W urzędzie czy na demonstracji, przemawiając w Trybunale Konstytucyjnym czy przed Trybunałem w Strasburgu, niezależnie od decyzji Sejmu i Senatu, Adam Bodnar i tak jest i będzie rzecznikiem praw obywateli. Pytanie tylko, czy politycy zrozumieją, że jego wybór na rzecznika praw obywatelskich jest korzystny również dla nich.
Droga lekcja
Ciemny garnitur, telefon przy uchu i ogromna wiedza o prawach człowieka – bez tych atrybutów Adam Bodnar nie byłby sobą. I takiego właśnie poznały go setki, a może i tysiące Polaków – w kuluarach Sejmu, na salach sądowych i ulicznych demonstracjach.
Kilkanaście lat temu Bodnar porzucił prestiżową kancelarię adwokacką i zaangażował się w obronę praw podstawowych. Dziś jest wykładowcą na Uniwersytecie Warszawskim i wiceprezesem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka (HFPC), znanym nam z mediów jako działacz stający po stronie osób słabszych, dyskryminowanych oraz poszkodowanych przez źle funkcjonujące instytucje publiczne.
W środkach nie przebiera. To „dzięki" Adamowi Bodnarowi Polska wielokrotnie przegrywała przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Przy czym słowo „przegrywała" oznacza tu proces bardzo pozytywny dla obywateli. Weźmy choćby sprawę Kiejkut – to prawda, że ze Skarbu Państwa wypłaciliśmy prawie ćwierć miliona euro odszkodowań, ale ta niewątpliwie droga lekcja na długie lata nauczyła polityków, że u nas miejsca na tortury nie ma. Że Polska to kraj, w którym bezwzględnie należy szanować prawa człowieka. Nasze prawa!
Podobnych spraw było więcej, a dzięki każdej z nich żyjemy w coraz lepszym kraju. Kierowany przez Bodnara Program Spraw Precedensowych, do którego przyciągnął największe kancelarie prawne angażujące się bez wynagrodzenia, wspierał i wspiera setki poszkodowanych: osobę przymusowo i niesłusznie umieszczoną przez sąd w ośrodku pomocy społecznej, właściciela, któremu państwo chciało odebrać ziemię, wypłacając zbyt niskie odszkodowanie, kibica, który od lat bez wyroku siedzi w areszcie, chorych, którym Ministerstwo Zdrowia opieszale zapewnia leczenie przeciwbólowe, osoby pobite przez policjantów czy ojców, którym uniemożliwiono kontakt z dziećmi.
Zaangażowani przez Bodnara prawnicy współpracujący pro bono z Fundacją Helsińską odmieniają losy pojedynczych ludzi, ale dzięki temu powstaje orzecznictwo sądowe, które chroni i nas przed podobnymi niegodziwościami. Na sali sądowej prawnicy fundacji mówią nie tylko o przepisach, lecz również o godności każdego człowieka, jak choćby w przypadku sprawy niedosłyszącej więźniarki, która bez ich pomocy nie dostałaby aparatu słuchowego i dodatkowo byłaby skazana na wieloletnią ciszę.
Skuteczny obrońca