Mężczyzna wykorzystany przed laty były ministrant z Międzybrodzia Bialskiego, uważa, że za to, co go spotkało w przeszłości, odpowiedzialność ponosi diecezja bielsko-żywiecka. Poszkodowany oraz jego pełnomocnik w swoim pozwie powołują się na niedawny wyrok Stolicy Apostolskiej, która ukarała bp. Tadeusza Rakoczego za tuszowanie przestępstw pedofilii podwładnych mu księży.

Czytaj także: Sąd Apelacyjny w Gdańsku: 300 tys. zł dla ofiary księdza pedofila

Szymik swoją krzywdę wielokrotnie zgłaszał do przełożonych księdza W. Po raz pierwszy w 1993 r. poinformował ówczesnego biskupa bielsko-żywieckiego Tadeusza Rakoczego, który przyjął ofiarę, ale nie podjął żadnych decyzji w sprawie pedofila, umożliwiając mu w ten sposób dalsze krzywdzenie dzieci i młodzieży. Kolejny raz Szymik był u tego samego biskupa w 2007 r., gdy uzyskał informacje o następnych ofiarach W. Biskup, choć otrzymał oficjalne zgłoszenie, po raz kolejny zbagatelizował swój duszpasterski obowiązek oraz obowiązujące już wtedy kościelne prawo, które nakazywało mu zgłaszanie tego typu spraw do Stolicy Apostolskiej. W 2019 r. po wejściu w życie nowych przepisów papieskich w zakresie ochrony dzieci i młodzieży Szymik zgłosił zaniedbania bp. Rakoczego do Watykanu.

Gdy winy księdza pedofila Jana W. oraz jego przełożonego bp. Tadeusza Rakoczego zostały dowiedzione, do Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej trafił pozew złożony przez pełnomocnika Szymika, w którym mężczyzna domaga się 3 mln zł zadośćuczynienia od diecezji, na terenie której dochodziło do tuszowania przestępstw pedofilii.

Czytaj więcej na onet.pl