Między PlayStation a prawami podstawowymi - komentuje Tomasz Pietryga

Brak najnowszej wersji konsoli do gier w celi też może być traktowany jako uderzenie w prawa człowieka skazanego. Tylko czy na pewno tego chcemy?

Aktualizacja: 03.07.2019 09:46 Publikacja: 03.07.2019 07:57

Między PlayStation a prawami podstawowymi - komentuje Tomasz Pietryga

Foto: AdobeStock

Na łamach „Rzeczpospolitej" 28 czerwca Pan Sędzia Arkadiusz Krupa w dość emocjonalnym tonie skrytykował mój krótki komentarz poświęcony kontrowersyjnej interwencji rzecznika praw obywatelskich. Postawiłem w nim tezę, że dr hab. Adam Bodnar, ujmując się za podejrzanym o brutalne zabójstwo w Mrowinach, kierował się wrażliwością typową dla środowisk liberalnych, które podchodzą do praw człowieka rozszerzająco.

Sędzia Krupa polemizował z tym, co napisałem, i z tym, czego nie napisałem. Polemika była czterokrotnie dłuższa niż komentarz, a do wszystkich nadinterpretacji nawet trudno się odnieść. Takie podejście zapewne trochę zdradza tajemnice długich i zawiłych sędziowskich uzasadnień.

Pan Sędzia nie powstrzymał się też od uszczypliwości, pisząc na wstępie, że nie jest to pierwszy kontrowersyjny komentarz mojego autorstwa i mądrze jest czasami milczeć. Pragnę zatem przypomnieć, że on sam jest autorem kilku kontrowersyjnych rysunków, np. postaci oprycha z opaską Polski Walczącej, symbolu powstania warszawskiego. To tak na marginesie walki o godność i szacunek, choć może to tylko wyraz „artystycznej wariacji".

Więcej nie znaczy lepiej

Przechodzę do meritum. Pan Sędzia, nie wiedzieć czemu, zestawia mój głos z głosem posłanki prof. Krystyny Pawłowicz, której poglądu na sprawę zatrzymania Jakuba A. nawet nie znam. Pisze, że i dla mnie, i dla niej nie ma różnicy między podejrzeniem a skazaniem, że żadne z nas nie widzi różnicy między godnością człowieka a stawianym mu zarzutem.

Tymczasem w żadnym miejscu swojego krótkiego komentarza nawet nie zasugerowałem winy Jakuba A. Podobnie jak w żadnym miejscu nie czyniłem rozróżnienia między godnością a stawianym zarzutem. To czysta poezja, Panie Sędzio. I nie mam pojęcia, na jakiej podstawie mój krótki komentarz zrodził tyle skojarzeń, jak choćby z dojściem Adolfa Hitlera do władzy, zabójstwem Igora Stachowiaka czy skazaniem Tomasza Komendy. Po przeczytaniu polemiki można odnieść wrażenie, że to całe zło drzemie w czeluściach mojego krótkiego liczącego zaledwie 1200 znaków komentarza.

W żadnym razie nie dzieliłem praw człowieka na te złe liberalne (lewicowe) i te dobre prawicowe. Zwróciłem jedynie uwagę, bynajmniej nie odkrywczą, na pewną tendencję lansowaną od lat przez środowiska lewicowo-liberalne do rozszerzania ich katalogu. Podejście do terrorystów jest dobrą tego ilustracją. Budzi to olbrzymie kontrowersje wśród europejskich społeczeństw, bo stawia się ich prawa często wyżej niż bezpieczeństwo obywateli, które jest jednym z praw podstawowych.

Wielokrotnie o inflacji praw człowieka pisał w naszym dodatku „Rzecz o Prawie" (w którym również Pan Sędzia jest autorem) prof. Andrzej Bryk, dogłębnie analizując to zjawisko. Bardzo celnie przeanalizował problem w „Rzeczpospolitej" z 25 czerwca również dr Jerzy Kwaśniewski, wskazując na zjawisko cichego przekształcania katalogu niezmiennych praw podstawowych – życia, wolności, zdrowia, bezpieczeństwa, własności i sumienia – w katalog poszerzony nowych praw, za czym stoją motywy ideologiczne. Ten wątek szkoda już zatem rozwijać.

Sędzia Krupa ma rację: rolą rzecznika jest obrona praw również przestępców, skazanych i podejrzanych – tych złych i brzydkich – i reakcja, jeżeli państwo jest wobec nich nadto represyjne. Trzeba unikać choćby takich spraw jak Igora Stachowiaka. Pozostaje jednak kwestia oceny zdarzenia, zasadności i proporcji reakcji i w gruncie rzeczy smaku.

W mojej ocenie błąd Adama Bodnara polegał na tym, że jako RPO nie schował swoich przekonań do szuflady, lansując dość osobliwą „wrażliwość", czym naraził się na niezrozumienie i powszechną krytykę.

Warto się zastanowić, czy w sprawie zatrzymania Jakuba A. doszło w ogóle do naruszenia standardów praw człowieka. Czy policjanci złamali prawo, procedury, czy przekroczyli choćby o milimetr swoje uprawnienia? Czy tylko wykorzystywali możliwości i środki przewidziane przy zatrzymaniu podejrzanych o najcięższe przestępstwa? Jakub A., który jest podejrzany o brutalne zabójstwo małej dziewczynki i zbezczeszczenie zwłok, do takich właśnie należał. Był traktowany z taką samą stanowczością jak inni przestępcy podejrzani o najcięższe zbrodnie.

Istotna była też proporcja reakcji. Adam Bodnar nie zauważył w tej wstrząsającej sytuacji ofiary, krzywdy i praw jej rodziny. Nie zainteresował się, czy ich prawa m.in. w kwestii przesłuchania, traktowania przez policję czy też wsparcia psychologicznego zostały zachowane. Odbiorca natomiast otrzymał przekaz, że rzecznik czyni z podejrzanego ofiarę, a oprawcami są policjanci, którzy pod publiczkę dokonują linczu na godności Jakuba A.

Kwestia proporcji

Pan Sędzia pisze dalej: „Logika tego rodzaju pojmowania świata jest bardzo prosta i wspiera się na zaspokajaniu gustów społeczeństwa. Schlebianiu jego oczekiwaniom – także w zakresie brutalnego traktowania przestępców".

Ile trzeba złej woli, aby zarzucać policji w takiej sytuacji działanie populistyczne, pokazowe. Czy rzeczywiście uważa Pan Sędzia, że policjanci przygotowywali scenariusz dla telewizji, biorąc kajdanki zespolone, by dodatkowo upokorzyć podejrzanego? Czy celowali, aby podejrzanego zatrzymać w samej bieliźnie, aby efekt był bardziej dosadny? Przecież to absurd.

Policjanci, jadąc na akcję, nie wiedzieli, co ich czeka ani jaka będzie reakcja zatrzymanego. Procedury, które zastosowali, owszem, są drastyczne, ale miały służyć z definicji bezpieczeństwu ich, osób postronnych, a także samego podejrzanego (z uwagi np. na ryzyko zachowań samobójczych – takie sytuacje już się zdarzały w przeszłości).

Działanie policjantów w stresie, niepewność, jak rozwinie się sytuacja, każe odrzucić tezy o działaniu pod publiczkę. A jeżeli rzecznikowi nie podobały się uprawnienia policji do tak stanowczych działań, to dlaczego dotąd nie zaskarżył tych przepisów do Trybunału Konstytucyjnego, powołując się właśnie na standardy praw człowieka, o których mówi teraz. Krytykowanie postawy policjantów, szukanie podobieństwa do sprawy Igora Stachowiaka wydaje się krzywdzące dla stróżów prawa. Sprawa Stachowiaka była niedopuszczalną zbrodnią i drastycznym przekroczeniem uprawnień, była jednak też incydentem, a nie normą, dlatego nie można na jej podstawie budować generalnej tezy. Bo standardem jest jednak, że policja łapie złych ludzi, aby chronić przed nimi społeczeństwo. Jej funkcjonariusze to nie są psychopaci znęcający się nad zatrzymanymi.

A lincz na godności, o który upomniał się RPO? Niestety, nawet „kulturalne" zatrzymanie, pozbawienie wolności nawet na chwilę zawsze będzie uderzeniem w godność człowieka, ale inaczej być po prostu nie może. Pewnie mogłoby bulwersować, gdyby tak zdecydowane środki policja zastosowała wobec zatrzymanego np. za uporczywe niepłacenie mandatów. Perspektywa diametralnie zmienia się jednak, gdy chodzi o niebezpiecznego przestępcę podejrzanego o brutalne zabójstwo czy też członka zorganizowanej grupy przestępczej. Ważne są bowiem proporcje.

Na pewno nie chodzi o zemstę

Szanowny Panie Sędzio, mam świadomość, że w dyskusji o prawach człowieka strona, która ma wątpliwości, zawsze będzie na tej gorszej pozycji. Jeżeli jednak podejść do sprawy uczciwie, większość z nas wie, co to jest godność, hołduje zasadom moralnym, nosi w sobie standardy etyczne. W sprawie zatrzymania Jakuba A. nie chodzi o pochwałę brutalności policji (niech takich interwencji będzie jak najmniej), instynkt zemsty, potrzebę upokorzenia podejrzanego, a nawet lincz, by schlebić społecznym oczekiwaniom. Nie jesteśmy wszak barbarzyńcami.

Chodzi o to, aby zachować zdrowy rozsądek i właściwe proporcje. Czy na pewno chcemy podążać w stronę wariantu norweskiego, gdzie morderca 77 młodych ludzi, w tym dzieci, próbuje szantażować wytresowane polityczną poprawnością społeczeństwo. Andreas Brevik, bo o nim mowa, skarżył się ze swojego luksusowego trzypokojowego miejsca odosobnienia z telewizorem, lodówką i konsolą do gier na brak najnowszej wersji PlayStation, a także dostępu do zajęć sportowych, co – jak twierdził – jest sprzeczne z prawami człowieka. Zakłopotany sąd pierwszej instancji przyznał mu nawet rację. Jednocześnie z tolerancją patrzył na postępowanie administracji, choćby w kwestii zabierania dzieci rodzicom.

Czy naprawdę tak skrojonych praw człowieka w Polsce chcemy, Panie Sędzio?

Autor jest publicystą dziennika „Rzeczpospolita"

Na łamach „Rzeczpospolitej" 28 czerwca Pan Sędzia Arkadiusz Krupa w dość emocjonalnym tonie skrytykował mój krótki komentarz poświęcony kontrowersyjnej interwencji rzecznika praw obywatelskich. Postawiłem w nim tezę, że dr hab. Adam Bodnar, ujmując się za podejrzanym o brutalne zabójstwo w Mrowinach, kierował się wrażliwością typową dla środowisk liberalnych, które podchodzą do praw człowieka rozszerzająco.

Sędzia Krupa polemizował z tym, co napisałem, i z tym, czego nie napisałem. Polemika była czterokrotnie dłuższa niż komentarz, a do wszystkich nadinterpretacji nawet trudno się odnieść. Takie podejście zapewne trochę zdradza tajemnice długich i zawiłych sędziowskich uzasadnień.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów