W kwietniu 2020 r. mężczyzna został ukarany naganą za przebywanie w okolicy sklepu spożywczego „bez uzasadnionej przyczyny'' oraz niezachowanie dystansu dwóch metrów od rozmówcy. Obowiązywał wówczas zakaz wychodzenia z domu poza wyjątkami w postaci załatwiania niezbędnych potrzeb życiowych. Obowiązywała także konieczność zachowania dystansu społecznego.

Zalecenia te rząd zawarł w rozporządzeniu powołującym się na ustawę o zwalczaniu chorób zakaźnych. RPO uznał jednak, że ustawa ta nie daje podstaw do tak dalekiej ingerencji w prawa obywatelskie. Opinię tę wielokrotnie podzielały sądy rozpatrujące podobne sprawy.

Chociaż żaden z organów nie kwestionował stosowania ograniczeń w pandemii, to ich wprowadzenie musi być zgodne z literą prawa, a obywatele nie mogą być karani na podstawie wadliwie wydanych przepisów.

Za wyrok oparty na takich przepisach RPO uznaje prawomocne orzeczenie ws. ukaranego za rozmowę przed sklepem. Podstawą do niego był art. 54 kodeksu wykroczeń stanowiący, iż kto wykracza przeciwko wydanym z upoważnienia ustawy przepisom porządkowym o zachowaniu się w miejscach publicznych, podlega karze grzywny do 500 zł albo karze nagany. Tymczasem przepisów wydanych w celu ochrony zdrowia nie można zakwalifikować jako porządkowych.

Ponadto odpowiedzialności za wykroczenie podlega ten tylko, kto popełnia czyn społecznie szkodliwy, zabroniony przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia pod groźbą kary. Za taki akt prawny nie może być uznawane rozporządzenie Rady Ministrów. Nie odsyłało ono bowiem w swej treści do konkretnego przepisu kodeksu wykroczeń. Rzecznik wnosi o uchylenie wyroku w tej sprawie.