Afryka chce zapełnić muzea

Kraje Czarnego Lądu zabiegają od zwrot swoich dóbr kultury z Europy. Francja już przekazuje pierwsze eksponaty

Publikacja: 30.12.2019 00:01

Muzeum Czarnych Cywilizacji w Dakarze

Muzeum Czarnych Cywilizacji w Dakarze

Foto: AFP

Muzea Paryża, Londynu, Brukseli czy Londynu przez dekady opierały się apelom o zwrot dóbr kultury zagrabionych w czasach ich kolonialnego panowania w Afryce.

Już w kwietniu 1960 roku, w przeddzień ogłoszenia niepodległości Konga, pojawiły się żądania oddania dóbr przejętych przez byłe imperium kolonialne. Belgowie argumentowali wtedy, że Kongijczycy są niedojrzali i niezdolni do zajęcia się tą spuścizną. A Muzeum Afrykańskie w podbrukselskim Tervuren miało być odpowiednim schronieniem dla tych dzieł. Historia pokazała zresztą, że mieli rację. Kilkanaście lat później 142 dzieła opuściły Tervuren i zostały przewiezione do Konga, a potem wiele z nich przepadło w czasie walk przy obalaniu Mobutu Sese Seko przez Laurenta-Desirégo Kabilę w połowie lat 90.

Tysiące zabytków

Dziś atmosfera dyskusji w europejskich stolicach jest już inna, głównie za sprawą inicjatywy francuskiej. W 2017 roku na konferencji w Wagadugu, stolicy Burkina Faso, prezydent Emmanuel Macron zapowiedział, że zajmie się sprawą, a jako gest dobrej woli od razu przekazał Beninowi 26 eksponatów. – Afrykańska spuścizna kulturalna nie może być niewolnikiem w europejskich muzeach – powiedział. Początkowo chodziło o wnioski ze strony Beninu, ale ostatecznie zamówiony przez prezydenta raport dwojga akademików (Francuzki i Senegalczyka) mówi o tym, jak w ogóle traktować dobra kulturalne pochodzące z Afryki.

We Francji jest ich ok. 90 tysięcy, z czego lwia część w Muzeum Quai Branly: głównie przedmioty zrabowane w Czadzie, na Madagaskarze, w Mali i Beninie. Belgowie w Muzeum Afrykańskim w Tervuren mają ich około 180 tysięcy, głównie z Konga – to największa tego typu kolekcja na świecie. Afrykańskie eksponaty można też zobaczyć w muzeach innych byłych potęg kolonialnych – Wielkiej Brytanii i Niemiec.

Ewentualne przekazanie tych dzieł nie jest wymagane prawem, bo konwencja UNESCO, zakazująca handlu zagrabionymi dziełami sztuki, odnosi się tylko do dóbr pozyskanych po 1970 roku. Dla francuskiego rządu, ale powoli i dla innych, jest to zatem kwestia przede wszystkim polityczna: ułożenia dobrych relacji z Afryką, utrzymania tam swoich wpływów w sytuacji, gdy tamtejsze elity potrzebują dóbr kultury dla zdefiniowania na nowo swojej tożsamości. „Stawką są nowe stosunki kulturalne oparte na przemyślanej na nowo relacji etycznej. A ona ma wynikać z głębokiej refleksji nad historią, pamięcią i przeszłością kolonialną – przesunięcia w estetyce i polityce między Północą i Południem" – piszą autorzy raportu Felwine Sarr i Bénédicte Savoy.

Kwestia równowagi

Kraje afrykańskie nie żądają wszystkiego, a jedynie pewnej równowagi. – Tak, by Benin nie był jedynym miejscem na świecie, gdzie nie ma benińskich eksponatów – powiedziała Marie-Cécile Zinsou, dyrektorka fundacji na rzecz sztuki współczesnej w Kotonu. Podobne jest podejście Konga, które nie żąda opróżnienia muzeum w Tervuren.

Według ekspertów 90–95 proc. dóbr kulturalnych Czarnej Afryki znajduje się poza tym kontynentem. Chodzi nie tylko od dobra kultury, ale też o ludzkie szczątki. W muzeum historii naturalnej w Brukseli znajduje się 14 czaszek, w tym głowa Lusingi, szefa jednego z plemion. Ścięcia dokonał belgijski kapitan Storms, który przywiózł głowę jak trofeum. Została ona zbadana przez antropologów, którzy po jej obejrzeniu uznali, że Lusinga był okrutny, chciwy i mściwy.

W Belgii nie trzeba było czekać na reakcję na raport francuski. Simone Suskind, senatorka Partii Socjalistycznej, zaproponowała utworzenie komisji, w której skład obowiązkowo wchodziliby Belgowie pochodzenia afrykańskiego, mającej za zadanie inwentaryzację dóbr afrykańskich w Belgii.

Wszystkiemu temu pomagają też zmiany w Afryce. Trudno dziś argumentować, że nie ma tam infrastruktury odpowiedniej dla przechowywania dzieł zrabowanych w epoce kolonialnej. Od miesiąca działa już duże i nowoczesne Muzeum Narodowe w Kinszasie, a od grudnia 2018 roku – gigantyczne Muzeum Czarnych Cywilizacji w Dakarze.

Muzea Paryża, Londynu, Brukseli czy Londynu przez dekady opierały się apelom o zwrot dóbr kultury zagrabionych w czasach ich kolonialnego panowania w Afryce.

Już w kwietniu 1960 roku, w przeddzień ogłoszenia niepodległości Konga, pojawiły się żądania oddania dóbr przejętych przez byłe imperium kolonialne. Belgowie argumentowali wtedy, że Kongijczycy są niedojrzali i niezdolni do zajęcia się tą spuścizną. A Muzeum Afrykańskie w podbrukselskim Tervuren miało być odpowiednim schronieniem dla tych dzieł. Historia pokazała zresztą, że mieli rację. Kilkanaście lat później 142 dzieła opuściły Tervuren i zostały przewiezione do Konga, a potem wiele z nich przepadło w czasie walk przy obalaniu Mobutu Sese Seko przez Laurenta-Desirégo Kabilę w połowie lat 90.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl
Rzeźba
Trzy skradzione XVI-wieczne alabastrowe rzeźby powróciły do kościoła św. Marii Magdaleny we Wrocławiu
Rzeźba
Nagroda Europa Nostra 2023 za konserwację Ołtarza Wita Stwosza
Rzeźba
Tony Cragg, światowy wizjoner rzeźby, na dwóch wystawach w Polsce