trzy miesiące wybierzemy nowy parlament. Powstanie nowy rząd. Życzymy rządzącym Adama Bodnara na stanowisku RPO. To partner niewątpliwie wymagający dla lewicy, dla prawicy, dla każdego, ale jeśli ktoś boi się trudności, niech się lepiej do rządzenia Polską nie zabiera!

Katarzyna Batko-Tołuć jest wiceprezeską i dyrektorką programową Sieci Obywatelskiej – Watchdog Polska

Borys Bura jest koordynatorem komunikacji w internecie Sieci Obywatelskiej – Watchdog Polska

W urzędzie czy na demonstracji, przemawiając w Trybunale Konstytucyjnym czy przed Trybunałem w Strasburgu, niezależnie od decyzji Sejmu i Senatu, Adam Bodnar i tak jest i będzie rzecznikiem praw obywateli. Pytanie tylko, czy politycy zrozumieją, że jego wybór na rzecznika praw obywatelskich jest korzystny również dla nich.

Droga lekcja


Ciemny garnitur, telefon przy uchu i ogromna wiedza o prawach człowieka – bez tych atrybutów Adam Bodnar nie byłby sobą. I takiego właśnie poznały go setki, a może i tysiące Polaków – w kuluarach Sejmu, na salach sądowych i ulicznych demonstracjach.

Kilkanaście lat temu Bodnar porzucił prestiżową kancelarię adwokacką i zaangażował się w obronę praw podstawowych. Dziś jest wykładowcą na Uniwersytecie Warszawskim i wiceprezesem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka (HFPC), znanym nam z mediów jako działacz stający po stronie osób słabszych, dyskryminowanych oraz poszkodowanych przez źle funkcjonujące instytucje publiczne.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Czego chcemy od Europy?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Warzecha: Co Ostatnie Pokolenie ma wspólnego z obywatelskim nieposłuszeństwem