Jakie kary grożą za protesty

Policja nie egzekwuje na razie wymogów sanitarnych od demonstrantów.

Publikacja: 29.10.2020 18:19

Protest kobiet

Protest kobiet

Foto: AFP

Od kilku dni dziesiątki tysięcy ludzi w całej Polsce protestują po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Są tłumy, mimo że cała Polska jest w czerwonej strefie, a to oznacza bezwzględny nakaz noszenia maseczek, zachowania bezpiecznego odstępu oraz ograniczenia zgromadzeń do pięciu osób.

– Nie chcemy eskalować napięcia – tłumaczy policja.

Wkrótce beztroska może się jednak skończyć.

Do akcji wkracza Bogdan Święczkowski, prokurator krajowy. W wydanych właśnie wytycznych szczegółowo określił, jakie zarzuty mogą być stawiane protestującym.

Mundurowi nie przeszkadzają

– Osoby, które biorą udział w protestach, a np. nie mają maseczek na twarzy, są karane mandatem albo w ich sprawie kierowany jest wniosek o ukaranie do sądu – mówi „Rzeczpospolitej" Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji.

Czytaj także: Organizujący protesty będą ścigani. Grozi im 12 lat więzienia

Zastrzega, że policja nie wkracza do akcji, kiedy protest przebiega w spokoju.

– Nie chcemy eskalować napięcia i wyciągać ludzi z tłumu – tłumaczy rzecznik.

Zastrzega jednak, że policja cały czas, korzystając z megafonu, informuje, że zgromadzenie jest nielegalne, bo mamy czas pandemii – zapewnia rzecznik.

Od środy policjantów w działaniach wspomaga Żandarmeria Wojskowa. Została skierowana do udzielenia pomocy policji „w zakresie ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego". Część osób obawia się, że może chodzić o tłumienie protestów. Zarówno MON, jak i policja przekonują, że chodzi o standardowe działania prowadzone głównie w związku z walką z pandemią – najczęściej chodzi o patrole i pilnowanie kwarantanny.

Prokurator chce więcej

Jak donoszą media, bierność funkcjonariuszy nie podoba się Bogdanowi Święczkowskiemu, prokuratorowi krajowemu. Ten wydał wytyczne, by bacznie przyglądać się uczestnikom manifestacji i stawiać zarzuty. Nie chodzi już tylko o akty wandalizmu czy ataki na funkcjonariuszy policji, ale również organizację protestów i nawoływanie do nich. Według prokuratora Święczkowskiego każda taka osoba powinna usłyszeć zarzuty.

Prokuratura przypomina, że w kraju ze względu na stan epidemii zgromadzenia powyżej pięciu osób są niedozwolone, a nawoływanie do masowych protestów jest przestępstwem przeciwko bezpieczeństwu powszechnemu, bo prowadzi do rozpowszechniania choroby zakaźnej.

Prokurator Święczkowski zwraca uwagę, że jeśli organizatorów takich zgromadzeń jest wielu i działają oni wspólnie i w porozumieniu, to mogą się spotkać z zarzutem współsprawstwa, a nawoływanie do organizowania demonstracji może być kwalifikowane jako podżeganie do występku.

Na zimne dmuchać

Część policjantów, choć nieoficjalnie, przyznaje, że nie zamierza podejmować żadnych czynności. Często po drugiej stronie stoją ich siostry, narzeczone czy żony. Niektórzy mówią otwarcie, że to bardzo niewdzięczne dla nich zadanie.

Oficjalnie jednak zapewniają: porządek być musi. Dopóki jednak tłum jest zdyscyplinowany, dopóty interwencji być nie powinno.

Zapytaliśmy psychologa Tomasza Kozłowskiego, czy dotychczasowa postawa policji pozwala uspokoić protesty. Co by się np. stało, gdyby służby przystąpiły do ataku na protestujących?

– Ostra reakcja służb mogłaby doprowadzić do eskalacji konfliktu i pogłębienia kryzysu – uważa psycholog. Opowiada się jednak za przestrzeganiem prawa.

– To, co się dzieje teraz u nas w kraju, to już nie jest tylko kwestia psychologiczna – uważa. – To także kwestia socjologiczna.

– To już nie jest tylko sprawa kobiet, to sprawa wszystkich dorosłych Polaków, którym się czegoś zakazuje. Niestety, przy okazji manifestowania swoich poglądów i sprzeciwu wobec zakazów wirus będzie się rozprzestrzeniał – przewiduje psycholog.

Radca prawny Katarzyna Kloc z Kancelarii Gawroński & Partners zwraca uwagę na bardzo istotną kwestię.

– Przepisy wprowadzone w związku z epidemią Covid-19 przewidują zakaz organizowania widowisk i zgromadzeń. Nie zakazują jednak pojedynczym osobom wyjścia na ulicę i manifestowania swoich poglądów, a przecież tak wyglądają dzisiejsze protesty – zauważa radca.

Od soboty 24 października cała Polska została objęta obostrzeniami czerwonej strefy. Wśród zmian znalazły się m.in.: zajęcia zdalne również w klasach IV–VIII szkół podstawowych, ograniczenia w funkcjonowaniu lokali gastronomicznych i środkach komunikacji.

10 tys. protestujących pojawia się od kilku dni na ulicach Warszawy. Protestują przeciw wyrokowi TK w sprawie aborcji

5 osób może liczyć zgromadzenie w strefie czerwonej

1,5 m liczy bezpieczna odległość w czasie pandemii. W miejscach zamkniętych to 7 mkw. na osobę

Od kilku dni dziesiątki tysięcy ludzi w całej Polsce protestują po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Są tłumy, mimo że cała Polska jest w czerwonej strefie, a to oznacza bezwzględny nakaz noszenia maseczek, zachowania bezpiecznego odstępu oraz ograniczenia zgromadzeń do pięciu osób.

– Nie chcemy eskalować napięcia – tłumaczy policja.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona