Cydr: mieliśmy być potęgą, przez podatki wyszło jak zwykle

W produkcji trunku z naszych jabłek mieliśmy być potęgą. Sprzedaż cydru w ostatnim roku jednak gwałtownie spada. Powód to bezsensowna polityka państwa wobec producentów tego napoju.

Aktualizacja: 18.07.2019 06:01 Publikacja: 17.07.2019 21:00

Cydr: mieliśmy być potęgą, przez podatki wyszło jak zwykle

Foto: Fotorzepa, Andrzej Cynka

W ciągu ostatnich 12 miesięcy (do końca maja) sprzedano cydr o wartości zaledwie 62 mln zł. To o niemal jedną czwartą mniej niż rok wcześniej. A jeszcze pięć lat temu eksperci przewidywali, że wartość rynku tego alkoholu w ciągu dekady przekroczy miliard złotych.

Cydr pojawił się w szerszej sprzedaży w 2013 r. i błyskawicznie zdobył popularność. Dziś równie szybko wypychają go jednak z rynku nowe mody, np. na piwa smakowe czy musujące wina. Przedstawiciele branży od dawna twierdzili, że do dalszego rozwoju cydr potrzebuje m.in. możliwości reklamy i jednej stawki akcyzy (dziś obowiązują dwie, w zależności od zawartości alkoholu). Generalnie – wsparcia państwa, którego jednak do dziś się nie doczekali.

Czytaj także: Cydry przegrywają z piwem przez wyższą akcyzę

Krajowi producenci tego trunku wciąż w pocie czoła naklejają np. na butelki papierowe banderole. Dzieje się tak, chociaż premier Mateusz Morawiecki w 2017 r. obiecał zerową stawkę akcyzy na cydr i likwidację banderoli. Na obietnicach się skończyło.

Poza tym, choć cydry mają moc piwa, w świetle prawa są winami. W efekcie nie mogą się reklamować. – Wykorzystują to producenci z branży browarniczej, którzy korzystając z możliwości reklamy swoich produktów, oferują konsumentom cydropodobne piwa – mówi Magdalena Zielińska, prezes Polskiej Rady Winiarstwa.

– W sieciach handlowych mamy prawdziwą inwazję piw smakowych, gdzie piwo jest tylko nośnikiem alkoholu, a jego smak kreują aromaty i dodatki – dodaje Grzegorz Bartol, wiceprezes firmy Bartex.

Same cydry też zawiodły nadzieje. Miały być szansą na wykorzystanie jabłek niewpuszczanych przez embargo do Rosji. Tymczasem najlepsze cydry powstają z bardzo kwaśnych, specyficznych odmian, których jest u nas coraz mniej.

Na tym smutnym obrazie widać jednak pozytywne zjawisko: mimo spadków ogólnej sprzedaży rzemieślnicze mikrocydrownie wyprzedają bez problemu całą produkcję, głównie w restauracjach i barach, poza wielkim handlem. Tu szlaki przetarła im moda na piwa kraftowe.

– Jest spory spadek sprzedaży cydrów, ale głównie tych przemysłowych, sprzedaż cydrów rzemieślniczych rośnie – mówi Dariusz Koroś, założyciel Cydru Chyliczki. – Z całego rynku alkoholu cydry mają jednak najgorzej, jeśli chodzi o bariery prawne. Dlatego słabo się w Polsce rozwijają.

Na przeżywającym załamanie sprzedaży rynku powody do radości mają tylko wytwórcy cydrów rzemieślniczych, którym produkcja schodzi na pniu.

Za szklankę cydru rzemieślniczego w warszawskim barze klienci płacą dziś nawet 15 zł. I znajduje się coraz więcej chętnych, którzy chcą płacić. To ewenement na rynku, na którym załamała się sprzedaż cydrów kosztujących po 4 zł za butelkę.

Zakaz reklamy

Klienci odwrócili się od napojów produkowanych przez wielkie firmy. Widać to w statystykach Nielsena. Sprzedaż w ciągu ostatnich 12 miesięcy (do maja – najnowsze dane) spadła o 23 proc. i jest warta jedynie 62 mln zł. Żeby wiernie oddać pełny obraz tej katastrofy, trzeba przypomnieć, że w 2014 r., gdy moda na cydr była blisko szczytu, eksperci szacowali, że w ciągu dekady wartość rynku przekroczy... miliard złotych. Raczej już tego nie dokona w dającej się przewidzieć przyszłości. Sprzedaż nie tylko spada, swoje marki wycofały z Polski wielkie koncerny, a sam cydr oferuje coraz mniej sklepów.

– Cydr sprzedawany jest w około jednej trzeciej sklepów małoformatowych i ta dystrybucja się nie poszerza – mówi Hubert Hozyasz, analityk z Centrum Monitorowania Rynku. Jego miejsce na półkach zabiera konkurencja, działająca w Polsce w cieplarnianych, w porównaniu do cydru, warunkach. – Znacznie szerszą dystrybucję mają marki piw smakowych bezpośrednio konkurujących z cydrami: Somersby i Dziki Sad – dodaje. Marki te cały czas poszerzają swoje portfolio o nowe smaki, czego cydrom nie wolno robić, bo mają być tylko z jabłek. Piwo o smaku owoców jest jednak bardzo popularne, według CMR w tym roku największą popularnością cieszy się smak mango. Piwo ma łatwiej – może się reklamować, gdy cydr ma zakaz. Grupa Żywiec zupełnie już wycofała z polski cydr, za to rozwija piwa smakowe i radlery. – Skoncentrowaliśmy się w ofercie na tym, na co najlepiej zareagowali konsumenci – mówi Magda Brzezińska, rzecznik Grupy Żywiec. Grupa inwestuje w promocję każdej nowości na rynku. – Jeśli chodzi o reklamę, przy każdym nowym produkcie trzeba dotrzeć do konsumenta z informacją, że produkt jest dostępny w ofercie, jest reklama w punkcie sprzedaży – mówi rzeczniczka.

Potencjał jest

A jednak mimo spadków sprzedaży producenci rzemieślniczych cydrów zauważają rosnący popyt na ich wcale nie najtańsze produkty. – Wierzymy, że jest dobry czas na cydr rzemieślniczy – mówi Przemysław Iwanek, producent Cydru Pełnia i organizator pierwszej konferencji producentów cydrów rzemieślniczych. – Gdy całej branży spadała sprzedaż, mikrocydrownie wyprzedają wszystko, co mają, a o niektóre produkty, jak lodowe cydry czy cydry starzone w beczkach – ludzie wręcz się dopominają – mówi Iwanek. Branża chciałaby, żeby cydr stał się pamiątką z Polski, na wzór calvadosu czy włoskich win.

Producenci rzemieślniczych cydrów sprzedają swoje trunki głównie w barach i restauracjach, najlepiej zorganizowani trafiają do sklepów specjalistycznych. Działają w zbyt małej skali, by mieć szansę na bycie partnerem dla wielkiego handlu. Ale i taka mikroekspansja napotyka od lat na trudności. – Umowy o wyłączności to zmora, ale coraz więcej pubów z tego wychodzi, bo chcą mieć szeroką ofertę, a koncerny są coraz mniej chętne do wydawania gratisów, ławek, parasoli – mówi Iwanek. Mechanizm polegał na tym, że gdy dany pub podpisał umowę o wyłączności z dużym koncernem, nie mógł sprzedawać cydru, jeśli koncern także miał go w swojej ofercie, nawet jeśli go nie dostarczał do tego akurat baru. Na takie trudności skarżył się jeden z producentów cydru z Dolnego Śląska.

Bariery znane od lat

Na wielki odpływ konsumentów cydru składają się od lat te same przyczyny: akcyza, banderole, zakaz reklamy.

Duży problem generują przepisy, które są niedostosowane do realiów polskiej produkcji, zwłaszcza w najmniejszych zakładach. – Zakładanie banderol generuje nam dodatkowe koszty, bo my to musimy nalepiać ręcznie – mówi Dariusz Koroś, założyciel Cydru Chyliczki, który w tym roku zdobył w konkursach w Wielkiej Brytanii 12 medali. – Maszyny do banderolowania przerobiłyby w ciągu godziny całą naszą produkcję, a kosztują kilkuletnią wartość naszej sprzedaży. To duży koszt i mnóstwo niepotrzebnie straconego czasu – wyjaśnia.

Kolejną barierą jest akcyza. Cydry mają dwie różne stawki, dla produktów o zawartości alkoholu do 5 proc. i powyżej. Wyższa akcyza to 158 zł za hektolitr, niższa – 98 zł. Wreszcie w sklepie cydry mogą stać tylko na półkach z alkoholem mocnym. – Konieczność lokowania cydrów na półkach z winem i alkoholem mocnym dodatkowo ogranicza rozwój kategorii – zauważa Grzegorz Bartol, wiceprezes firmy Bartex.

Opinia dla „rz"

Mirosław Pawlina, prezes M&P Pavlina

Cydr pochodzi z Normandii, tam dziś każdy producent calvadosu produkuje też cydr, bo jest on produktem w połowie drogi do calvadosu. Były próby produkcji calvadosu w Polsce, ale bardzo nieudane. Trzeba podkreślić, że dobry cydr potrzebuje zupełnie innych jabłek niż do konsumpcji, jabłka wykorzystywane we Francji do cydru są prosto z drzewa po prostu niezjadliwe. W mojej sieci sklepów co roku zwiększamy sprzedaż cydru francuskiego i cydru jednego ze świetnych polskich rzemieślników.

Szybka moda, wielkie nadzieje

– Moim zdaniem konsument, który sięga dziś po cydr przemysłowy, to ten, który ulega modom sezonowym – mówi Marcin Dukała, przedsiębiorca i były importer cydru UpCider.

Jego zdaniem taki konsument przenosi się z jednej kategorii alkoholu na drugą. – Tymczasem wszyscy liczyli na to, że cydr zdobędzie tak lojalnego klienta, jak zdobyły browary. Może tak będzie z cydrem rzemieślniczym – mówi.

Faktycznie, moda na cydr żywiołowo wdarła się do Polski w 2013 roku, w 2014 już rozpalała emocje analityków. Cydr dostał również nieplanowane ogromne wsparcie reklamowe dzięki rosyjskiemu embargo na polskie jabłka. Tysiące ton owoców straciło wstęp na rynek rosyjski, a cała Polska zastanawiała się, co z nimi zrobić. Wtedy produkcja cydru zdawała się cudownym remedium na zagospodarowanie ogromnych zapasów owoców. Jednak, jak przyznaje jeden z małych producentów cydru, gdy próbował wtedy odkupić od jednego z sadowników zalegające mu zapasy jabłek, spotkał się z odmową, gdyż bardziej opłacalne było uzyskanie państwowego odszkodowania za embargo.

Dziś rzemieślnicy tłumaczą, że ich cydr różni się od koncernowego, bo... nie jest słodki. Słodkie napoje przegrywają zaś w starciu z piwami dosładzanymi sokami owocowymi, które dzięki reklamie łatwo trafiają do świadomości konsumentów.

Mikrocydrownie wytwarzają napoje nie ze słodkich jabłek deserowych, a ze starych odmian jabłek o wytrawnym smaku. To głównie renety w różnych wydaniach – szara, złota, ananasowa, landsberska, a także grochówka, kronselka. Jabłka są zbierane, dopiero gdy są tak dojrzałe, że zaczynają spadać z gałęzi.

W ciągu ostatnich 12 miesięcy (do końca maja) sprzedano cydr o wartości zaledwie 62 mln zł. To o niemal jedną czwartą mniej niż rok wcześniej. A jeszcze pięć lat temu eksperci przewidywali, że wartość rynku tego alkoholu w ciągu dekady przekroczy miliard złotych.

Cydr pojawił się w szerszej sprzedaży w 2013 r. i błyskawicznie zdobył popularność. Dziś równie szybko wypychają go jednak z rynku nowe mody, np. na piwa smakowe czy musujące wina. Przedstawiciele branży od dawna twierdzili, że do dalszego rozwoju cydr potrzebuje m.in. możliwości reklamy i jednej stawki akcyzy (dziś obowiązują dwie, w zależności od zawartości alkoholu). Generalnie – wsparcia państwa, którego jednak do dziś się nie doczekali.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Przemysł spożywczy
Polska żywność walczy o nowe stoły. Sukces rodzimego mięsa w odległych krajach
Przemysł spożywczy
Klan Kadyrowa zarobi na Danone. Putin zostawia majątek koncernu Czeczenom
Przemysł spożywczy
Czekolada znów podrożeje. Dramatyczna sytuacja na plantacjach kakao
Przemysł spożywczy
Wedel rozbudowuje fabrykę. Największa inwestycja od 100 lat
Przemysł spożywczy
Australia produkuje za dużo wina. Kolejne winnice do wykarczowania