Natalia Nitek-Płażyńska (żona posła Kacpra Płażyńskiego z PiS) była pracownikiem Hansa D., niemieckiego przedsiębiorcy prawomocnie skazanego za znieważanie polskich pracownic. Obawia się, że może wkrótce trafić do aresztu, jeśli nie wykona wyroku gdańskiego Sądu Apelacyjnego nakazującego jej przeprosić przedsiębiorcę za ujawnienie nagrań, na których obraźliwie mówi o polskich pracownicach i Polakach.
Zachowanie niemieckiego pracodawcy sąd w prawomocnym wyroku karnym ocenił jako przestępcze. Wyrok SA należy ocenić jako wysoce kontrowersyjny, choć to ocena oględna.
Czytaj także: Prezes sądu zawiadamia prokuraturę ws. znieważenia sędzi
Pani Nitek-Płażyńska odwołała się jednak do Sądu Najwyższego i wystąpiła do SA, by wstrzymał wykonanie swego wyroku do czasu rozpatrzenia jej skargi kasacyjnej. „Nie będę przepraszać Hansa G., który krzyczał, że jest hitlerowcem i udawał odgłos strzelania z karabinu, będąc kilkanaście kilometrów od Lasu Piaśnickiego, gdzie jego rodacy naprawdę strzelali do Polaków" – pisze na Facebooku. To iście antygoński dylemat. Przeprosi, to już nigdy tego nie odwoła, choćby wygrała w SN?
Jako zupełnie błędne i niezrozumiałe oceniam postanowienie SA odmawiające wstrzymania wykonalności tego wyroku, choćby w zakresie przeprosin. Świadczenie niemajątkowe (a takim są przeprosiny) ma charakter nieodwracalny. Nie można potem kogoś ,,odprzeprosić", a w każdym razie w mojej ocenie umyka to elementarnej racjonalności. Dlatego w sprawach wyjątkowo kontrowersyjnych i wzbudzających emocje oraz zainteresowanie opinii publicznej, w których strona występuje ze skargą kasacyjną, sądy apelacyjne powinny wstrzymywać wykonalność świadczeń niemajątkowych z wyroku.