Aleksander Hall: Polityka patriotycznego frazesu

Rząd Prawa i Sprawiedliwości posługuje się patriotyczną, godnościową retoryką. Jednak gdy przyjrzymy się bliżej realizowanej przez niego polityce, okazuje się, że podejmowane działania pozostają w sprzeczności z polskim interesem narodowym – pisze publicysta.

Aktualizacja: 15.01.2018 16:17 Publikacja: 15.01.2018 16:16

Aleksander Hall: Polityka patriotycznego frazesu

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Co najmniej kilka czynników wpływa na utrzymywanie się wysokiego poparcia dla rządów Prawa i Sprawiedliwości. Jednym z nich jest niewątpliwie patriotyczna retoryka, jaką posługuje się to ugrupowanie, próbując tłumaczyć Polakom swą politykę zagraniczną, w szczególności prowadzoną w Unii Europejskiej. Spróbuję w wielkim skrócie przedstawić to tłumaczenie.

PiS twierdzi, że pod rządami koalicji PO-PSL, ale także we wcześniejszych fazach historii III Rzeczypospolitej Polska nie prowadziła polityki podmiotowej, zbytnio licząc się z interesami wielkich europejskich graczy (w szczególności Niemiec) i przejmując się tym, jak jesteśmy postrzegani w Brukseli, Berlinie i Paryżu.

„Powstanie z kolan”

Ta postawa miała rzekomo prowadzić do zaniedbywania naszych interesów i potulnego podporządkowywania się dyktatowi silniejszych. Stąd wzięło się określenie Polski pod rządami PO-PSL jako „niemiecko-rosyjskiego kondominium”. Użył go Jarosław Kaczyński, będąc wówczas liderem opozycji. Stąd także zapowiedź „powstania z kolan”, gdy PiS wygra wybory. Słyszeliśmy ją wielokrotnie podczas kampanii poprzedzającej wybory parlamentarne w 2015 roku.

Przesłanie polityków PiS i machiny propagandowej tego ugrupowania, jaką się stały publiczne media, obecnie jest następujące: prowadzimy politykę podmiotową i suwerenną, nic więc dziwnego, że Polska jest krytykowana przez instytucje unijne, wyrażające przede wszystkim interesy Niemiec i Francji i dążące do ograniczenia suwerenności państw narodowych. Jednak – w gruncie rzeczy – dopiero teraz w UE szanują Polskę i z nią się liczą, gdyż szanuje się tylko tych, którzy umieją bronić swoich interesów. Spór polskiego rządu z Komisją Europejską przedstawiany jest jako spór toczony w imię obrony suwerenności naszego państwa przed zakusami Brukseli.

Retoryka, do jakiej często odwoływała się premier Beata Szydło – jesteśmy dumnym narodem i nie pozwolimy zagranicy mieszać się do naszych polskich spraw – podobała się wielu rodakom. Zwłaszcza tym gorzej wykształconym i mającym niewielkie pojęcie o rzeczywistej pozycji Polski w Europie, gdyż często kształtowanym przez rządową propagandę. Ta zaś twierdzi, że pozycja naszego kraju na arenie międzynarodowej uległa znacznemu wzmocnieniu pod rządami PiS.

Wizerunek, który szkodzi

Jakiemu celowi służy dziś przede wszystkim polityka patriotycznego frazesu używana przez PiS? Dlaczego przywoływane są wielkie słowa: suwerenność, godność narodowa, biało-czerwona wspólnota? Cel nie jest wcale szlachetny, wręcz przeciwnie. Patriotyczne frazesy i próba zmobilizowania Polaków przeciwko UE służą odwróceniu uwagi opinii publicznej od istoty rzeczy, czyli od tego, co rzeczywiście się dzieje w naszym kraju. A dokonuje się w nim od dwóch lat pełzający zamach stanu, który osiągnął właśnie niezwykle ważny etap: złamanie niezależności władzy sądowniczej i podporządkowanie sędziów władzy politycznej, czyli – w praktyce – PiS.

Roman Dmowski prawie wiek temu stwierdzał, że polityką niepodległości nie jest ta, która o niej mówi, ani nawet ta, która jej szczerze chce, ale tylko ta, która do niej prowadzi. Słowa Dmowskiego można następująco strawestować: patriotyczną polityką nie jest ta, która o patriotyzmie mówi, ani nawet ta, która za patriotyczną się uważa, ale tylko ta, która rzeczywiście służy interesowi narodowemu.

Polski interes narodowy wymaga naszego głębokiego zakorzenienia w politycznych, ekonomicznych i militarnych strukturach Zachodu. Jedną z najważniejszych takich struktur, a może nawet najważniejszą z polskiej perspektywy, jest Unia Europejska.

Można spierać się o jej kształt i przyszłość, ale jest oczywiste, że polską ambicją powinno być odgrywanie w niej roli co najmniej na miarę naszego potencjału, a nawet większej. Tymczasem po dwóch latach rządów PiS jesteśmy na marginesie UE, a głównym, a właściwie jedynym, naszym sojusznikiem są Węgry.

To prawda, że wprowadzenie formalnych sankcji wobec Polski decyzją Rady Europejskiej jest dość mało prawdopodobne, ale skuteczna realizacja polskich interesów narodowych w UE wymaga bez porównania więcej: zdolności budowania koalicji i pozyskania sympatii nie tylko rządów, ale społeczeństw państw członkowskich. Obecnie nie jest spełniony ani pierwszy, ani drugi z tych warunków.

Wizerunek Polski w państwach Unii Europejskiej za sprawą polityki obecnego rządu jest zdecydowanie zły. Bez wątpienia nie służy on naszemu interesowi narodowemu. To, jak Polska jest postrzegana na zewnątrz, i pole naszego manewru na arenie międzynarodowej to sprawy bardzo ważne, ale co najmniej tak samo ważne z punktu widzenia polskiego interesu narodowego jest istnienie demokratycznego i praworządnego państwa.

Obóz rządzący jest zaawansowany w destrukcji, zastępując ustrój państwa opisany w konstytucji rządami jednostki, przy zachowaniu fasady konstytucyjnych instytucji. Temu procesowi towarzyszy głęboki podział wspólnoty narodowej, co jest w sposób oczywisty sprzeczne z naszym narodowym interesem.

Duma i kompleksy

Moja konkluzja jest następująca: rządy Prawa i Sprawiedliwości posługują się patriotyczną, godnościową retoryką. Jednak, gdy bliżej przyjrzeć się ich polityce, okazuje się, że pozostaje ona w sprzeczności z polskim interesem narodowym. Skutecznej jego realizacji nie zastąpią patriotyczne frazesy.

Powstaje jeszcze jeden niepokojący aspekt patriotycznej retoryki PiS. Jest oczywiste, że wspólnota narodowa potrzebuje dumy i satysfakcji ze swych dokonań w przeszłości i teraźniejszości. Jest także czymś naturalnym, że przywódcy polityczni przy uroczystych okazjach odwołują się do tych dokonań. Jednak, w przypadku czołówki politycznej PiS, mówienie o Polakach jako dumnym i wspaniałym narodzie nie jest wydarzeniem odświętnym, ale codzienną praktyką, niespotykaną wśród europejskich przywódców należących do naszego kręgu kulturowego.

Wielkie słowa dewaluują się, gdy są nadużywane. Trudno mi sobie wyobrazić prezydenta Macrona, który w co drugim swym wystąpieniu mówiłby Francuzom, że są wielkim i dumnym narodem. Bałby się śmieszności. Chwali więc swój naród tylko przy wielkich okazjach.

Dlaczego prezydent naszego państwa postępuje inaczej? Dlaczego premier Szydło powtarzała słowa o „dumnym narodzie” jak mantrę? Bez wątpienia postępowali w ten sposób, gdyż wiedzieli, że wielu Polaków chce usłyszeć te słowa. Odnoszę jednak wrażenie, że nadużywanie wysokiego tonu w ocenach własnego narodu może być metodą leczenia kompleksów. Nie narodowych, ale osobistych.

Jestem przekonany, że Dmowski miał rację, pisząc w „Myślach nowoczesnego Polaka”, że patriotyzm oparty na głębszych podstawach nie potrzebuje żywić się przekonaniem o wyższości własnego narodu nad innymi i nakazuje – obok dumy z tego, co wielkie we własnym narodzie – przyjęcie odpowiedzialności za to, co w nim małe.

Autor jest doktorem habilitowanym nauk humanistycznych, nauczycielem akademickim. W czasach PRL działacz opozycji, był ministrem w rządzie Tadeusza Mazowieckiego i posłem na Sejm

Co najmniej kilka czynników wpływa na utrzymywanie się wysokiego poparcia dla rządów Prawa i Sprawiedliwości. Jednym z nich jest niewątpliwie patriotyczna retoryka, jaką posługuje się to ugrupowanie, próbując tłumaczyć Polakom swą politykę zagraniczną, w szczególności prowadzoną w Unii Europejskiej. Spróbuję w wielkim skrócie przedstawić to tłumaczenie.

PiS twierdzi, że pod rządami koalicji PO-PSL, ale także we wcześniejszych fazach historii III Rzeczypospolitej Polska nie prowadziła polityki podmiotowej, zbytnio licząc się z interesami wielkich europejskich graczy (w szczególności Niemiec) i przejmując się tym, jak jesteśmy postrzegani w Brukseli, Berlinie i Paryżu.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Czy Polska będzie hamulcowym akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej?
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Jak odleciał Michał Probierz, którego skromność nie uwiera
Opinie polityczno - społeczne
Udana ściema Donalda Tuska. Wyborcy nie chcą realizacji 100 konkretów
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Przeszukanie u Zbigniewa Ziobry i liderów Suwerennej Polski. Koniec bezkarności
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Jak odbudować naszą wspólnotę