Rząd nigdy nie zgodzi się na przyjęcie uchodźców, nie ulegnie szantażowi ze strony Komisji Europejskiej, bo broni bezpieczeństwa obywateli i wsłuchuje się w ich głos. Takie zdecydowane stanowisko od kilku miesięcy prezentują politycy Prawa i Sprawiedliwości. Jednak nie wszystkie argumenty są prawdziwe.

Pierwszy dotyczy liczby uchodźców, którzy mieliby do Polski przyjechać. We wrześniu 2015 r. Bruksela zdecydowała o relokacji z obozów w Grecji i we Włoszech ponad 100 tys. uchodźców. Rząd PO–PSL obiecał przyjąć 6182. Ale realnie ta liczba jest znacznie niższa. Z ostatniego sprawozdania Komisji Europejskiej wynika, że w obu tych krajach do relokacji zarejestrowało się w sumie około 35 tysięcy osób, a więc trzykrotnie mniej, niż początkowo planowano. To oznacza, że większość państw unijnych nie musi w całości wypełnić swoich zobowiązań oraz że liczba osób, które mogłyby przyjechać do Polski, byłaby mniejsza.

Po drugie, nieprawdziwe są twierdzenia polityków PiS, że rząd Beaty Szydło nigdy nie zgadzał się na przyjęcie uchodźców. 16 grudnia 2015 roku – miesiąc po zaprzysiężeniu gabinetu pani premier – Polska złożyła zobowiązanie do przyjęcia 73 osób przebywających w obozach w Grecji oraz kilku z Włoch. Wprawdzie trzy i pół miesiąca później (na początku kwietnia 2016 roku) zawiesiła rozpatrywanie wniosków przesłanych przez grecką służbę azylową i zamroziła procedurę, jednak nie jest prawdą, że tylko rząd Ewy Kopacz składał jakieś zobowiązania. W sprawozdaniach KE podkreśla zresztą, że „tylko Austria i Węgry nie złożyły żadnego zobowiązania".

Po trzecie, nie jest prawdą, że rząd nie mógł wskazać, kogo chce przyjmować, a kogo nie. Porozumienia unijnych przywódców przewidywały możliwość zastrzeżenia przez władze danego kraju, że pomagać będą na przykład wyłącznie matkom z dziećmi. Hiszpania przedstawiła listy konkretnych osób przebywających w obozach, a Bułgaria odmawia przyjmowania obywateli Erytrei. O ograniczonych preferencjach poinformowały Słowacja, Litwa, Francja, a nawet Niemcy. W dodatku rządy mają prawo do własnej kontroli bezpieczeństwa osób przeznaczonych do relokacji, w tym ich przesłuchań.

Sprawa uchodźców, co zrozumiałe, budzi wielkie emocje. Tym bardziej opinia publiczna w Polsce zasługuje na to, by poznać w tej sprawie całą prawdę, a nie jedynie półprawdy.