Zakaz reklamy
Klienci odwrócili się od napojów produkowanych przez wielkie firmy. Widać to w statystykach Nielsena. Sprzedaż w ciągu ostatnich 12 miesięcy (do maja – najnowsze dane) spadła o 23 proc. i jest warta jedynie 62 mln zł. Żeby wiernie oddać pełny obraz tej katastrofy, trzeba przypomnieć, że w 2014 r., gdy moda na cydr była blisko szczytu, eksperci szacowali, że w ciągu dekady wartość rynku przekroczy... miliard złotych. Raczej już tego nie dokona w dającej się przewidzieć przyszłości. Sprzedaż nie tylko spada, swoje marki wycofały z Polski wielkie koncerny, a sam cydr oferuje coraz mniej sklepów.
– Cydr sprzedawany jest w około jednej trzeciej sklepów małoformatowych i ta dystrybucja się nie poszerza – mówi Hubert Hozyasz, analityk z Centrum Monitorowania Rynku. Jego miejsce na półkach zabiera konkurencja, działająca w Polsce w cieplarnianych, w porównaniu do cydru, warunkach. – Znacznie szerszą dystrybucję mają marki piw smakowych bezpośrednio konkurujących z cydrami: Somersby i Dziki Sad – dodaje. Marki te cały czas poszerzają swoje portfolio o nowe smaki, czego cydrom nie wolno robić, bo mają być tylko z jabłek. Piwo o smaku owoców jest jednak bardzo popularne, według CMR w tym roku największą popularnością cieszy się smak mango. Piwo ma łatwiej – może się reklamować, gdy cydr ma zakaz. Grupa Żywiec zupełnie już wycofała z polski cydr, za to rozwija piwa smakowe i radlery. – Skoncentrowaliśmy się w ofercie na tym, na co najlepiej zareagowali konsumenci – mówi Magda Brzezińska, rzecznik Grupy Żywiec. Grupa inwestuje w promocję każdej nowości na rynku. – Jeśli chodzi o reklamę, przy każdym nowym produkcie trzeba dotrzeć do konsumenta z informacją, że produkt jest dostępny w ofercie, jest reklama w punkcie sprzedaży – mówi rzeczniczka.
Potencjał jest
A jednak mimo spadków sprzedaży producenci rzemieślniczych cydrów zauważają rosnący popyt na ich wcale nie najtańsze produkty. – Wierzymy, że jest dobry czas na cydr rzemieślniczy – mówi Przemysław Iwanek, producent Cydru Pełnia i organizator pierwszej konferencji producentów cydrów rzemieślniczych. – Gdy całej branży spadała sprzedaż, mikrocydrownie wyprzedają wszystko, co mają, a o niektóre produkty, jak lodowe cydry czy cydry starzone w beczkach – ludzie wręcz się dopominają – mówi Iwanek. Branża chciałaby, żeby cydr stał się pamiątką z Polski, na wzór calvadosu czy włoskich win.
Producenci rzemieślniczych cydrów sprzedają swoje trunki głównie w barach i restauracjach, najlepiej zorganizowani trafiają do sklepów specjalistycznych. Działają w zbyt małej skali, by mieć szansę na bycie partnerem dla wielkiego handlu. Ale i taka mikroekspansja napotyka od lat na trudności. – Umowy o wyłączności to zmora, ale coraz więcej pubów z tego wychodzi, bo chcą mieć szeroką ofertę, a koncerny są coraz mniej chętne do wydawania gratisów, ławek, parasoli – mówi Iwanek. Mechanizm polegał na tym, że gdy dany pub podpisał umowę o wyłączności z dużym koncernem, nie mógł sprzedawać cydru, jeśli koncern także miał go w swojej ofercie, nawet jeśli go nie dostarczał do tego akurat baru. Na takie trudności skarżył się jeden z producentów cydru z Dolnego Śląska.