Co najmniej kilka czynników wpływa na utrzymywanie się wysokiego poparcia dla rządów Prawa i Sprawiedliwości. Jednym z nich jest niewątpliwie patriotyczna retoryka, jaką posługuje się to ugrupowanie, próbując tłumaczyć Polakom swą politykę zagraniczną, w szczególności prowadzoną w Unii Europejskiej. Spróbuję w wielkim skrócie przedstawić to tłumaczenie.
PiS twierdzi, że pod rządami koalicji PO-PSL, ale także we wcześniejszych fazach historii III Rzeczypospolitej Polska nie prowadziła polityki podmiotowej, zbytnio licząc się z interesami wielkich europejskich graczy (w szczególności Niemiec) i przejmując się tym, jak jesteśmy postrzegani w Brukseli, Berlinie i Paryżu.
„Powstanie z kolan”
Ta postawa miała rzekomo prowadzić do zaniedbywania naszych interesów i potulnego podporządkowywania się dyktatowi silniejszych. Stąd wzięło się określenie Polski pod rządami PO-PSL jako „niemiecko-rosyjskiego kondominium”. Użył go Jarosław Kaczyński, będąc wówczas liderem opozycji. Stąd także zapowiedź „powstania z kolan”, gdy PiS wygra wybory. Słyszeliśmy ją wielokrotnie podczas kampanii poprzedzającej wybory parlamentarne w 2015 roku.
Przesłanie polityków PiS i machiny propagandowej tego ugrupowania, jaką się stały publiczne media, obecnie jest następujące: prowadzimy politykę podmiotową i suwerenną, nic więc dziwnego, że Polska jest krytykowana przez instytucje unijne, wyrażające przede wszystkim interesy Niemiec i Francji i dążące do ograniczenia suwerenności państw narodowych. Jednak – w gruncie rzeczy – dopiero teraz w UE szanują Polskę i z nią się liczą, gdyż szanuje się tylko tych, którzy umieją bronić swoich interesów. Spór polskiego rządu z Komisją Europejską przedstawiany jest jako spór toczony w imię obrony suwerenności naszego państwa przed zakusami Brukseli.
Retoryka, do jakiej często odwoływała się premier Beata Szydło – jesteśmy dumnym narodem i nie pozwolimy zagranicy mieszać się do naszych polskich spraw – podobała się wielu rodakom. Zwłaszcza tym gorzej wykształconym i mającym niewielkie pojęcie o rzeczywistej pozycji Polski w Europie, gdyż często kształtowanym przez rządową propagandę. Ta zaś twierdzi, że pozycja naszego kraju na arenie międzynarodowej uległa znacznemu wzmocnieniu pod rządami PiS.