– Nigdy nie wiesz, kiedy i za co zostaniesz ukarany – mówi poseł PO Arkadiusz Myrcha. W ten sposób komentuje to, co miało miejsce w ubiegłym tygodniu. Do trzech posłów dotarły wówczas uzasadnienia do decyzji Prezydium Sejmu o obniżeniu uposażenia. Problem w tym, że decyzje zapadły 3 lipca, a posłowie przekonują, że do czasu dostarczenia uzasadnień nie byli pewni, za co dostali kary.
3 lipca oprócz Myrchy ukarano też Roberta Winnickiego z Konfederacji i Sławomira Nitrasa z PO. W przypadku tego ostatniego Prezydium Sejmu podjęło od razu dwie decyzje. Myrcha i Winnicki stracili po jednej czwartej uposażenia na okres miesiąca, a Nitras połowę uposażenia na okres dwóch miesięcy oraz pół uposażenia na okres miesiąca.
Czytaj także: Marszałek Kuchciński karze posłów nielegalnie?
– To w sumie około 16 tys. zł. Za jednym zamachem Marek Kuchciński odebrał więc posłom więcej niż kwota, na którą wycenił cztery lata lotów z rodziną do domu – mówi poseł Nitras, nawiązując do głośnej afery z udziałem marszałka Sejmu. Jego zdaniem to marszałek w praktyce decyduje o nałożeniu kar, które formalnie zatwierdza prezydium.
Arkadiusz Myrcha mówi „Rzeczpospolitej", że początkowo spodziewał się, iż kara dotyczy tablicy z napisem „stop pedofili", z którą pojawił się w Sejmie podczas nowelizacji kodeksu karnego w połowie maja. – Jednak szybko się zorientowałem, że kar nie dostali inni posłowie, którzy trzymali tablicę, więc zacząłem się domyślać, że obniżenie uposażenia dotyczy czego innego – dodaje.