Fiakrzy z Morskiego Oka prawomocnie skazani za znęcanie nad końmi

Sąd Okręgowy w Nowym Sączu utrzymał wyrok skazujący dwóch mężczyzn za znęcanie nad końmi, które pracowały dla nich na trasie do Morskiego Oka. Uznał, że głównym celem Wojciecha Ch. i Jana W. był zysk osiągany bez względu na ból i cierpienie koni.

Publikacja: 21.10.2020 11:00

Fiakrzy z Morskiego Oka prawomocnie skazani za znęcanie nad końmi

Foto: Adobe Stock

To pierwszy prawomocny wyrok w sprawie koni z Morskiego Oka - informuje Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!, która była oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie.

Fundacja zaznacza, że sprawa Wojciecha Ch. i Jana W. trafiła na wokandę Sądu Rejonowego w Zakopanem niejako przez przypadek:

– Opinia publiczna, ani organa ścigania w 2016 roku nie dowiedziały się o tych sprawach, bo Tatrzański Park Narodowy o nich nie informował – mówi adwokat Katarzyna Topczewska, reprezentująca Vivę! w tej sprawie. – Nikt też nie powiadomił organizacji ochrony zwierząt, nie było żadnych zdjęć czy filmów, wykonanych przez turystów. Ale do akt jednego z postępowań prokuratury w sprawie systemowego znęcania się nad końmi trafiły zestawienia kontroli Straży Parku na trasie do Morskiego Oka, zawierające opis zdarzeń, wykonanych czynności i fotografie, również z monitoringu wizyjnego. Biegła sądowa lekarz weterynarii, analizując akta uznała, że w przypadku koni Max, Shann i Okaz doszło do złamania przepisów ustawy o ochronie zwierząt. To właśnie w ten sposób Fundacja Viva! dowiedziała się o tych sprawach – tłumaczy.

Prokuratura Rejonowa w Zakopanem wszczęła wówczas odrębne śledztwo, dotyczące znęcania nad końmi. Mężczyznom postawiono zarzuty wykorzystywania do pracy chorego konia z pękniętym kopytem oraz trzykrotnego pokonania trasy przez tę samą parę koni, Shanna i Okaza, bez zapewnienia im odpoczynku oraz kłusem na odcinku objętym zakazem kłusowania. W wyniku tego jeden z koni przewrócił się na trasie i nie był w stanie wstać i samodzielnie wrócić na dolny parking.

Sąd Rejonowy w Zakopanem uznał obu mężczyzn za winnych, ale w wyniku apelacji sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.

– Sąd utrzymał wyrok w mocy w całości – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva! – W uzasadnieniu ustnym Sąd przyznał rację oskarżycielowi posiłkowemu, którym była Viva! i argumentował, że wiodącym zamiarem skazanych mężczyzn był zarobek, a wynikające z tego zachowania były bezsprzecznie związane z bólem i cierpieniem u wykorzystywanych do pracy koni – tłumaczy.

W mocy utrzymany został także wymiar kary. Zgodnie z prawomocnym już wyrokiem każdy ze skazanych musi zapłacić 1600 zł grzywny oraz 1500 zł nawiązki.

Sąd Okręgowy w Nowym Sączu  podnosił, że jeżeli zachowanie wyczerpuje opis któregoś z punktów art. 6 ust. 2 ustawy o ochronie zwierząt, to nie trzeba już udowadniać, że spowodowało ono ból lub cierpienie, gdyż to sam ustawodawca przesądził, że zachowania w tych punktach wymienione są znęcaniem się, czyli ból lub cierpienie powodują. W tym konkretnym przypadku do pracy wykorzystano chore zwierzę z pękniętym kopytem, dwa inne konie zostały zmuszone do pracy ponad siły, w dodatku bez przerw na odpoczynek i w zbyt szybkim tempie.

Sąd nie dał też wiary argumentacji obrońcy Jana W., który podnosił, że jego klient nie wiedział o pękniętym kopycie i o bólu, jakie to pęknięcie może powodować. Podkreślił, że osoby wykonujące transport konny do Morskiego Oka od lat kreują się na znawców koni, ich hodowli i pracy z nimi, a więc powinny posiadać podstawową wiedzę o ich chorobach i użytkowaniu.

– Ten wyrok jest przełomowy i jest swojego rodzaju wyłomem w murze obojętności, bo Tatrzański Park Narodowy nie miał w zwyczaju zawiadamiania prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znęcania się nad końmi w wykrytych przez siebie sprawach, a w konsekwencji zwierzęta pracujące ponad siły na trasie przez lata były pozbawione ochrony prawnej, wynikającej z ustawy o ochronie zwierząt – mówi mecenas Katarzyna Topczewska. - Liczę na to, że po tym wyroku urzędnicy parku narodowego będą informowali organa ścigania o wszystkich podobnych wykrytych przez siebie przypadkach łamania przepisów – dodaje.

Jak informuje Viva!  obecnie nie są znane losy koni, których właściciele usłyszeli wyrok, choć wiadomo, że nigdy nie wróciły na trasę do Morskiego Oka. Wiadomo jedynie, że Jan W. sprzedał Maksa w maju lub czerwcu 2016 roku.

To pierwszy prawomocny wyrok w sprawie koni z Morskiego Oka - informuje Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!, która była oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie.

Fundacja zaznacza, że sprawa Wojciecha Ch. i Jana W. trafiła na wokandę Sądu Rejonowego w Zakopanem niejako przez przypadek:

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów