Okrutna zbrodnia, do której doszło w kraju szczycącym się jednym z najniższych współczynników popełnianych morderstw, okazuje się powiązana z ideologią Hitlera. Zabójca, 26-letni Satoshi Uematsu, były pracownik zaatakowanej placówki, miał rzekomo cytować fragmenty nazistowskiego przywódcy poświęcone eugenice. Miało to miejsce podczas pobytu napastnika w szpitalu w lutym tego roku.

Ośrodek w Sagamiharze obawiał się ataku, istniały podejrzenia, że możemy dokonać Uematsu. Proszono policję o dodatkową ochronę w związku z tą sprawą. Nie udało się jednak zapobiec zbrodni. Japoński oddział międzynarodowej organizacji osób niepełnosprawnych apeluje do Tokio o zmianę nastawienia wobec tzw. mowy nienawiści skierowanej do tej grupy osób.

Premier Shinzo Abe spotkał się w związku z tym wydarzeniem że swoimi ministrami. Zabójca miał na przełomie roku wysłać do rzecznika japońskiego parlamentu list z propozycją programu eutanazji kilkuset niepełnosprawnych i zaoferować, że sam wystąpi w roli kata. Gdy nie dostał odpowiedzi, postanowił zaatakować. W wyniku jego zbrodni zginęło 19 osób - to najbardziej krwawa zbrodnia w powojennej historii kraju.

Japońskie media przytaczają obecnie słowa mordercy z 20 lutego. Stwierdził on wówczas, że właśnie w tym miesiącu doznał olśnienia poznając filozofię Hitlera. Dzień wcześniej poinformował miejskiego urzędnika o swoich powiązaniach z lożą masońską, co spowodowało umieszczenie Uematsu w szpitalu. Według zabójcy utrzymanie 800 mln osób z niepełnosprawnościami na całym świecie kosztuje zbyt wiele, a te środki mogą z pewnością zostać lepiej wykorzystane.

Ośrodek w Sagamiharze nie zapobiegł tragedii pomimo dodatkowych 16 kamer zainstalowanych po wypowiedzi mordercy z lutego. Funkcjonariusze mieli także możliwość szybkiego łączenia telefonicznego z placówką wiedząc, że Satoshi może zaatakować w niespodziewanym momencie. Jego nadejścia obawiano się już podczas letniego festiwalu, obchodzonego 4 czerwca. Zabójca organizował przed laty tę imprezę, dlatego mógł złożyć w centrum dla niepełnosprawnych wizytę podekscytowany wydarzeniami danego dnia. Pracownicy mieli także zachowywać szczególne środki ostrożności podczas poruszania się po okolicy. Uematsu, który dobrze znał centrum (pracował w nim między grudniem 2012 a 18 lutego 2016 r.), mieszkał na domiar złego w sąsiedztwie ośrodka.