Matteo Salvini zatrzymany, Unia uratowana

To miał być marionetkowy premier. Ale składając we wtorek dymisję, Giuseppe Conte zablokował liderowi Ligi drogę do pełni władzy. A być może nawet zepchnął go do opozycji.

Aktualizacja: 21.08.2019 06:21 Publikacja: 20.08.2019 19:37

Matteo Salvini już widział się w roli premiera. Przedwcześnie

Matteo Salvini już widział się w roli premiera. Przedwcześnie

Foto: AFP

Jeszcze dwa tygodnie temu wszystko wydawało się proste dla Matteo Salviniego. Lider twardej prawicy zadzwonił do Giuseppe Contego i zapowiedział, że nie może już dłużej uczestniczyć w rządzie. To miał być wstęp do głosowania votum nieufności dla rządu, rozpisania przedterminowych wyborów i przejęcia sterów władzy przez Ligę, która w sondażach poszybowała od ostatnich wyborów nieco ponad rok temu z 17 do 38 proc.

Conte zawiesza głos

Ale we wtorek Conte, który jeszcze wiosną ubiegłego roku był nieznanym profesorem prawa na Uniwersytecie Florencji i karierę polityczną zawdzięczał Salviniemu, wyciął swojemu mocodawcy numer. Najpierw przez godzinę atakował siedzącego obok lidera Ligi, zarzucał mu prywatę i lekceważenie podstawowych zasad działania demokratycznego państwa, aż w końcu, w stylu godnym ojczyzny światowej komedii, oświadczył: „demokracja wymaga przeprowadzenia wyborów" – i zawiesił głos, wywołując oklaski po prawej strony sali posiedzeń. „Ale nie wyborów każdego roku" – dokończył zdanie, prowokując tym razem entuzjazm przeciwnej strony parlamentu i wymowną minę Salviniego.

Komentarz Jędrzeja Bieleckiego: Włochom na ratunek

Ruch Conte oznacza, że przedterminowych wyborów nie będzie. Przynajmniej na razie. Premier zapowiedział bowiem, że składa swój urząd na ręce prezydenta Sergio Mattarelli.

Teraz Salvini ma więc poważny kłopot. Już w ubiegłym tygodniu zaskoczyła go koalicja, jaką niespodziewanie utworzyły w Senacie Partia Demokratyczna i radykalny Ruch Pięciu Gwiazd (M5S), do tej pory współkoalicjant w rządzie Contego. Teraz ten jednorazowy układ może trwale zablokować mu drogę do władzy, jeśli obie partie poprą nowego premiera, którego desygnuje prezydent Mattarella. I to być może na długo: w Portugalii premier Antonio Costa stoi na czele koalicji umiarkowanej i radykalnej lewicy od końca 2015 i bardzo skutecznie wyprowadza zadłużony kraj na prostą.

Porozumienie lewicy miałoby w 630-osobowej izbie niższej parlamentu wygodną większość 330 deputowanych. Ale wcale nie jest wykluczone, że przyłączyłaby się do niego także słabnąca Forza Italia Silvio Berlusconiego i jej 104 deputowanych. W ten sposób powstałaby tzw. koalicja Ursula, nazwana tak od składu partii, które wbrew Salviniemu poparły kandydaturę Ursuli von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej. Berlusconi, 83-letni wielokrotny premier, wciąż czuje się na tyle silny, że źle przyjmuje, iż to Salvini stał się gwiazdą włoskiej prawicy i wcale nie jest wykluczone, że chętnie by jego karierę utrącił.

Ale są to jeszcze wszystko wstępne kalkulacje.

W samym M5S wicepremier Luigi di Maio jest gorącym zwolennikiem sojuszu z Partią Demokratyczną. Zanim doszedł w wyniku niezwykłego zbiegu okoliczności na szczyty władzy, 33-letni polityk mógł wpisać do swojego CV przede wszystkim to, że pracował jako magazynier. Jest więc całkiem prawdopodobne, że jeśli straci swoje stanowisko, nigdy już nie będzie grał w pierwszej lidze. Tym bardziej że w ostatnim roku jego ugrupowanie straciło połowę poparcia w sondażach i może dziś liczyć na niewiele więcej niż 17-procentowe poparcie.

Renzi: nie chcę, ale muszę

Jednak wielu innych działaczy radykalnego ugrupowania wcale nie żywi entuzjazmu do sojuszu z umiarkowaną lewicą. Celem założonej przez komika Beppe Grillo partii było w końcu zwalczanie „establishmentu" w Rzymie. Porozumienie z socjalistami może więc ostatecznie podciąć wiarygodność M5S i całkowicie wyeliminować go z gry przy następnych wyborach.

Ale podobne obawy żywi lider Partii Demokratycznej Nicola Zingaretti. Jego ugrupowanie długo budowało wizerunek partii reform i odpowiedzialnej polityki na forum Unii w kontraście do zachowania Berlusconiego i Salviniego. Porozumienie z Di Maio, który forsuje m.in. gwarantowany powszechny dochód dla najbiedniejszych, choć zadłużonych po uszy Włoch na to nie stać, mogłoby tę opinię całkowicie zniweczyć. Tym bardziej w nowej koalicji to M5S z jego 219 deputowanymi grałby pierwsze skrzypce.

Tyle że Zingaretti nie kontroluje wszystkich szeregów swojej partii. W szczególności były premier Matteo Renzi, arcywróg Salviniego, zbudował tu potężną grupę zwolenników aliansu z Di Maio. Trochę w stylu Lecha Wałęsy i jego „nie chcę, ale muszę" zapowiada, że to jedyny sposób, aby powstrzymać przejęcie pełni władzy przez lidera Ligi.

Nie jest wykluczone, że w nowym układzie premierem pozostałby Giuseppe Conte, który w ostatnim roku, ku irytacji Salviniego, mocno się zaprzyjaźnił z prezydentem Mattarellą. Ale mówi się też o powrocie premiera Enrico Letty, który rządził krajem w latach 2013–2014.

Inna opcja, którą przewiduje konstytucja, to mianowanie przez prezydenta „technicznego" szefa rządu, który kierowałby włoską egzekutywą przez ściśle określony czas. Tak właśnie było z Mario Montim, wybitnym profesorem ekonomii Uniwersytetu Bocconiego w Mediolanie, który po odejściu Berlusconiego w atmosferze skandalu zdołał w latach 2011–2013 ustabilizować finanse państwa w środku światowego kryzysu.

Spór z Brukselą

Teraz Włochy stają przed podobnym wyzwaniem. Do października Rzym musi przedstawić Brukseli projekt budżetu na przyszły rok, w którym powinien pokazać, jak zamierza poprzez cięcia wydatków zasypać dziurę w budżecie wartą niemal 25 mld euro. Jeśli nie będzie wówczas sprawnego rządu, który wypełni to zadanie, Komisja Europejska może starać się wymusić na Włoszech radykalne podniesie podatku VAT, wpychając kraj w kolejną recesję.

W najgorszym wypadku prezydent Mattarella może więc grać na czas i na tyle przedłużać rokowania partyjne, aby jeśli nie da się zbudować alternatywnej koalicji, to przynajmniej odłożyć wybory na późną jesień, gdy porozumienie budżetowe z Brukselą zostanie zawarte. W takim układzie jeśli Salvini miałby już zostać premierem, to przynajmniej nie wywołałby natychmiast paniki na rynkach finansowych.

Jeszcze dwa tygodnie temu wszystko wydawało się proste dla Matteo Salviniego. Lider twardej prawicy zadzwonił do Giuseppe Contego i zapowiedział, że nie może już dłużej uczestniczyć w rządzie. To miał być wstęp do głosowania votum nieufności dla rządu, rozpisania przedterminowych wyborów i przejęcia sterów władzy przez Ligę, która w sondażach poszybowała od ostatnich wyborów nieco ponad rok temu z 17 do 38 proc.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Jest decyzja Senatu USA ws. pomocy dla Ukrainy. Broń za miliard dolarów trafi nad Dniepr
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Polityka
Argentyna: Javier Milei ma nadwyżkę w budżecie. I protestujących na ulicach
Polityka
Świat zapomniał o Białorusi. Co na to przeciwnicy dyktatora?
Polityka
Wybory do PE. Czy eurosceptycy zatrzymają integrację?
Polityka
Wiceminister obrony Rosji zatrzymany za łapówkę. Odpowiadał za majątek armii