W połowie marca 2020 r, kiedy sądy w całej Polsce przestały orzekać na zwykłych zasadach, zastanawiano się, co zrobić, by wymiar sprawiedliwości nie przestał funkcjonować. Jeden ze sposobów na przeciwdziałanie zatorom w sądach miały być rozprawy zdalne. Po ponad roku widać, że efekt jest mizerny. Powoli, w niektórych kategoriach spraw, widać jednak światełko w tunelu. Dlaczego jest tak ciężko? Powodów jest kilka.
Wymienia się: brak przyzwyczajenia zarówno sędziów, jak i stron, niedostatek sal przystosowanych do prowadzenia takich rozpraw czy nawet sprzętu oraz oprogramowania.
Czytaj także:
Zdalne rozprawy: pomagać czy opóźniać?
Statystykom przyjrzała się Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która wraz z Kancelarią Clifford Chance opracowała raport o tym, jak nowe technologie przyjmują się w sądach. Co z niego wynika? Otóż, z trybu online najchętniej korzystają wydziały penitencjarne. Przykład? Wydział Penitencjarny Sądu Okręgowego w Świdnicy rozpoznał w ten sposób 1075 spraw (na 1090 rozpatrzonych przez niego łącznie). Na liście liderów są też wydziały penitencjarne sądów okręgowych w Bydgoszczy – 2247 spraw (do końca 2020 r. liczba ta wynosiła 1995 spraw), czy Gorzowie Wielkopolskim – 968 spraw.