Wiceminister na konferencji prasowej był pytany o stawiane przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie zarzuty wobec osób uczestniczących w manifestacji przed Sejmem w grudniu zeszłego roku.
"Zacznijmy sobie zdawać sprawę, że jeżeli państwo nie będzie reagowało w takich sytuacjach, to kiedy zacznie reagować? Kiedy jakiś dziennikarz dostanie po głowie albo wyląduje w szpitalu?" – dodał.
Wiceminister uważa, że "mimo że są niesnaski, że redakcje są różne, to dziennikarz ma prawo wykonywać swoją pracę i co do tego nie ma żadnych wątpliwości i uważam, ze powinien być chroniony przez państwo". W jego ocenie "powinno się myśleć w tym przypadku o odpowiedzialności karnej", bo sankcja cywilna byłaby tu niewystarczająca.
Wskazał, że sprawa jest w prokuraturze na etapie wstępnym, są zbierane dowody, a sprawę na końcu oceni niezwisły sąd. "Byłbym daleki od histerii. Bardzo ważne jest to – jeszcze raz podkreślmy - aby państwo pozwalało, żeby dziennikarze mogli w sposób swobodny pracować" – powiedział.
Dopytywany czy ewentualna sprawa nie powinna toczyć się z oskarżenia prywatnego, wiceminister opowiedział się za tym, by prowadzić ją z urzędu. "W mojej ocenie, w sytuacjach kiedy atakowany jest funkcjonariusz publiczny, bez względu na to czy jest to dziennikarz, czy jest poseł, czy opozycji czy aktualnie rządzącej koalicji państwo powinno działać z urzędu bo państwo powinno przestać działać teoretycznie" – powiedział.