Reklama

Pieniądze z budżetu też dla Kukiza

Zadeklarowany wróg subwencji partyjnych będzie miał udział w podziale środków, jakie po wyborach dostanie PSL.

Aktualizacja: 14.08.2019 11:46 Publikacja: 13.08.2019 19:44

Władysław Kosiniak-Kamysz i Paweł Kukiz przed tygodniem zawarli porozumienie programowe

Władysław Kosiniak-Kamysz i Paweł Kukiz przed tygodniem zawarli porozumienie programowe

Foto: Reporter / Stefan Maszewski

– My nie chcemy waszych pieniędzy. Chcemy je dla was odzyskać – mówił podczas kampanii wyborczej w 2015 roku Paweł Kukiz. Wytykał innym ugrupowaniom miliony z budżetu i wyjaśniał, że celowo nie rejestruje swojego ruchu jako partii, by nie dostawać pogardzanej przez siebie subwencji. Najwyraźniej zmienił jednak zdanie. W ubiegłym tygodniu podpisał porozumienie z ludowcami i ma być „jedynką" na liście PSL w Opolu. A z naszych informacji wynika, że będzie mieć też wpływ na podział pieniędzy z budżetu, które po wyborach dostanie PSL.

Zaskakujący wpis

Świadczy o tym odpowiedź, jakiej udzielił na wpis jednej z internautek na Facebooku. „Jest umowa cywilno-prawna dotycząca subwencji i naszego w niej udziału" – napisał.

O istnieniu takiej umowy nie było mowy w komunikatach dotyczących porozumienia programowego. A wręcz wynikało z nich, że liderzy obu ugrupowań w ogóle nie rozmawiali o pieniądzach.

„Chwilę jestem już w polityce, a jeszcze dłużej się jej kulisom przyglądam. I muszę przyznać, że rzadko trafia się na faceta, z którym godziny spędza się na rozmowie o programie, a nie listach czy subwencji" – pisał na Twitterze prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

Czy rzeczywiście została podpisana „umowa cywilno-prawna"? Prawdopodobnie nie, bo byłaby bezprawna. Z ustawy o partiach politycznych wprost wynika, że proporcje podziału subwencji można zawrzeć wyłącznie w umowie koalicyjnej, a Kukiz'15 i PSL takiej nie podpisało.

Reklama
Reklama

Jednak nie oznacza to, że umowy nie ma. Działacze Kukiz'15, jak i PSL przyznają „Rzeczpospolitej", że zawarto ją, tyle że w formie ustnej.

– Mamy umowę dżentelmeńską, dotyczącą finansowania działań wynikających ze wspólnego programu – potwierdza nam Stanisław Tyszka, wicemarszałek Sejmu z Kukiz'15.

– Umówiliśmy się, że jeśli uzyskamy poparcie społeczne, które przełoży się otrzymanie subwencji, będziemy przekazywać pieniądze z funduszu eksperckiego na działania proobywatelskie, zawarte w porozumieniu Kukiz'15 z PSL – mówi z kolei Piotr Zgorzelski z PSL. – Umowa nie ma charakteru prawnego.

Skasować subwencje

O jakich pieniądzach mowa? Przykładowo w tej kadencji PSL dostaje 4,5 mln zł rocznie. Na fundusz ekspercki, o którym mówi Zgorzelski, trafia stosunkowo niewiele, bo około 200 tys. zł rocznie. Jednak sięgnięcie po te pieniądze i tak świadczyłoby o dużej przemianie Pawła Kukiza. Dotąd z subwencjami walczył bowiem nie tylko słowem, ale i czynem.

Przykładowo w 2018 roku posłowie jego klubu złożyli projekt ustawy, dotyczący likwidacji subwencji partyjnych. „Pękł MILIARD złotych subwencji dla partii. W ciągu ostatnich 13 lat partie polityczne wydoiły z budżetu, czyli pieniędzy podatników, 1,2 mld zł subwencji! Zastanówmy się, co z tego mieli Obywatele" – pisał rok wcześniej na Facebooku.

Czy „dżentelmeńska umowa" z PSL oznacza, że Kukiz zaprzecza swoim wcześniejszym deklaracjom? Stanisław Tyszka przekonuje, że nie.

Reklama
Reklama

– Zmienia się charakter funkcjonowania ruchu. Będziemy jeszcze skutecznej zabiegać o upodmiotowienie obywateli – mówi.

A z naszych rozmów z innymi działaczami Kukiz'15 wynika, że rockman stopniowo dojrzewał do przekonania, że bez pieniędzy nie da się robić polityki. Na potrzebę pozyskiwania pieniędzy z budżetu z czasem zaczęli zwracać też uwagę szeregowi działacze. Pod koniec lipca portal TVN24.pl podał, że w tajnym głosowaniu większość członków stowarzyszenia Kukiz'15 poparła pomysł, by formacja rockmana zaczęła korzystać z subwencji budżetowych po wyborach do Sejmu. Miało to miejsce podczas spotkania struktur ruchu.

Pieniądze na lewicy

Kukiz'15 nie jest jednak jedynym ugrupowaniem, które, startując w najbliższych wyborach, musi zadać sobie pytanie o to, czy trafi do niego subwencja partyjna. Podobna sytuacja jest w Komitecie Wyborczym Lewica, którą tworzą Wiosna, Razem i SLD.

Wszystkie mają startować z list Sojuszu Lewicy Demokratycznej, dzięki czemu nie będzie ich obowiązywał ośmioprocentowy próg wyborczy dla koalicji. By dało się zarejestrować Komitet Wyborczy Lewica, SLD usiłuje zmienić swój oficjalny skrót z „SLD" na „Lewica". Dotąd zmiany nazwy nie udało się przeprowadzić w sądzie.

Skoro działacze trzech partii mają startować z listy jednej z nich, co stanie się z subwencją? Kilka dni temu na Twitterze radnego z Koszalina z ramienia Nowoczesnej, Błażeja Papiernika, pojawił się dokument, zatytułowany „umowa koalicyjna Wiosny, SLD i Razem". Wynikało z niej, że wskazana przez Razem organizacja pozarządowa ma otrzymać po wyborach 20 proc. subwencji.

Rzeczniczka SLD Anna Maria-Żukowska mówi jednak „Rzeczpospolitej", że informacja na Twitterze nie jest prawdziwa.

Reklama
Reklama

– Nie mamy takiej umowy i jej nie będzie. Jedyną umową będzie umową programowa – podkreśla. – Jedyną formą „finansowania" Razem i Wiosny będą więc środki z Kancelarii Sejmu na biura poselskie. Subwencja przypadnie Sojuszowi Lewicy Demokratycznej, bo to my finansujemy kampanię centralną. Zgodziły się na to trzy ugrupowania – podkreśla.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Reforma PIP: Gra o miliardy z KPO, decydującą rolę odegra PiS?
Polityka
PiS chce przekonać młodzież. Partia Kaczyńskiego odwołuje się do pomysłu Charliego Kirka
Polityka
Kaczyński mówi, że PiS będzie chciał przekonywać do siebie głosujących na Brauna
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Polityka
Polska ma być na rok zwolniona z relokacji migrantów. Rząd ogłasza sukces
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama