Tajemniczy projekt nowelizacji ustawy o pracowniczych planach kapitałowych, przyjęty przez rząd we wtorek, wpłynął już do Sejmu i nic nie stoi na przeszkodzie, aby został przegłosowany na najbliższym posiedzeniu rozpoczynającym się 15 maja. Zawiera wiele zaskakujących zmian. Szczególnie dla instytucji finansowych, które mogą sporo na nich stracić.

Najważniejsza modyfikacja dotyczy treści art. 49 ustawy o PPK, który przewiduje, że przez pierwsze dwa lata funkcjonowania PPK nie będą mogły pobierać wynagrodzenia za osiągnięty wynik. Autor nowelizacji, Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, tłumaczy, że w tym okresie suma zebranych środków i tak będzie niewielka. Dodatkowo w przepisach pojawia się bat na instytucje osiągające najgorsze wyniki w inwestowaniu przekazanych im pieniędzy. Jeśli osiągnięta przez nie stopa zwrotu nie przekroczy 75 proc. najwyższych stóp zwrotu osiąganych przez fundusze tego samego rodzaju, nie będzie im przysługiwało wynagrodzenie za osiągnięty wynik.

– Obawiam się, że takie kolejne ograniczenia wynagrodzenia zmiennego nie będą zachęcać zarządzających funduszami do szukania efektywności inwestycyjnej. PPK grozi zarzut naśladownictwa, który pojawiał się w przypadku OFE, gdy regulacja ustawowa ograniczała konkurencję między funduszami – mówi mec. Adrian Prusik z kancelarii Wojewódka i Wspólnicy. – Zmiany w zasadach wynagradzania instytucji finansowych, które powołają PPK, będą dla nich sporym zaskoczeniem, wymagającym czasochłonnego poprawiania statutów, co trzeba zgłosić do Komisji Nadzoru Finansowego.

Z oceny skutków regulacji wynika, że docelowo, gdy w 2021 r. nowy system obejmie wszystkich zatrudnionych, około 40 tys. firm zatrudniających 350 tys. najlepiej zarabiających pracowników (powyżej 140 tys. zł rocznie) może dopłacić do PPK 400 mln zł więcej niż obecnie. Uzasadnieniem zniesienia ograniczeń we wpłatach na PPK mają być trudności w przestrzeganiu tego obecnego ograniczenia i konieczność uproszczenia przepisów.

Etap legislacyjny: przed pierwszym czytaniem w Sejmie